Dlaczego ten świat jest, jaki jest?
Bez perspektyw – przynajmniej tych optymistycznych? Ja wcale nie chcę zmiany, ja tylko pragnę, by nie było gorzej, jak jest; to, co mam, w zupełności mi wystarcza – ale obawa, że dla większości (do której należę) życie jest wielkim zjazdem w dół, wydaje się nie do odpędzenia.
Co jest najtrudniejsze w miłości, w związku?
Odpowiedzialność. Każde moje działanie, każda decyzja, jaką podejmuję, musi mieć na względzie już nie tylko mnie samą. Stwierdzenie „To jest KONIEC” nie jest już takie proste i bezproblemowe – może i to KONIEC dla mnie, ale dla tej Drugiej Osoby? Czy mam prawo …?
To nie jest dla mnie nowy temat, wbrew pozorom. Wcześniej rozważania tego typu tyczyły się mojej Matki, ale siłę oddziaływania miały mniejszą – bo decyzja o tym powiązaniu nie była moja; zawdzięczam jej życie (czyli wszystko), ale udziału mojego w tym nie ma żadnego, to tylko siła powinności (wykluczając miłość, ale sama miłość nie zawsze ratuje życie, czasami je przecież odbiera). A decyzja o związaniu się z kimś jest już moja, jestem za nią w pełni odpowiedzialna, podjęcie jej wymagało rozważenia wszelkich konsekwencji i wyrażenia na nie zgody. Stajemy się odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy – jak słusznie zauważył pewien Lis. Kiedyś nie zgadzałam się na to, co implikuje stwierdzenie, że żaden człowiek nie jest samotną wyspą – dziś zdaję sobie sprawę, że na niektórych z nich są osady, nawet całe ludne miasta. Mam prawo decydować o sobie i tylko o sobie; gdzie jest granica?!?
Nie, ja się na tą odpowiedzialność ani nie uskarżam, ani się przed nią nie migam. Boję się tylko samej siebie, mojej wrażliwości, nieporadności, kruchości – w zestawieniu ze światem. Nie ufam sobie po prostu. Bardzo bym chciała, żeby mój lot słoneczny nigdy nie skończył się powrotem w Otchłań pode mną; niech to będą burze – burze wytrzymam, dziś mam siłę, otrząsnę się i wyschnę od słonej wody na słońcu – ale nie Otchłań znowu. Gdy patrzy się na nią z góry, tym większym przejmuje lękiem; powrót do niej oznaczałby słuszność pesymistycznego „I jak – nie mówiłam? Zawsze tak się kończy” – a przecież nie można żyć bez nadziei.
Sluze buforkiem, Mon Cheri 😉
weszłam przypadkiem, zajrzę nie raz. zawsze zazdrościłam ludziom, że umieją pisać. i że mają o czym i po raz kolejny nie użalają się nad soba. dlatego podziwiam i wrócę.
[bo sama siebie nigdy nie zadowolę]
Mogę się pomądrzyć zupełnie nie na temat?
Drogi Panie Lightbringer, wybacz że wytykam, ale Sethrea jest (a przynajmniej była gdy ja ostatni raz widziałam) kobietą. W związku z czym- ma cherie, nie mon cheri. Choć mon cheri brzmi ładniej a wymawia się prawie tak samo.
Ave, kochanie! :*
Te pytania. Nie znam odpowiedzi na nie. Ale mawiają, że uczucia przysłaniają realny świat, dlatego odsunę się od jednego i drugiego daleko, daleko…
Przytulam mocno! :*
Ja juz nie opadne w Otchlan – te Otchlan, ktora mnie posiadala przez wiele lat. Przynajmniej to wiem. Moja odpowiedzialnosc za zwiazek jest tym silniejsza, ze moj partner zyciowy jest slabszy psychicznieode mnie i musze sie wysilac za nas dwoje. Ale patrze w przyszlosc z mieszanymi uczuciami. Niby wiem, ze moze byz zle – na pewno przez wiele czasu bedzie, nie ma sie co ludzic, zycie nie jest mleczna droga. Ale ostatnio cechuje mnie tez dziwny optymizm…
Owszem, bedac z kims w zwiazku jestes odpowiedzialna…. ale ta druga osoba za Ciebie rowniez. W tym za Twoje szczescie.
Mea Culpa.
Mea Maxima Culpa.
Wasza Potworzastosc raczy wybaczyc ignoracje jezykowa 😉
Sie nie znam, ja tu tulko karoryfery wymieniam 😉
ponoć nie ma głupich pytań…tylko odpowiedzi. a ludzie nie słuchają lisów. Może dlatego tak się dzieje na świecie…
I zupy gotuję?;)
ciekawe słowo “związek”
“związac się z kimś”
co przynosi ze sobą?
metafora- ona i on powiązani sznurem (Lalki), ona robi dwa kroki w prawo i szarpie go, on zaciekawiony nagle światem przystaje i przewraca ją…
swoboda lotu.
radość wedrowania po górach
albo
płynę kajakiem i zatrzymuje się na biwak gdzie chce.
związek, no tak.
z odpowiedzialnością sprawa prostsza niż się wydaje. tylko czesto przekombinowujemy i gmatwamy.
ty to ty – robisz co chcesz. być z kimś tylko dlatego aby go nie zranic podczas gdy myśli i sece są daleko, daleko…?
nie znam gorszego ranienia.