Deszcz opętańczo wali o szyby. Nie zamykam okna. Chcę słyszeć każdą kroplę deszczu, chcę z głową na wierzchu świadkować potopu… Który już nigdy nie nadejdzie, bo tak obiecał Bóg. Czasami nawet Bóg składa obietnice nieprzemyślane.
Szare światło płynie przez pokój, wygonione zamętem tysiąca kropel z zewnątrz. Uśmiecham się do przemoczonych ludzi na ulicy, zaskoczonych ulewą tak jak ja życiem. Która z masek które zakładam na co dzień najbardziej przypomina moją twarz? Żadna. Nie mam twarzy, tylko mozaikę bólu i niespełnienia. Wtłoczona w świat zależności, przykuta do ludzi – uzależniona od ich uśmiechów i radości – gram aby ich zaznać. Jakiż to poniżający powód, jaka słaba siła woli, charakteru! Niechże będę przeklęta… Jeżeli kolejne przekleństwo coś zmieni.
Filozofowanie to najbardziej bolesny i najskuteczniej przedłużający agonię sposób samobójstwa. Filozofowanie jest jak uczenie się śmierci. Myśl. – Cała godność człowieka jest w myśli. Ale co jest ta myśl? Jakaż ona głupia! (Błażej Pascal)
Chwila – I jednym śladem po deszczu są krople na szybach, przykucnięte cichutko jak osierocone dzieci. i grzmoty. Piękny odgłos nieba i zjawisk, których nie obejmiemy umysłem.
Dlaczego ludzie mają tyle wad? Dlaczego w obliczu tych wszystkich ułomności zachowują się tak, jakby byli ich pozbawieni, jakby byli idealni?
Czuję się bezsilna, zawieszona w próżni umysłu, grupowo zgwałcona przez myśl, intelekt i pragnienie. Słońce na czerwonych makach ożywia barwy i wzrok mój spływa krwią.
Słońce??? Skąd słońce?!? Moja dusza ma swoje własne światło i swoje własne, od słońca niezależne, ciemności…
Po co w ogóle zastanawiać się nad ludźmi? Po co się nimi przejmować? Po co im współczuć? Po co poprawiać ich nędzne życie? Po to żeby Cię potem z wdzięczności zabili? Ludzie to największa zaraza na pięknym świecie. Co to mnie obchodzi kto dziś umarł, kto utracił rodzinę, a kto dach nad głową? Ludzie i ich „wspaniale” społeczeństwo, ich parszywa stada mentalność, ich „świetny” świat… to wszystko powinno zginąć w okropnych męczarniach, bo tylko na to zasługuje.
“..zmarli sprowadzają na żywych melancholię”..
Czy Sethrea odpowie mi na pytanie? Co kojarzy się Jej, gdy widzi szczęście w oczach zakochanych? Ich nieme przyrzeczenie “na zawsze razem”.. to tendencyjne, retoryczne pytanie, lecz posze o odpowiedz..
Bądź taka, jaką jesteś. Masz swój klimat, swoje uczucia, Są tylko Twoje. Każdy ma swoje. Spróbuj tylko troszkę uwierzyć w rodzaj ludzki. Nie wszyscy są beznadziejni. Chrystus nie zwątpił w człowieka. A Szatan?… no cóż – nie starałby się tak usilnie gdybyśmy byli bezwartościowi…
???
Z niczym mi się nie kojarzy. Dzisiaj, bo dzisiaj miłości już nie ma. Mam wrażenie, że zawsze była jakimś mitem nad wyrost. Jeżeli nawet dostrzegam ją gdzieś, to wydaje mi się wyjęta żywcem z „Cierpień młodego Wertera” Goetheg’o lub z „Dziadów” Mickiewicza. Czyli – cierpienia, ból, śmierć… Miłości albo nie ma, albo jest nie spełniona.
Ludzie jako społeczność nie mają wartości. Czasami poszczególne są czegoś warte – ale ogół – nic. Nienawidzę ludzi.
Swiat sam w sobie jest piękny. To ludzie powodują, że staje się on czymś obrzydliwym…