Normalnie

To, co się stało, to całkiem zwyczajna kolej rzeczy, wszyscy umierają. Rodzice zwykle wcześniej niż dzieci, tak nawet powinno być: dzieci mają przed sobą jeszcze całe życie, dla rodziców razem z dzieckiem umiera (często) cały świat.

Nie płaczę. Przynajmniej staram się nie rozpaczać; tłumaczę sobie, że tak jest lepiej, że już nie cierpi, że Mama może wreszcie, po tylu latach, wytchnąć. Że koniec już tej bolesnej niepewności i oczekiwania.

A ja – chyba dostaję kopa za kopem w prawdziwą dorosłość, tą z odpowiedzialnością, obowiązkami… I nawet się nie boję – przynajmniej nie jej samej – tylko mi się nie chce. Ale mam cel i to jedyna do niego droga. Czas się spakować i ruszyć, przeszłość zostawić za sobą; szczególnie, że gdy ją teraz przywołuję, niezmiennie wyciska mi z oczy łzy.

Ż: Path of the Departed Michiru Yamane

11 Replies to “Normalnie”

  1. Mój ojciec zmarł, gdy miałam 10 lat. Zbyt dzieckiem byłam i nieświadoma, by to wszystko zrozumieć. Dopiero teraz przeżywam żałobę po nim, po tylu latach i nadal jest mi ciężko. Więc chylę przed Tobą czoło.

    Nadal powatrzam sobie naiwinie, że co mnie nie zabije to mnie wzmocni, ale wstydzę się za siebie, ze wtedy płakałam nie dlatego, że rozumiałam co się dzieje, tylko dlatego, że inni płakali..

  2. Ja nie straciłam jeszcze rodziców, ale tak samo boli przy utracie przyjaciela. To bardzo boli. Powiedziałam sobie wtedy, że nie będę płakać, chociaż łzy płynęły mi się do oczu. Wytrzymasz, bo jesteś silna jak każdy zresztą na swój sposób. Jednak czasami lepiej jest popłakać, bo to pomaga…

  3. Dasz radę, wiem że tak. I believe in You.:*

    Do Celki: Twój optymizm mnie powalił, to “jeszcze”! A utrata kogoś z rodziny boli zupełnie inaczej niż utrata obcego człowieka. Ale masz rację, czasem lepiej się wypłakać, ale tylkom gdy łzy rzeczywiście przyniosą ulgę.

  4. Po pewnym czasie tez juz nie plakalam. Czulam, jakbym wyschla. To byl kolejny pokaz twardej rzeczywistosci, jaka naprawde potrafi byc.

  5. nie pomoga zadne slowa… to, ze napisze, ze bol minie tez nie pomoze… przezylam to dziesiec lat temu… moj tata tez chorowal i tez bylam swiadoma tego, ze przestal cierpiec… ale do dzis bolesnie czuje ulotnosc losu… i gdy stanie sie cos wyjatkowo dla mnie waznego, lapie sie na tym, ze mysle sobie, ze mu to opowiem… z czasem bol jest coraz delikatniejszy, pozostaja tylko te najpiekniejsze wspomnienia… i to jest piekne…chyba… mimo wszystko…

  6. 2 lata temu umarł mój ojciec.wiem,jak się czujesz.jestem z tobą i trzymam za ciebie kciuki.Twoja MAMA też nad tobą czuwa,jestem tego pewna

  7. Nie przeżyłam tego co Ty –
    nie będę pisała, żę rozumiem, jak się czujesz, ponieważ NIE mogę rozumieć.
    Życzę Ci … wytrwałości w tej wędrówce.

  8. Kazdy przezywa to zupelnie inaczej, nalezy znalezc droge dla siebie. Dla kazdego jest tylko jedna dobra. Zycze wytrawania i sily, a z tego co widze mozesz liczyc na wilu ludzi jesli beda Ci potrzebni. To wazne.

  9. “dorosłość” często budowana jest na boleści. Ale nie zawsze boleść świadczy o dorosłości… pozdrawiam… i przepraszam, że tak długo mnie tu nie było…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *