Rzeczy rzadkie

#gładka, elegancka papeteria z czerpanego, nie bielonego papieru, bez żadnych infantylnych żenujących wzorów
#pióro stylowe z nie-złotymi ornamentami
#kobieta bez zawiści
#matka nie ogłupiona swoim dzieckiem
#dobry gust u ogółu
#starszy, niezgorzkniały człowiek
#wykładowca w sposób jasny i interesujący potrafiący przekazać swoją wiedzę
#człowiek racjonalny w swych pragnieniach
#bogacz nie-wyniosły
#artysta nie-pyszny
#kot nie-ciekawski
#piękno w rzeczach wytwarzanych mechanicznie
#przedmioty w ładnym odcieniu fioletu
#piękno – lub chociaż powab – w ‘sztuce’ współczesnej

53 Replies to “Rzeczy rzadkie”

  1. Wszystko dokładnie trafione w samo sedno. Ale przy jednym mogę zaprotestować – spotkałam niepysznego artystę 🙂

  2. Ja również :>
    Bo przecież to jest lista rzeczy RZADKICH, a nie niewystępujących ;P
    O niepysznego artystę bardzo, bardzo trudno.

  3. Jestem dosc sceptycznie nastawiona do dobrego gustu u ogolu i nie tylko uwazam go za rzadkosc, ale za rzecz niespotykana…

  4. O, widzę że mój wpis został uwzględniony.

    Impreza kulturalna na której nie zadzwoni ani jedna komórka.

  5. Taką listę mógłby stwożyć każdy i gdyby je połączyć okazałoby się że mamy niezmiernie wysokie wymagania wobec świata…

  6. Ave, kochanie! :*
    Są pewne rzeczy, które naszczęście są właśnie takie, bo gdyby nie były, to byłoby niezadobrze. Chociażby na przykładzie matki ugłupionej swoim dzieckiem. A jeśli chodzi o bogacza… no to chyba wiesz już co chciałabym powiedzieć na ten temat…
    Przytulam mocno! :* :>

  7. Poniekąd tak, bo przecież to nie pióra wina, że zostało oszpecone nachalnym złotym kolorem, ale w przypadku kota to już sprawa zupełnie nie-ludzka tylko Kocia 😉

  8. Wybacz, ale nie zgodzę się z Tobą – ogłupienie matek wcale nie jest pozytywne, wychowują one samolubne, przekonane o swojej wyższości dzieci (bachory, by użyć stosowniejszego słowa). Miłość wcale nie musi ogłupiać – nawet lepiej, gdy tego nie robi.

  9. Kocia, kocia oczywiście… Gdyby przypadkiem wpadło w Twoje łapki opowiadanie “Ponieważ kot”, znałabyś tą wielką prawdę, że wszystko jest sprawą kocią, ale ciiii 😉

    A jeżeli chodzi o odmianę, powiem szczerze, że jestem zwolenniczką nieodmiany nazw obcych, póki nie zpolonizują się jednoznacznie, przy czym – nazwy własne się dla mnie raczej nie polonizują (przynajmniej sie staram ich nie odmieniać). Dlatego raczej Sethrea (a po dwukropku na szczęście mozna bez przeszkód stosować mianownik :D)

  10. Co do opowiadania. Zaciekawiłaś mnie, mam już kilka mały bagaż ciekawostek do odnalezienia, zadany mi nieświadomie przez ludzi i oto kolejna. Dziękuję.

    Co do gramatyki. Zgadzam się z Tobą w zupełności, ale chciałam się upewnić ;*

  11. rzeczy nie-istniejace
    1.karanie głupoty
    2.karanie bandytów politycznych
    3.szacunek do spraw czystych
    4.prawda o zjawiskach zycia
    5.szacunek do madrości
    6.jedność mysli,słowa i czynu
    7.pecuniae oboediunt omnia
    8.historiam nescire,hoc est semper puerum esse
    9.aurea praxis,sterilis theoria
    10.nervus belli pecunia
    11.princeps legibus solutus

  12. Wejście miałeś wielkie, ale bynajmniej nie imponujące (przynajmniej nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu) – na wszystko jest odpowiednie miejsce i czas, na cytaty z łaciny również, szczególnie, że:

    primo – nie pasują do listy, co chyba sam najlepiej wiesz, bo nie mogą być zastosowane w funkcji rzeczowników. Zastanawia mnie, czy stwierdzenie “Książę jest ponad prawem” jest nieprawdziwe wg. Ciebie? Bo to przecież miała być lista rzeczy nieistniejących?!?
    Wybacz chłopcze, ale lepiej byś zrobił, gdybyś te swoje wykute na blachę sentencje umieścił na liście “Negatywne aspekty w świecie”, z wyjątkiem numeru 8, którego nie wiem, jak zakwalifikować, bo to ewidentna opinia. A jeśli tak koniecznie chcesz je wrzucić do rzeczy nieistniejących, to nie uważasz, że powinieneś zmienić formę zdań? Z twoją ZNAKOMITĄ ZNAJOMOŚCIĄ łaciny poszłoby ci jak z płatka;

    secundo – chyba jednak łaciny NIE ZNASZ, bo jeden cytat jest z rażącym nawet dla mnie, totalnego ignoranta w sprawach łaciny, błędem (w ramach podpowiedzi dodam, że błędem by nie było, gdybyś je wstawił w formie pytania).

    Pozdrawiam wiosenno chłodnie i proszę się nie obrażać, tylko na przyszłość mniej stroszyć i puszyć.

    PS. Oczywiście ta epistoła nie znaczy, że się z tobą nie zgadzam – owszem, podzielam twoje zdanie, ale częściowo, dla mnie te rzeczy są po prostu rzadkie, a nie nieistniejące

  13. experyment łaciński był celowy-wiedziałem ,że sie doczepisz i zrobisz wykład.Jeśli Cię zadowolił -to jestem rad.Sentencje przepisane z książki mieszczą się w punkcie nr.4[który jest okrutny]- i śmiało mozna ich pominąć.
    Komentarz nalezy sie sprawa fundamentalnym-i umieszczone zostały one we własciwych miejscach.Nie jestem ,żadnym odkrywcą-prawda istnieje -wymysla się tylko kłamstwa.Odkrył ją Genialny Człowiek Warszawy rocznik 34- i udowodnił ,że nie jest ona osiągalna dla kobiet.

  14. zapomniałem napisać,że na drugi raz poprawie sie z gramatyki[gramatyka w kazdej postaci Jasnie Pani]-naucze się gdzie nalezy postawić pytanie,przecinek,wykrzyknik,spójnik,imiesłów itd
    Tymczasem wybaczy Jasnie Panienka- to takie ważne niedo-u-cze-nie!
    GRAMATYKA JEST NASZYM NAJWYŻSZYM DOBREM !!!

  15. Wytłumaczenia typu “wiedziałem i zrobiłem z siebie buca secjalnie, żeby Ci pokazać, jaki jestem cudowny i jak doskonale Cię znam marna, przewidywalna kobieca istoto” są na poziomie podstawówki lub niedorozwiniętego liceum. A nawet jeśli tak było, to po co się dodatkowo tłumaczysz?

    Reszty nie skomentuję. Po pierwsze dlatego, że część zdań nie ma sensu (przynajmniej nie dla mojego kobiecego durnego mózgu, który zbyt dużą wagę przywiązuje do gramatyki – ciekawe, które z nas jest analfabetą?), po drugie – partner, jakiego się wybiera do dyskusji, jest świadectwem własnego poziomu.

    PS. Gramatyka może nie jest naszym najwyższym dobrem, ale jednym z wyższych. Argument na potwierdzenie tej teorii sam dałeś, budując listę rzeczy nieistniejących: bez języka nie ma wyższych form myśli, nie istnieją rozważania abstrakcyjne, bo nie da się ich prowadzić na obrazach – potrzeba słów, do tego rodzaju tez nie da się dojść bez użycia języka.

    PS2. “Dla takich jak wy – Pan Świnia!”

  16. hmm .. ja tylko na chwilke – mianowicie z pytaniem czy orientujesz sie czy jest jutro tzn dzis, jest wyklad z epistemologii. Z gory dziekiz a odpowiedz – co do piekna w sztuce wspolczesnej to sie nie zgodze, zreszta dlaczego “sztuka” w cudzyslowiu? czy to oznacza ze jest jakas niewartosciowa, nie prawdziwa w tych czasach? “piekno w rzeczach wytwarzanych mechanicznie” – o co tutaj chodzi, bo nie czaje?

  17. … podkręć kumatość albo właduj w nią SP z następnego levelu: znaczy dokładnie to, co napisałam. Ale powoli i spokojnie: masz
    a) rzeczy produkowane mechanicznie, które są – jak sama nazwa wskazuje – rzeczami nie produkowanymi ręcznie, tylko na taśmie i masowo
    oraz
    b) piękno – taką wysoką ideę, utożsamianą przez niektórych z dobrem.
    Tak więc – według mnie one się nie łączą, na raz nie występują. Przykład? Kojarzysz takiego malarza, jak Slavador Dali? Malował, rysował, był ekscentryczny i za życia już sławny, a po śmierci zaczęto “odcinać od niego kupony”, czyli – dla niekumatych – zarabiać na jego nazwisku, jak tylko się dało; m.in. powstała seria perfum ‘Salvador Dali’, we flakonikach, które miały przedstawiać fragnemty jego obrazów. Flakoniki są ładne, nadają się nawet na to, by uczynić z nich kolekcję, ale NIGDY, PRZENIGDY nikt nie zmusi mnie, bym przyznała, że są PIĘKNE; jakoś nie mogę pogodzić się z faktem, że w jednym momencie jest kilkanaście tysięcy dokładnie identycznych rzeczy na świecie o tym samym “poziomie piękna”. Romantyk pewnie nazwałby to ‘brakiem duszy’. Przykład inny – Akropol, Cztery Gracje, Lew św. Marka w Wenecji w zestawieniu z ich ‘pamiątkowymi wersjami’, odlewanymi masowo z myślą o turystach – jeśli mi ktoś powie, że one są PIĘKNE, to posądzę go o niepoczytalność – w przeciwieństwie do oryginałów, o nich można tak sądzić (ale nie trzeba, gusta są różne).

    Jeżeli chodzi o “sztukę” współczesną, to chyba trafiłeś w sedno – dla mnie to nie jest sztuka, najwyżej podróbka. Nie zamierzam dyskutować o gustach, bo nie robi tego nikt, kto ma choć trochę oleju w głowie, wyrażam tylko swoje zdanie. Oczywiście, zdarzają się wyjątki, ale są drastycznie rzadkie (patrz – wystawa rzeźb pod Kolumną Zygmunta). Z całym szacunkiem dla zdania odmiennego, nie potrafię się zachwycać kilkoma kropkami na białym płótkie, chlustem farby czy słowotokiem Masłowskiej – po prostu mnie to nie rusza; jeśli ktoś chce, to niech mnie nazywa “nieczułą i nic nie rozumiejącą z tego wielkiego, światłego przekazu” – rozumiem, moja intuicja działa w miarę sprawnie i podpowiada mi, co [być może] autor miał na myśli, ale znowu – to nie jest dla mnie SZTUKA. Bo nie widzę, jak można – znowu odwołując się do romantyzmu – “wkładać duszę” w prostokąt. Jeden. Stawiany sekudnę.

    Jeżeli chodzi o wykład, jestem przekonana, że zajęcia zaczynają nam się od czwartku, ponieważ po pierwsze: tak mi się wydaje, że usłyszałam; po drugie: jeżeli ferie mamy – według zarządzenia – “od 9 do 14 kwietnia”, a w piątek, któy przypadł 9, już zajęć nie mieliśmy; to chyba oznacza to, że 14 rónież jest dniem wolnym, inaczej taki zapis nie miałby zbytnio sensu.

  18. nie nalezy przeszkadzać w finezyjnym materialnym rozważaniu o fiolecie,papeterii,stylowych piórach i brzydkich mechanicznych końcówkach

  19. Panie [stormbringerze] mechanicznie piękny – przede wszystkim nie należy robić z siebie napuszonego pajaca i szukać okazji do zabłyśnięcia na siłę, poza tym bynajmniej nie snuję rozważań o Twojej małej mechanicznej końcówce, a już na pewno nie materialnych. Eskimosom za życzenia dziękuję, wzajem posłańcowi życzę więcej wyczucia miejsca i czasu oraz nieco bardziej wartkich myśli, a także trochę zimnej krwi, by bardziej spokojnie przyjmował krytykę i nie pieklił się przez 2 godziny z dokładką, próbując sklecić jakieś sensowne zdania – chyba, że taka w Piotrkowie tradycja, tradycja świętą jest i trzeba ją podtrzymywać.
    Pozdrawiam,
    Kapral

  20. no mi sie tez tak wydaje odnosnie tej calej przerwy. no nic – jakos zajrze wieczorem i zajme sie calym problemem, bo teraz jestem zajety.

  21. “experyment łaciński był celowy-wiedziałem ,że sie doczepisz i zrobisz wykład”

    Sethrea “robi wykłady”, gdy jest do tego racjonalny powód, gdy ktoś popełnia jakiekolwiek błędy z własnej głupoty. Do czegoś co możnaby nazwać najpospolitszą gafą nie przyczepi się na pewno. Dziesiątki osób odwiedzające tego bloga nauczyły się to doceniać. Znajdź sobie inną ofiarę, bo jeśli jeszcze nie zauważyłeś nikt nie stanął po Twojej stronie, nikt nie podziela Twojego stanowiska wobec autorki tego bloga, a w pojedynku słownym SethreA vs. Strombringer przegrywasz proporcjonalnie do wysiłku w jaki wkładasz w tę dyskusję.

  22. Poza tym to co Ty nazywasz “wykładem” jest najzwyklejszą krytyką, ale konstruntywną. Krytyka ujęta w jednym zdaniu lub dwóch, ta właśnie, która nie jest “wykładem” jest krytyką pozbawioną argumentów. Czy taka krytyka Ci odpowiada? Tylko takiej krytyki się nie boisz?

  23. Ale za to jaki ubaw mam czytając te wypowiedzi Stormbringer’a, choć to nawet nie ulewa, tylko mżawka.

    Zajęcia są od jutra, tak mi się wydaje. I taką mam nadzieję.

  24. Uznajmy więc koherencyją teorię prawdy, w której kryterium polega na powszechnej zgodzie (ooops, za dużo Ajdukiewicza ;P), a za tym twierdzenie, że zajęcia są JUTRO. TO jest jedyna PRAWDA (/znane z kreskówek spojrzenie hipnotyzujące).

    Trisste: dziekuję za poparcie, naprawdę nie trzeba; obserwujcie walkę w błocie czyści z bezpiecznego miejsca ];P

    PS. “I’m dancing – and sinn(g)ing – in the rain” ];>

  25. Niestety często trudno mi się powstrzymać i wtrącam się w nie swoje sprawy. Wybacz mi, że przerwałam łańcuch tej dyskusji ;P

  26. Najrzadziej spotykam ludzi, któzy mogą szczerze powiedzieć, że są sobą – odkrycia tym nie uczyniłam, aczkolwiek dla mnie to najgłębiej rzuca się na umysł. Bo rzutuje też na całą resztę.

  27. buc,pajac,analfabeta,2 godziny na sklecenie zdania,dla takich jak wy pan świnia,Piotrków[a moze Las Vegas] – ta układanka jakby nie Twoja?Jeśli ktos rzuci w ciebie kamieniem ,ty w niego chlebem-to zdaje sie Twoja dewiza?Zabłysnąć na siłę? I to mi piszesz po moich kilkunastu wpisach !!Czym błysnąć?Tym co potwierdza życie.Tym ,że dawno juz prawdy te odkryto.I odkrył je czlowiek ,na którego sie czasami powołujesz.Dokąd sie zaprowadziliśmy?Ten prowokacyjny wyjazd wiele mnie nauczył.Aurea praxis,sterilis theoria.Princeps legibus solutus.Każda władza zyje ponad prawem.Praktyka-złota potęga,teoria bezpłodna.FRONTI NULLA FIDES !!!

  28. Widzę, że fakt, iż komuś nie imponuje Twój słowotok bądź się z nim nie zgadza, bardzo Ci przeszkadza – niestety, na mnie nie robisz wrażenia (dobrego), oprócz inteligencji człowiek na poziomie powinien mieć jeszcze klasę oraz nierozpuchnięte ego.
    Jeżeli chodzi o rewanż, na kamień staram się odpowiedzieć czymś o klasie atomówki, do chleba mam zbyt duży szacunek.
    Miło, że uczysz się na swoich błędach. Szkoda tylko, że wciąż nie zastanawiasz się głębiej nad sentencjami, które cytujesz, tylko bezkrytycznie nimi ciskasz.

  29. Nie mamy rąk, które
    stworzyłyby miliony nowych dusz.
    Brak nam cierpliwości budowania świata.
    Nie mamy siły woli
    potrzebnej do posłuszeństwa
    Jesteśmy widzami zaledwie-
    Złodziejami piękna…

  30. No więc tak: naszego zdania odnośnie tego całego problemu, róznia się diametralnie. Głównym powodem tego jest( tak mi się wydaje przynajmniej) odmienne pojmowanie tego, co nazywamy pięknem. Jeśli ktos pisze ze piekno to taka wysoka idea, to wywnioskowuje (chyba trafnie) że jest to w jakims sensie przyznanie się do platonizmu( oczywiście „estetycznego”). Piszesz ze przeraza cie fakt ze ileś tam rzeczy posiada ten sam poziom piękna – dla mnie takie kopie posiadaja ten sam poziom pieknem, jednak dla innych osób, poziom tego piekna może być zupełnie róznyh [wiadome jest przecież, ze rózne rzeczy w róznym stopniu podobaja się róznym ludziom]. Tak więc dla mnie piekno jest pojeciem zdecydowanie względnym[ stad wypływa to słynne przekoananie że „o gustach się nie dyskutuje”]. „Nie robi tego nikt, kto ma choc troche oleju w glowie” – no proszę, strasznie nie lubie jak ktos pisze takie słowa. Ale najciekawsze jest to, że wieksza część twojej odpowiedzi, to a jakimś tam sensie jest dyskusja właśnie o gustach[ no bo jak mam interpretowac twoje opinie na temat tych flakoników. masłowskiej itp.]. No więc w mysl tego co napisałas nie mam oleju w głowie – hehe jakos mnie to nie martwi. Ja akurat lubie dyskutowac o gustach, zawsze takie rozmowy sa bardzo interesujące – no ale po koleji: biore słownik PWN i szukam definicji słowa „gust” . Oto co znajduje : „poczucie piekna, harmonii, wykwintności itd.” . tak wiec przedmiot naszego sporu zdefiniował bym tak : jest to postawa jakiegos podmiotu, do jakiegos danego przedmiotu, posiadającego wartośc estetyczną(wyskoka wartośc estetyczna = piekno). Tak więc zgadza się to mniej wiecej z intencjami autorów słownika – jest to poczucie piekna w jakims przedmiocie. „Dyskutowac o gustach” – to oczywiście: wymienianie opini pomiedzy jednostkami na temat wartości estetycznej jakiegos przedmiotu. Moim zdaniem, jakaś cześc ogółu naszych rozmów sklada się z twierdzeń, które komunikuja takie opinie. Znakomita większość osób praktykuje cos takiego, niektórzy nawet zarabiaja na tym na chleb np.: krytyk filmowy. Dla mnie więc głupota jest upieranie się przy takim twierdzeniu, bowiem implikuje to niekonsekwencje: w mysl tej opini rysuje mi się taki przykład : ide ze znajomymi na jakąs wystawe, w trakcie jej zwiedzania nie pada z naszych ust ani słowo o tym czy nam się to podoba czy nie, ani jedna opinia na temat wartości estetycznej jakies pracy lub ogólu tych prac. Taka sytuacja jest niemozliwa bowiem każdy chyba normalny człowiek wyrazi swoja opinie w takiej sytuacji. Tak wiec całe to powiedzonko o tych gustach to głupota . Nietzsche pięknie to skwitował : „Powiadacie mi przyjaciele, że o gusty i o smaki spierać się niepodobna? Ależ wszelkie życie jest waśnią o gusty i o smaki”. To by było na tyle na ten temat – czekam na twoje kontrargumenty. Figurki słynnych budowli – tym razy określasz mnie jako niepoczytalnego. Przykład? Przywiązłem kiedys z Paryża figurke symbolu tego miasta – ja śmiało mógłbym powiedzieć ze jesto ona piękna[ choć oczywiście w o wiele mniejszym stopniu piekna niż oryginał]. A to że jest produkowana dla turystów nie interesuje mnie – dla mnie liczy się piekno tego przedmiotu, przeciez nikt mnie nie zmusza żebym kupił akurat ten przedmiot[ liczy się tylko to czy wywrze on na mnie odpowiednia wartośc estetyczna]. A co powiesz na taki przykład : ide do sklepiku w zachęcie i kupuje kosztowna reprodukcje przytoczonego przez ciebie obrazu pana Dali. Taki reprodukcji równie dobrze może być kilkadziesiąt jaki i kilka tysięcy: zreszta kto rozmysla o tym , w chwili zakupu? Dal wielu ludzi taka reprodukcja będzie źródłem jakiejś esetycznej przyjemności, wiele osób smiało powie „ten obraz jest piękny”. Zreszta z tego co pamiętam pisałas o rzeczach rzadkich, w komentarzu piszesz ze na raz nie wystepują – tak więc jest to już pewna niekonsekwencja. No ale nie o to mi chodzi żeby wyszukiwac sprzeczności –zdarzaja się one przeciez każdemu. Co do sztuki współczesnej – rozumiem może się ona nie podobać, ale na jakiej podstawie piszesz ze jest ona podróbką. Ja akurat bardzo lubie taka sztuke, choć oczywiście u niektórych artystów zaciera się granica pomiedzy sztuka a nie-sztuka[ choć tez podobaja mi się obrazy Rembrandta]. No coż, może ze mnie jakis niepoprawny esteta – czekam na argumenty, które przekraja mnie do tego iż sztuka wspoł. jest podróbką[ bynajmniej nie takie marne przykłady jak MAslowska- nie chodzi mi o sztuke podana na tacy przez mass-media]. Słowotok – chyba nie lubisz tego zjawiska – to polecam ksiązke J.Saramago „ Miasto ślepców”. To słowotok, który dla mnie zasługuje na Nobla, zreszta piszac te slowa, sam się nim posługuje.to by było na tyle. pozdro

  31. artysta – niepyszny
    Moim zdaniem takich jest wielu, bardzo wielu. Ta ich cecha sprawia, że nie pojawiają się w mediach ani w popularnych galeriach więc są nieznani szerszemu gronu potencjalnych odbiorców. Z drugiej zaś strony są osoby, których nazwiska nie są rozpoznawalne ludziom obytym w świecie sztuki, a które to nie grzeszą pychą. to takie moje skromne zdanie. Poza tym sama definicja twórcy – artysty jest ciekawa – idąc tropem konceptualistów moglibyśmy stwierdzić, że każdy kto uzna się za artystę nim jest – skoro nie jestem pyszny a uznam się artystą 9sorki za powtarzanie tych samych słów0 to czy przypadkiem nie łamię schematu artysta – pyszny.

    To tez tyczy się sztuki współczesnej i obiegowej o niej opini. Sam przemierzając sale np. Pałacu Ujazdowskiego mam dziwne wrażenie, że ktoś tu kogoś oszukuje …
    Nie można jednak uogólniać. Sztuka nie ejdno ma imię. Cechą sztuki współczesnej jest to, iż jest trudna w odbiorze, potencjalny widz nie jest na nią przygotowany, nierozumie jej a co za tym idzie odrzuca. fakt, iż dziś królują instalacje a nie malarstwo ala Caravagio można wytłumaczyć (w pewnym sensie jest to wynik obu wojen światowych). Niegdyś obraz malewicza “Czarny kwadrat na białym tle” był dla mnie żenadą – dziś widze jego sens, wiem też jakim był on odkryciem formalnym (też i treść ciekawa) – dziś zaś gdyby on powstał byłby tylko jednym z wielu podobnych, niezauważalnym w tłumie, powielającym schematy. W owym czasie to była rewolucja – jego sposób na poszukiwania absolutu (w katakumbach Etruskowie w takiej właśnie formie przedstawiali Boga – lub bramę do niego – nie pamiętam – pytanie brzmi czy malewicz to wiedizał? chyba nie…. po tylu setkach lat dojść do tych samych wniosków, poszukiwanie pra wzoru, pra formy, czystej, szlachetnej…). To może wydawać się dziwne ale do odbioru sztuki współczesnej trzeba być odpowiednio przygotowanym – to czy to dobrze czy źle to już inna sprawa. Poza tym sztuka współczesna to równiez mistrzowie warsztatu jak Beksiński – też wymagają intelektualnego wysiłku od odbiorcy a jednak bliższe w odbiorze – nie odrzuca jak liczby Opałki:)

    Przepraszam za długi wywód. Jako, że stary temat pewnie nikt tu nie zajrzy. Nie mogłem się powstrzymać. taka noc…
    pozdrawiam

  32. Dodam tylko, że z tym iż, rzeczy wytwarzane mechaniczne nie moga byc piękne nie zgadzam się. Samo piękno jest rzeczą względną. W pierwszej klasie szkoły średniej próbowaliśmy rozwikłać ten problem cóz to jest piękno. Najlepszą moim zdaniem teorię piękna podał Tatarkiewicz.

    Piękny może być samochód wytwarzany seryjnie – ważne by poruszał serce człowieka, by wywoływał w nim reakcje samym swym widokiem. Nie wiem gdzie jest powiedizane, że to co mechanicznie wytworzone nie może być piękne. Zawsze u źródła leży myśl człowieka, koncepcja, model. To, że coś jest powielone świadczy tylko o tym, że dotrzeć może do większego grona odbiorców, o niczym więcej.

  33. Przede wszystkim chciałam kolejny raz podkreślić, że “Rzeczy rzadkie” znaczą “rzeczy rzadkie”, a nie “rzeczy niewystępujące” ;P dlatego też nie łamiesz żadnego schematu; zgadzam się z Tobą, że brak pychy u artysty bardzo często skazuje go na pozostawanie w cieniu. Być może to ja mam w życiu codziennym pecha i wiekszość twórców, których poznaję, uważa się za pierwszych po Bogu, być może to tylko taki traf.

    Jeżeli zgłębiałeś problem piękna i powołujesz się na SzP Tatarkiewicza, jesteś na pewno świadomy jego względności – jak już poniżej napisałam, nie wyobrażam sobie, by MOJE serce mogło być przez coś mechanicznie wytworzonego poruszone, mam też wiele wątpliwości co do racji takiego poruszenia w ogóle (racja w emocjach? chyba mnie poplątało :/). Jestem silnie przekonana (ale nie pewna), że prawie nikt nie nazwałby samochodu ‘pięknym’ – może w pierwszym odruchu, ale dla mnie to słowo po prostu nie pasuje do tego typu przedmiotów… Co do samej koncepcji, modelu, projektu – nie mam takiego zastrzeżenia.

  34. hm
    Masz rację – to znaczy co do samochodu chodziło mi o powłoke, projekt lub coś w tym rodzaju nie zaś jako coś co “samo chodzi”. Pojęcie piękna jest trudne do zdefiniowania, jest czymś bardzo subeiktywnym więc każdy odbiera je inaczej, z tym, że część rzeczy jest uznawana przez ogół lub kulturę za piękne a inne nie (a czy my się z tym zgadzamy to zupełnie inna sprawa).

    Jak zgłębie pojęcie piękna to będę wielki:) Tymczasem musze zadowolić się poszukiwaniami:)
    Pozdrawiam

  35. To ja mam taką małą propozycję… ]:>
    Może na razie zająłbyś się zgłębianiem pojęcia Wiedzy oraz Prawdy? Bo ja prace piszę (dwie) i wychodzę z założenia, że spostrzeżenia zawsze są mile widziane ]:D

  36. 🙂
    dziękuje za propozycję:)
    hm wiedze to może posiądę w przyszłości – tak planuje:)
    prawda to podstawa dla mnie ale jakoś nigdy samego hasła nie brałem na “warsztat”,
    narazie zgłębiam hasła: kobieta, miłość, przyjażń, pragnienia, samodyscyplina.
    Całkeim ciekawe są
    poza tym
    dziury w obrazach, werniksy, skalpel:)

    Pozdrawiam
    Jaka praca, że tak skromnie spytam?

  37. Praca roczna na zaliczenie ćwiczeń z epistemologii, składająca się z omówienia dwóch wybranych z około dziesięciu podanych problemów. Wybrałam takie, które wymagają jedynie ruszania własnym mózgiem, a nie w mózgach zmarłych filozoficznych poprzedników (tj. bez konieczności odwoływania się do tekstów).

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *