Nie moge sie nadziwic, jak czas sie z wiekiem rozpedza.
Od dziesiecio- do dwudziestolatka czasu wielkie, nieprzebrane morze. Od dwudziestki do trzydziestki minelo jak jeden dzien, szczegolnie po polmetku.
Ale to nie jest sytuacja beznadziejna, czas mozna zwolnic, angazujac sie aktywnie w rozne czynnosci. Im wiecej aktywnosci, tym wiecej roznorakich wspomnien i tym dluzszy wydaje sie czas. Musze odkurzyc bloga, fotoszopa, maszyne do szycia, aparat…