Koniec zabawy, czas stać się poważnym.
Tak na marginesie, nie lubię świąt. Tak, wiem, ta deklaracja pojawia się na blogu co roku, ale nic nie poradzę: co roku uderza mnie to od nowa. Tak więc nie lubię ich wyjątkowo. Lubię tylko zawartość świątecznej lodówki, wędzonego łososia oficjalnie uznaję za pokarm bogów.