Dziś. Jakbym jechała na obiad u mamy. Na razie, wciąż. Zastanawiam się, czy do mnie to wszystko tak naprawdę dotarło. Czy dotrze dziś i wpadnę w histerię. I zimno jak na złość.
Chciałabym już wrócić po tym wszystkim do domu, położyć się do łóżka i odespać – najpewniej Przesilenie, bo nie mogę spać. Albo raczej – wyspać się nie mogę, jakby sen uciekał zupełnie gdzie indziej, a mi zostawała tylko duszna, lepko-ciężka ciemność, wysączająca siły.
Późno już. Wypada się pośpieszyć. Jaka wymówka pozwoliłaby mi zostać w domu? Każda, przecież sama mogę decydować o sobie, ale żadna chyba nie usunęłaby późniejszych wyrzutów sumienia.
W trudnych chwilach, w tych niepodobnych do innych także mam ochotę uciec, uniknąć konfrontacji, jak małe dziecko chowające się za zasłoną, które myśli, że go nie widać…
czasem się zastanawiam.. jak wyglądałby świat.. gdyby ludzie pozbawieni byli sumienia?..
samowolka?.. chaos?.. świat stanąłby na głowie?..
powodzenia – chociaż to mało odpowiednie słowo.
Masz prawo zadecydować, czy na pewno chcesz jechać…
Niech Twe serce zdecyduje, kiedy odejść… kiedy wreszcie poczuć swobodę… kiedy się pożegnać 😉 Ty wiesz najlepiej 😉
Trzymaj się *
Nadmiar wyrzutów sumienia nieuchronnie prowadzi do nienawiści skierowanej ku własnej osobie. To bardzo boli.