London i bricks, blight and dross in the gardens (and on the roofs)…
A tak między nami, miasto jak miasto, a klimat ma porównywalny z Warszawą, przynajmniej w miejscach ‘historycznych’ i w poblizu centrum. Tylko ładniej, czyściej i więcej. Przedmieścia za to są niesamowite, tysiące wysokich (te schody mnie zabiją >.>) wąskich bliźniaków, czasem willi, każda z mniejszym bądź większym ogródkiem. Wszystkie udekorowane na święta (wczoraj widziałam Mikołaja uczepionego komina…).
Łyk herbaty ostatni i… here I go again, London.
Nie wiedziałam, że będziesz miała tam neta 🙂 Zdjęcia porób temu Londynowi 😉
To wbrew pozorom nie jest takie łatwe bez statywu – kochane angielskie chmurki skutecznie uniemozliwiają złapanie jakiegos przyzwoitego światła snif =”(
Więc jednak masz tró gotyckie londyńskie mgły 😀