Brak mi umiaru, przedawkowuję teraz praktycznie co dzień… do łóżka kładę się z przeokropnym bólem głowy, gorszym od kaca a wstaję jako człowiek nie z tego świata. ŻóŁto-brązowo-czerwone uzależnienie.
Czerwona herbata. Jest mi zimno, więc parzę dzbanek za dzbankiem. Dzbanek litrowy, który wypijam, póki mój skarb jest jeszcze ciepły; i tak w kółko przez całe popołudnie, aż do późna w noc. Ilość teiny w moim organizmie przekracza dopuszczalne normy pewnie po drugim.
Curry. Kompletnie zwariowałam na jego punkcie, sypię go to potraw tyle, że praktycznie nic prócz samej przyprawy nie czuć… Kupiłam 50g a po ugotowaniu 3 obiadów (dla jednej osoby!) połowy już nie ma, a to tylko dlatego, że siłą się powstrzymuję.
Pachnę herbatą, curry i starymi komputerami.
Ta strona liczy sobie z grubsza 5 lat. Kawał czasu, szmat drogi dla mnie. Wiedźmo, nasze dzieci mogłyby w ten wrzesień iść po raz pierwszy do szkoły..! Ta myśl mnie przeraża.
Wczoraj pomyliły mi się godziny zajęć, zamiast na ósmą, miałam być w południe. Jeden z tych splotów okoliczności prowadzących do sytuacji, które wspomina się całe życie i które rodzą refleksję, czy aby na pewno świat nie ma głębszego sensu i planu. W kawiarni przysiadł się do mnie Australijczyk z wielką walizką, którego w to miejsce rzuciła legendarna organizacja komunikacji w Polsce, idealnie przystosowana do obsługi zagranicznych turystów. Zaczęliśmy rozmawiać otwarcie dokładnie, tak jak ludzie, którzy mają się nigdy więcej nie spotkać, a którzy mają światu wiele do wyznania. Opowiedziałam mu o swoim idyllicznym dzieciństwie oraz o wszystkich jego traumatycznych elementach, z których zdałam sobie sprawę dopiero dwadzieścia lat później; opowiedziałam mu o pewnej zagubionej nastolatce na krawędzi mostu (Skoczy czy nie skoczy?), w nocnych, wmawiającej sobie, że jest kim innym niż jest i że to wszystko jej się podoba, bo oznacza wolność. Słuchałam jego. Na pożegnanie wymieniliśmy uściski dłoni i wzajemne kondolencje. Nawet nie udawaliśmy, że chcemy podtrzymać znajomość, bo powiedzieliśmy o wiele za dużo, niż byłoby zdrowo dla normalnego związku dwojga ludzi. Ja poszłam męczyć dzieci i komputerki, on – na dworzec mając nadzieję, że tym razem udzielono mu właściwych informacji.
: Ashtray girl Placebo