Jak się żyje z depresją?
Normalnie… pierwsza odpowiedź, która mi się nasunęła
Trudno. ale zawsze żyje się trudno
Dla mnie to normalne.
Powoli przypominam sobie kolory świata. Dziwię się nawet, że je zapomniałam.
Inaczej mówiąc – moje wejrzenie się paczy, tym razem w przeciwną stronę. Wciąż uważam, że pesymizm jest bardziej adekwatnym obrazem rzeczywistości, niż optymizm. Ale żyć, widząc świat w ten sposób…
No cóż, coś za coś. Wolę światło oczu mojego Ukochanego, wolę widok Jego zamkniętych powiek o poranku, niż tą (co najgorsze modną) ‘melancholię’. Nie ma się czym chwalić, niech się chwalą uzurpatorzy.
Skuteczne terapie:
#terapia zajęciowa
#druga połówka jabłka
Tylko te 2 rodzaje terapi? Może coś by się jeszcze znalazło? (z nadzieją w głosie)
Myśl misiu, myśl
Ja już odkryłam, że “terapia zajęciowa” jest bardzo skuteczna. I to całkiem niedawno…
Hm tylko terapia zajęciowa. Drugie połówki jabłka są zbyt trudne do znalezienia.
Ani skrajny pesymizm ani skrajny optymizm nie są “właściwymi” sposobami patrzena na świat. Zresztą czy są to w ogóle sposoby widzenia świata? Czy to bardziej nie wynika z tego, co mamy w sercu?
Optymizm jest z pewnością przyjemniejszy =). A zawód? Czy musi być zawód? Jestem optymistką a nie zakładam, że świat zawsze będzie mi przynosić radość. Nie przynosi. Hihi ale mam nadzieję, że poradzisz sobie… Z depresji bardzo ciężko “wyjść”, lub raczej ją zaleczyć.
Druga połówka jabłka… nawet w to nie wierzę… uważasz, że naprawdę na świecie przeznaczona jest dla Nas tylko ta jedna osoba? Moim zdaniem więcej tylko jako iż ciężko taką znaleść zazwyczaj znajdujemy jedną chociaż… czasami się udaje w ciągu życia dwie… a co do terapii zajęciowej… trzeba wypróbować. A jakie zajęcia proponujesz?;)
Terapia zajęciowa jest dobra (prawie doskonała) na pewnym etapie. Ale na innym już nie – na etapie, na którym nie chce sie nawet ząbków umyć. A tu jak na złość duzo roboty.
Tak, gdyby tylko mieć tę drugą połówkę…
Melancholia bywa piękna 🙂
Eve, ile komentarzy 😀
Mogłam się tego spodziewać, to przecież Twój ulubiony teren.
W sumie, to znam jeszcze dwie, ale jedna jest doraźna i nieskuteczna (chemia), a druga – choć w 100% {według mnie} skuteczna – jest ostateczna.
Jeżeli chodzi o ograniczenie skuteczności terapii zajęciowej, to masz rację. Tylko na tym etapie, o którym wspominasz, naprawdę nie wiem, co jeszcze jest w stanie pomóc.
I tylko się zastanawiam: czy zabić się wtedy też nie chce?
Nakasho, wybacz, ale odeślę Cię do notki z archiwum “Apel do zdrowych (?) na umyśle” (VI.XI.MMII)
Jeżeli chodzi o kwestię ‘drugiej połówki’, nie wątpię, że wielu by się na świecie znalazło ludzi, z którymi moglibyśmy poczuć się jako CAŁOŚĆ. Ale jednocześnie każdy z nich byłby inny – wydaje mi się, że mimo wszystko można zaryzykować twierdzenie, że znalazłby się człowiek, z którym byłoby nam lepiej, niż z kimkolwiek innym na ziemi (co wcale nie znaczy, że byłoby idealnie, ale to już inna kwestia).
Ja również uważam, że pesymizm bliższy jest realizmowi, niż optymizm.
A co do drugiej połówki – w moim przypadku terapia odnosi odwrotne skutki.
Jeszcze nie przeczytałam, ale zaraz to zrobię ;P
Druga połówka… ja mam osobę, którą szalenie kocham, dla której mogę zrobić naprawdę niemal wszystko, jesteśmy razem półtora roku i jest mi z nim z każdym dniem lepiej. To on pomógł mi poradzic sobie z mą depresją (a żaden psycholog nie mógł), on i miłość, którą do niego czuję i którą mnie obdarzył. To dla niego – i dlasiebie też – “wzięłam się za siebie” – to dzięki miłości teraz to piszę.
Echh, miałam depresję. Wiem, co to za… stan. Czułam też euforię. Dzięki niej spełniłam większość mych marzeń. Dzięki niej mogłam się rozwijać. Ludzie mogą wpływać na bieg własnego życia, o wiele bardziej niż sądzą. Jestem czarownicą i mam pewne… hm.. dary. Dzięki nim kreuję moje życie tak, jak chcę, zmieniam jego bieg w zależności od mych potrzeb, kształtuję je wraz ze sobą. Tak, dla mnie jest to łatwe. Dla każdego mogłoby być. Ale ludzie nie mają wiary. Nie wierzą we własną ogromną siłę.
hihi nie uważam się za zdrową na umyśle, bo nie ma takich ludzi ;P. Każdy inaczej patrzy na świat, na rzeczywistość. Nie ma jednej drogi, nie ma jednego ideału. Każdy trzyma swoje życie we własnych rękach. Każdy sam jest za nie odpowiedzialny. Za to, co z nim zrobi.
W kwestii skutecznosci i ‘przydatności’ drugiej połówki – 😛 zgadzam się, a Mojej Drugiej Połówce jeszcze raz serdecznie dziekuję :*
A teraz… GRAĆ!
optymisci uwazaja,ze nasz siwat ejst cudony, a pesymisci obawiaja sie,ze to prawda…
No to można Ci zazdrościć.
Moja Druga Polowka jak najbardziej mi pomaga…w obecnym stanie…
depresja=normalny dzień
Ave, kochanie! :*
A ja nie wyobrażam sobie życia w kolorach szarości, czerni, bieli… monotonnia i to okropnie dziwne poczucie tracenia czegoś z życia! Eeeh… dobrze, że u mnie pełno kolorów tęczy! :*
Przytulam mocno! :* 😉
Czarownice nie potrafią kochać..
Nigdy jej nie miałam… więc stwierdzic nie mogę…
A ja jestem czarownicą i kocham. A czemu nie? Czarownica to osoba widząca i rozumiejąca związki energii, natury, zyjąca zgodnie z jej rytmem, zgodnie ze sobą. Osoba o pewnej mocy, która jednak nie używa jej do krzywdzenia nikogo, wręcz do pomagania mu. Miłość jest podłożem natury. Czemu czarownice nie kochają? Przecież to ludzie. Kobiety.
Czarownice to czarownice, nie potrafią kochac, ani płakać. Ja tego nie sprawdzałam, nie jestem czarownicą.