List do Nieobecnych – Tych, Którzy Odeszli

Przeszłość powraca – zatacza swoje błędne koło i staje przed nami z miną niewiniątka, szczerząc zęby i ciskając nam pod nogi wspomnienia.
Ta rozmowa – czy tak wyglądała? Czy takie były Twoje słowa?

Ja: Dlaczego nigdy nie jesteś przy mnie? Dlaczego zawsze jesteś daleko, skoro Ciebie tak kocham?
On: Nie kochasz mnie za to, że jestem przy Tobie, tylko właśnie za to, że mnie przy Tobie nie ma. Nie kochasz mojego spojrzenia, zapachu, dotyku – tylko ich wspomnienia i wyobrażenia. Pragniesz mnie tak samo, jak pragniesz gwiazd zna niebie – nie dlatego, że są piękne, ale dlatego, że nieosiągalne. Ich światło przestałoby cieszyć Twoje oczy natychmiast, gdyby spoczęły w Twoich dłoniach. Kochasz mnie dlatego, że każde wymienione spojrzenie jest kuszeniem losu, każdy pocałunek – bluźnierstwem.
Kochasz mnie za tą niemożliwość, którą sobą reprezentuję, za świat zmyśleń, w który z konieczności uciekasz, za bajkę, za romantyczną legendę. Za to wszystko, co sama robisz, bym ja Cię kochał. Za każdą chwilę oczekiwania i niepewności. Nie kochasz żywego człowieka, tylko zlepek swoich marzeń i oczekiwań

Jak dużo czasu minęło od tamtego dnia… Ponad cztery lata… Dopiero dzisiaj mogę przyznać Ci rację, dopiero dzisiaj jestem do tego gotowa.
Aż cztery lata musiały minąć, bym pojęła, że wszystko to, co zrobiłeś, zrobiłeś, by ochronić mnie i moje marzenia. Nie potrafiłam Ci wybaczyć, zarzucałam, że mnie krzywdzisz… A przecież to ja najbardziej Ciebie krzywdziłam.

Dzisiaj Święto Zmarłych – Samhain. Jak zwykle piszę list do Tych, Którzy Odeszli. Tym razem do Ciebie. Czy jesteś martwy dla świata? Nie wiem. Ale jesteś martwy dla mnie, dla moich myśli. Dziękuję za to wszystko, czego mnie nauczyłeś, za to, że otworzyłeś mi oczy. Za to, że wolałeś, bym Cię znienawidziła, niż bym sama cierpiała na skutek pochopnie podjętych decyzji i głupich, szczeniackich wyborów. Za to, że pokazałeś mi, jakim skończonym egoistą jest człowiek. Za to, że nie byłeś egoistą, choć wziąłeś [prawie] wszystko dla siebie – ze sobą.

14 Replies to “List do Nieobecnych – Tych, Którzy Odeszli”

  1. nie wiem co powiedziec..
    tak rzadko sie zdarza, ze nie wiem co powiedziec..

    powiem..
    ja wroce..
    teraz ide tam, gdzie rozumieja..
    tam, gdzie bedziemy zapalac swieczki..

    wroce, Sethrea..
    wroce..

    teraz sie boje jeszcze..

  2. też stoję dzisiaj nad grobem, 2 lata jak nie żyje mój przyjaciel. stoję i patrzę, bo jutro zjadą tu tłumy, tłumy tych którzy od wielkiego halo, wpadają na cmentarz, “bo taka jest tradycja”. a może czas zacząć pieprzyć tą tradycję, czy mamy tylko pamietać 1.11? a reszta roku?? więc stoję tu nad grobem Dżimmiego i szczerze mu współczuję. jutro zjadą tu ciotki, wujkowie i cała reszta która myśli, że pamięta… stoję tu dzisiaj i kładę kalię obok wielkich,sztucznych bukietów, których Dżimmi tak nienawidził. kimkolwiek jesteś tam na górze, czuwaj nad nim……

  3. Night calls on summer’s end
    Dark aspect, breed divine
    Knee-deep, the blood of swine
    Come season, come reborn

    November-Coming-Fire
    Samhain-grim
    And then it all comes down
    Samhain-grim

    Arms to flail in flame
    Waving, trembling
    These things breed to flame
    All things must come to ash

    November-Coming-Fire
    Samhain-grim
    And then it all comes down
    Samhain-grim

    Embrace the night air
    Summer’s end, Heaven sent
    Breathe the fire’s musk
    Insatiating full

    November-Coming-Fire
    Samhain-grim
    And then it all comes down
    Samhain-grim

  4. Życie to głupi żart, choć miewa czasem gest, marny gest, czy miałem kiedyś fart? – Zdarzyło się we śnie, na jawie nieco mniej, nieco mniej. Tak chciałem śnić, tak chciałem być, chciałem ze światem ładnie grać, lecz świat znaczone karty ma, zawsze przegrany byłem ja, tropi mnie lęk, ściga mnie strach…

  5. …kazdy bliski nam zmarly i “zmarly”…zyje w nas…czem w odleglych zakamarkach naszej duszy…przykryty czasem….ale zyje…

  6. ja tez przyszlam na cmentarz w zimnej dłoni niosąc malą biała świeczke… kiedys je lubił mój mały braciszek, tłustymi rączkami próbował uchwycić złoty płomień… mineło pare lat… zanim znowu do niego przyszłam, ze łzami w oczach stawiałam płomyk przy jego marmurowej tabliczce… nigdy nie mogłam obojętnie spojrzeć na napis: zginął śmiercią tragiczną…
    -cholerni pijacy!- krzycze w duchu… wszystko tak boli choc nawet niezdazylam poznac dobrze kacperka…

  7. wrocilam..

    ja tez bylam na cmentarzu..
    widzialam grob..
    taki maly, malutki grobek..
    tyci-tyci..
    mozna rzec..

    i pisalo na nim..
    Spij Aniolku..

    zyl dwa latka..

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *