Będzie krótko, bo każdy kolejny znak bardzo mnie w tym temacie boli:
Przeciwników Eutanazji bardzo bardzo serdecznie zapraszam na wizytę w Domu Opieki, praktycznie jakimkolwiek. Albo do zrobienia takiego małego testu: niech się położą do łóżka z zamiarem nieruszania się w ogóle, niech wyobrażą sobie, że żaden mięsień w ich ciele nie działa. I przeleżą tak chociażby jeden dzień – srając pod siebie, nie mogąc ruszyć chociażby małym palcem, podrapać się… nie mogąc się napić… I niech pomyślą, że taka mogłaby być reszta ich życia, każdy dzień upływający tym samym sufitem, tym samym smrodem własnego ciała, totalną niemcą – gdy uwagi nie można odwrócić nawet książką, bo oczy się rozjeżdżają.
Poleżcie sobie tak jeden dzień, debile, a chyba dokonalibyście samospalenia, niż chcieli tak żyć. Wegetować, przepraszam, to nie jest życie.
Życzę Ci szybkiej śmierci, T***.
Przez dłuższy czas byłam wolontariuszką w DPSie i w Hospicium..
Dopiero wtedy poczułam czym jest życie. Czym mogą byc te zamkniete tylko mysli i nic więcej..
I Ci ludzie mają w sobie piekno. dziwny rodzaj tego piekna..
.
I nigdy nie lubiłam całować sie publicznie, wydawało mi sie, że każdy mnie sądzi, nadaje mi imię, niekoniecznie moje. Teraz chcę byc osbą, dla siebie, nie dla innych. I niech deptają czego nie czują. Co czuję, tego ja nie podepczę..
Dziekuję.
Ja też byłam kiedyś w hospicjum… Setesh – pisząc tę notkę masz absolutną rację. Ale tu pojawia się inny problem – wiara. jeżeli ktoś mocno wierzy, chce cierpieć. Nie, źle. Może nie bezpośrednio CHCE, ale wie, że jego cierpienie ma jakiś sens. Że za cierpienie tutaj, TAM spotka nas coś zgoła innego….
Pierwsze co ci chcę napisać to będzie coś wazeliniarskiego, ale nie mogę się powstrzymać:
STRASZNIE FAJNY BLOG. NAPRAWDĘ, JESTEM ZAUROCZONA. Jeśli jesteś zainteresowana wymianą linków, to daj znać 🙂
A teraz do rzeczy.
Ciekawy temat, sporny że tak powiem. Z jednej strony jestem zdania, że każdy sam powinien decydować o swoim losie- o śmierci i życiu. Bo to tylko ich życie i ich męka. Z drugiej strony, wg wielu religgi byłoby to równoznaczne z samobójstwem, a więc wystąpieniem przeciwko Bogu. Ale wiesz co? Gdybym miała zadecydować- wybrałabym tą pierwszą opcję za słuszniejszą i dałabym tym ludziom wybrać seoją własną drogę. Oni sami powinni zadecydować.
Pozdrawiam :]
nikt nie chcialby tak zyc
nie moc chodzic i cala reszte swojego zycia lezec w lozku ale moze jest w tym jakis sens… ?
Ave, kochanie! :*
Ludzie, którzy znajdują się w takich miejscach jak opisane przez Ciebie nie pragną nic więcej jak tylko spokojnej śmierci, bez większych cierpień…
Przytulam mocno! :*
Ktoś wymyślił, że życie jest najwyższą wartością. Ktoś to wymyślił i narzucił.
Nie wiem, czy była kiedykolwiek bardziej szkodliwa maksyma niż
“Życie jest najwyższą wartością” – paradoksy, które ona za sobą pociąga, są straszne…
“(…) Mierzicie mnie wszyscy z tym waszym szczęściem! Z waszym życiem, które należy kochać bez względu na cenę! (…)”
Tylko tyle…
Co się stało? Wyczuwam w tej notce jakąś gwałtowność… mmm…?
Z czego to jest?!?
Znam to przecież, czytałam…
Stara, przeładowana głowa…
W pewnym sensie masz racje…
Ale z drugiej strony…
Czy ten, kto by odlaczyl tego czlowieka od aparatury czulby sie dobrze, ze pomogl mu odejsc? Czy moze mialby wyzuty sumienia, ze zabawil sie w Pana Boga…
Nie zebym byla religijna, ale nie potrafilabym zabic drugiego czlowieka.
Chociaz napewno sa tacy ludzie, ktorym byloby to obojetne…
Generalnie rzecz biorąc problem jest dość ciężki. Myślę, że należy rozpatrzeć tutaj dwie strony medalu. Raz: zasady humanitaryzmu mówiące m.in. o tym, że życia drugiemu człowiekowi nie powinno się odbierać (bo to niemoralne), wyrzuty sumienia spowodowane wyżej wymienionym faktem itd. Z drugiej jednak równie mało moralnym wydaje się nakazać drugiemu człowiekowi pławić się codziennie we własnym bólu, gdy nie ma szansy na poprawę sytuacji, gdy nie ma szansy na ratunek. Dlatego byłym skłonny zaaprobować tzw. ‘eutanazję na życzenie’. Cóż natomiast począć gdy człowiek nie jest w stanie sam o sobie zdecydować…? Wtedy chyba… wtedy chyba trzeba wybrać, co zdaje się być “mniejszym złem”… Co to jest…? Cóż… to chyba wie kazdy z nas…
To jest z “Antygony” Jeana Anouilh. Hmm… i bardzo możliwe, że niedawno czytałaś, bo obszerniejszy fragment można bylo znaleźć na moim blogu 🙂 A uważam, że własnie tak jest – wszyscy mówią, że powinniśmy kochać żyćie za wszelką cenę. Ale po co…
Hm, a ja jestem wolontariuszką w domu opieki społecznej.
I kiedyś, sądziłam, że to totalne głupstwo, absurd.
Teraz, będąc tam dwa razy w tygodniu, rozmawiając z tymi ludzmi, i widząc jak to wszystko wygląda, jak oni cierpią popieram Cię.
I głupstwem jest to, że życie to największa wartość. Bo ta wartość czasem się ulatnia i zostaje już tylko dno.
miłe życzenia …
Masz rację.
Patrzylam na taka osobe przez 3 lata. Byla nia moja babcia, miala sparalizowana cala lewa strone ciala, nie mogla mowic a do tego jeszcze CI wstretni ludzie, RODZINA [!] ja dobijali…
Owszem, patrząc z tej strony bardzo wielu, uważam, nie sprzeciwiało by sie eutanazji. Niepokojące jest to jednak, że legalne oddanie decyzji o życiu lub śmierci istoty ludzkiej w ręce innej istoty może prowadzić do manipulacji, przekupstw, fałszowań, korupcji itp (wiecie przecież jak to jest naprawdę). Gdyby człowiek był idealny eutanazja powinna być legalna. Gdybym jednak spytany był, czy jestem zwolennikiem odpowiedziałbym twierdząco, ale pod silna kontrolą na wielu poziomach. No i jeszcze jedno. Kto miałby decydować o takim “zabiegu” gdy świadomość chorego na to nie pozwała? Rodzina? Krewni czekający na spadek? To ciężki temat. Uważam, ze przedstawiłeś tylko jedną stronę.
Eutanazja jest pojęciem używanym dla oznaczenia śmierci na życzenie chorego. Uważam, że każdy ma prawo decydować o swoim życiu. Jeżeli chory nie może normalnie komunikować się z otoczeniem, potrzebna jest oczywiście silna kontrola.
to zawsze jest straszne. a ja tak bardzo boję się śmierci…
…
po prostu brak mi słów…
jejku.
No to nie będę orginalna zbytnio.
1. Każdy ma prawo decydować o swoim życiu i śmierciu, na ile tylko jest to możliwe. Bo przecież gdyby tak miało nie być, nie moglibyśmy popełniać samobójstw. Zbudowano by nas tak, by wykluczyć tą opcję. A jednak mamy taką możliwość, guziczek taki, przycisk… A to, czy jest to grzechem czy nie okaże się po fakcie dopiero. Przecież. I ludzie, którym wiara zabrania na taki czyn, nie popełniają go. Bo wierzą, że im nie wolno. Więc nie odbierajmy ludziom PRAWA do decydowania o własnym losie.
I niech się wszyscy że tak powiem odpierdolą, bo to prywatna sprawa każdego z nas, a kto uważa że to złe, niedobre i grzech, to niech sobie uważa, ale po cichu.
2.Pozostaje jeszcze kwestia KTO ma to zrobić…Bo dla tej osoby będzie to morderstwo, stanie się katem i już zawsze nim w swoich myśłach pozostanie… Trzeba by obmyśleć jakieś urządzenie, nie wiem, przycisk właśnie, żeby sobie właściciel swego losu sam zadecydował…Ale przecież nie każdy ma siłę… Boże… Może by jakieś roboty zrobić? Albo używać do tego wielokrotnych morderców, którym to nie wyrządzi takiej krzywdy? uch…
Ale i tak jestem na tak…
heh “o życiu i śmierciu” ale mi ładna literówka wyszła 😀
Jeżeli każde odebranie człowiekowi życia nazwiemy morderstwem, to nie potrafię wszystkich takich przypadków potępić.
W stanach jest maszyna, używana przy karze śmierci, na zasadzie guzika (ta z trucizną). Podobną możnaby było zastosować w przypadku eutanazji – podobno najpierw wprowadzana jest substancja usypiająca, dopiero później toksyczna. Ten guzik mógłby nacisnąć sam chory. Nie wiem zresztą. Masz rację, trudność nie kończy się wcale w tym przypadku na “Czy pozwolić?”.
To z pewnoscia nie jest zycie…