Dzień 1, czyli wegetacja i głód narkotykowy

Pada, zimno, nigdzie mi się nie chce wychodzić. Mantruję przy W&G, aby nie myśleć o tym, że sieci nie mam i być może mieć nie będę do połowy przyszłego tygodnia. Co oznacza brak B. Na szczęście są telefony.

W chwilach wolnych (czołówka W&G…) planuję, jak ominąć drobne komplikacje sieciowe: by zapłacić ISP, trzeba mieć konto w niemieckim banku… co oznacza strasznie dużo papierkowej roboty (w końcu… niemiecki bank, ja?), co z kolei oznacza dużo czasu. A czasu mam mało, tylko poniedziałek przed 6pm i do środy, a później znowu poniedziałek (tylko wtedy przyjmują administratorzy-wolontariusze). I nawet jeśli się uda, to dla 60 Euro przechodzić przez to wszystko? Mam nadzieję, że ‘ktoś’ (ze wskazaniem na firmę, która i tak już płaci w ten sposób za mój pokój w kampusie) zgodzi się odprowadzać też te 10 Euro miesięcznie na sieć.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *