Podejrzanie dziwny spokój, a puzzle się układają: klik, klik. Wszystko skondensowane w czasie i przestrzeni do granic niemożliwości, w czwartek obrona, w piątek wieczorny pociąg, w poniedziałek ogrom pracy, której perspektywa poraża mnie tak, że aż dłonie wilgotnieją. Ale poradzę sobie, bo przecież nie mam wyjścia.
Mama obejrzawszy kopertę z umową wypomina mi co bardziej sukowate wyczyny z przeszłości. Z wielką miłością i dla przestrogi, nie ze złośliwości. Ale tym razem, mam nadzieję, uda mi się samą siebie powstrzymać.
A Kot zostaje z Mamą… aż oczy wilgotnieją.