Cicha śmierć

Dziwne, osobliwe uczucie pustej, pozbawionej gniewu bezsilności. Gdzieś przed chwilą w jednej sekundzie coś we mnie umarło, nie wydając nawet głosu. Teraz tam – w środku – kolejne elementy misternej konstrukcji walą się, przyprawiając mnie o tępy ból głowy.

Nie czuję gniewu, tylko straszliwą niemoc. Nie wiem, chyba raczej nie jestem smutna… Jeszcze… Łzy? Nie, płacz zbytnio rozstraja. Pustka. Mała, cicha, niedostrzegalna Apokalipsa. Spełnienie się najstraszniejszych przepowiedni.

MB. „związał się z kimś ostatnio”. „Ma kobietę”. A ode mnie odgania się jak od jakiegoś insekta. Nie będę płakać. Nie wolno mi. Zasypuję wspomnienia resztkami uczuć. Gruzami.

Pianista Polańskiego. Szpilman ucieka ze szpitala, który przez jakiś czas był jego schronieniem przed Niemcami, skacząc przez mur. Po drugiej stronie widzi ruiny Warszawy, zniszczenie – przeszłości, jakiś marzeń, jakiś nadziei.

Nie myślałam, że tak to na mnie podziała. Podejrzewałam – ba, wiedziałam przecież! – że coś takiego będzie miało miejsce, ale nie przypuszczałam, że tak mnie to poruszy. Przecież wszystko już wydawało się skończone, już umarłe, zapomniane – a skonało dopiero teraz…

11 Replies to “Cicha śmierć”

  1. No cóż……..jesteś barzdo wrażliwą osobą, a takie niestety mają w zyciu ciężko. Sama o tym wiem ile wysiłku potrzeba aby jakoś przeżyć…..nie mniej jest to możliwe, a z czasem człowiek się uodparnia……Życzę powodzenia……

  2. Bezsilność jest chyba gorsza niż gniew.Ona niszczy w ciszy,gniwe można wyładować,wykrzyczeć.A może to nei bezsilność tylko głucha pustka…

  3. Wszystko ma jakis cel i wszystko prowadzi do glebszego poznania siebie, swiata… Wiec chyba nalezy zacisnac piesci i cierpiec… bo w tym caly sens.

  4. Bezsilność jest chyba najgorzym stanem emocjonalnym , jaki można odczuwać – odbiera wszelką możność działania,niwelując jakąkolwiek chęć zmiany tego , co nam przeszkadza.Trudno z nią walczyć i jeszcze trudniej wygrać , ale wierz mi : można.

  5. Ból… To chwilowe.. Z czasem umiera, przemija.. Ale zanim to się stanie… rani… A rany nigdy do końca się nie wygoją…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *