Uwaga! W tej klatce grasują złodzieje!

Ano grasują, jakaś lama zawinęła sąsiadce dwumetrowy kwiat, zimujący na schodach. A dzisiaj, uzbrojona w młoty pneumatyczne szajka ograbiła mnie z 30 minut snu! W biały dzień! No dobrze, powiedzmy, że w szary. Ranek Wciąż hańba.

: Eating the Sun Frogs

Warhammer Girl

Warhammer Online is like the hottest chick you could ever
imagine….she is the girl that you lay awake at night thinking
about….she’s the girl that when you do fall asleep fills your dreams
with such lust and excitement that you wake up out of breath, panting,
wanting nothing and no one but her.  Warhammer Online is that
girl….and now she has called you from her car and told you she is on
the way over and she is going to give you the greatest sex of your
life…..the sex will be so good you will need intravenous fluids to
keep you going….your bed will have to be reinforced with steel
gurders, your couch and rug had better have scotchguard.  And when she
gets there……4 hours late……she strips off her clothes and sits
next to you on the couch and rubs your leg for six hours, and every
time you tried to make a move she tells you she is saving herself for
marriage.

 
Warhammer Online is that girl.  At first when she calls, you’re
like…yeah I’m gonna get some!  An hour into the leg rubbing your
still convinced, but there is this nawing feeling in the back of your
head like…why isn’t this going anywhere yet.  Two hours later, you’re
thinking, atleast I saw her naked.  A couple hours after that, you’re
getting sick and tired of hearing her talk about school and work, and
how one of her friends hit on a friend of a friends girlfriend.  When
she finally leaves, you are relieved.  The pain is unbearable.  You can
barely walk her to the door, where you try to kiss her but she says not
on the first date and tousles your hair playfully.  She tells you she
will see you in six months….and then you will really, really have a
great time.  Warhammer Online is that girl.

 
She is the girl that makes you think about calling the girls that
live next door.  One is AOC.  She looks mannish and that adam’s apple
has you worried, but you are desperate.  Or there is the other girl,
LOTRO that has a pretty face but is only 18….a little young, but she
seems like she’s growing into a beautiful woman if you give her time. 
Hmmm……time to call LOTRO girl.

Swallow all the pills

Stało się, zostałam frontalnie zaatakowana przez wirusy, nanopotwory zjadają mnie żywcem, a ja w stanie odmiennej, lekko przyćpanej świadomości staram się rozgryść OstreCe.

Pomocy.

Nerdowe GaduGadu

Net send (i po co komu komunikator?), Wook (bo ma hot spot! a jakże), boy wonder (kiedys Mr Wonder w garniturze), śpiący kot i seksowna elfka. Ilość haters satysfakcjonująca jako symptom poprawnego działania procesu Remote Envy Set.


Z
łoto jest passe 🙂
Invidia? Jak dla mnie, całkiem.

Hasło dnia:
Twardziele nie robią backupów!

Blue Polish

Znajomy zaoferował, że zafunduje mi psychologa.

Nie wiem, czy chcę niszczyć psychikę jakiejś postronnej osobie… Poza tym, czy jeden psycholog wystarczy?

Poza tym nie jestem pewna, czy chcę się leczyć.. bo co, jeśli wtedy okaże się, że jestem na drodze… ekhem. Więc, skoro już na niej jestem, chyba lepiej będzie na niej zostać, przynajmniej dokładnie wiem, dokąd prowadzi, żadnych niespodzianek, wszystko zgodnie z planem, wszystko pod kontrolą. Usmiech numer 10 🙂

: Blue American Placebo

Pusto, zimno

Zima jest zła, mróz zamraża mi resztę szarych komórek… Nie, żebym zachowywała się dziwnie czy w sposób – względem reszty społeczeństwa – nienormalny, tak przecież zachowuję się zawsze. Ale zachowuję się jak nie ja… tego nie lubię! Koniecznie muszę odtajać, bo wyczuwam potencjalne kłopoty…

Eh, mój Eros kompletnie ulega Thanatosowi (w kontekście freudowskich popędów)… Dla jakości mojego życia, to źle. Powinnam dokonać zupełnie innych wyborów, niż dokonuję i wiem o tym doskonale, ale nie potrafię zgiąć karku, Już żałuję i doskonale wiem, że będę żałować w przyszłości. Jak to jest, że w jednej chwili potrafię zdiagnozować, iż “Urodziłam się za późno”, a gdy teraźniejszość mruga do mnie okiem, mówię “Później. A tak w ogóle, to spadaj”?

Już chyba wiem, w jaki sposób znaleść czas na pisanie magisterki – muszę sobie znaleść więcej zajęć, może wtedy uda mi się lepiej zarządzać czasem. Już nawet mam plan – oddam się pracy charytatywnej. Tak, ja. I to w fundacji na rzecz dzieci. Szok, i piekło zamarza. Przecież mówię, że jest zimno!

Zimno!

Tak zimno, że – postawiwszy moje 13″ dziecko na parapecie – po 5h w stresie, wciąż była chłodna.

Ja poproszę hibernację do wiosny…

Warkot

Bardzo, bardzo chciałam się wyspać, położyć spać normalnie mimo tych wszystkich durnych fajerwerków i po prostu zasnąć. Dzięki alkoholowi udało mi się przyzwać Morfeusza od razu…

I co z tego, kiedy dostałam życzenia noworoczne od kogoś życzliwego o piątej rano???
No #$&*@!
Nie dlatego, że sieć miała takie widzimisie, tylko dlatego, że ktoś nie wziął pod uwagę, że ktoś być może śpi i chciałby to kontynuować. Szczególnie, jeśli jest to jednostka z rozregulowanym cyklem snu, jak ja.

Nie nie wyłączam komórki, od tego jest, by była włączona, być może ktoś będzie musiał skontaktować się ze mną w środku nocy.

Mam ogromną ochotę kogoś skrzywdzić, jestem przeraźliwie wściekła na czyjąś głupotę. Myśleć, KURWA! MAĆ!

Wszystkiego najlepszego z okazji końca Wigilii

To najlepsze życzenia, jakie można mi było złożyć 🙂 Hexe
jak zwykle pozostaje niezastąpiona.


Z
niemałym zdziwieniem odkryłam, że nawet ludzie, których na codzień uznaję za
racjonalnych, dziwnie reagują na te święta i związane z nimi tradycje. Muszę
przyznać, że trochę mnie to zaszokowało… a generalnie nie jest łatwo
doprowadzić mnie do takiego stanu. Ale cóż, Pierwsze Prawo Magii mówi: Ludzie
są głup
i. To dobre prawo!


S
kąd mój negatywny stosunek do świąt – tych i wszystkich innych?

C
óż, przede wszystkim, nienawidzę głupoty, chamstwa oraz hipokryzji. Arogancji
również nie, ale jak dla mnie arogancja to taka specyficzna odmiana chamstwa 😉
Poza tym mój racjonalny umysł nijak nie jest w stanie uwierzyć w boga,
jakiegokolwiek – od razu zaznaczam, schowajcie sobie zakłady Pascala gdzieś,
tego typu argumenty są w stanie przekonać tylko wierzących bądź
niezdecydowanych, oszczędźcie sobie komentarzy w stylu „Będziesz smażyć się w
Piekle” czy „Bóg Cię ukarze”, jestem w kwestiach religii zorientowana
prawdopodobnie lepiej niż większość z Was i przyjmuję do wiadomości, że jeśli
okaże się, iż takowe coś jak bóg istnieje, to być może mam przerąbane,  akceptuję tą konsekwencję mojej postawy.
Jestem ateistką świadomą i dojrzałą, już dawno ascendowałam z progu buntu dla
samej sztuki buntu.

W każdym razie, w związku z moją postawą religijną (albo
raczej a-), wszelkie aspekty świątecznej tradycji związane z tą kwestią w
moim przypadku odpadają: zarówno z oryginalnym pogańskim świętem Yule, jak i z
jego chrześcijańską kopią (wojujących chrześcijańskich fanatyków przed
napisaniem zjadliwego komentarza odsyłam do literatury fachowej na ten temat);
przy czym zdecydowanie więcej sensu muszę przyznać świętu pogańskiemu. Zresztą
wynika to z historii jego asymilacji przez kościół (dla niezorientowanych –
pogańskie święto przesilenia, ognia i odrodzenia zostało zasymilowane przez
chrześcijaństwo by, skoro starych tradycji nie dało się wyrugować, były
przynajmniej czynione w imię nowego boga – razem z większością jego symboliki,
łącznie z narodzinami boga, zdobieniem drzewka światłami czy ucztą). Ale, mimo
wszystko, nic nie mam nawet przeciwko tradycji chrześcijańskiej (mimo, iż nie
jest oryginalna, przy czym uważam, że świadomy chrześcijanin powinien zdawać
sobie z tych zawiłości sprawę i je akceptować): sama idea z nimi wiązana
naprawdę jest pozytywna, choć trochę naiwna… w sumie, pretekst, by przynajmniej
raz do roku, nie tracąc twarzy, móc się z przeciwnikami pogodzić, przeprosić
nie przyznając do błędów etc zawsze znajduje zastosowanie…

Tak więc, do samej tradycji nic nie mam. Jest wzniosła i
bogata niezależnie od korzeni. Niestety, z tej tradycji niewiele zostało, co
najlepiej obrazuje świąteczny symbol. No proszę, z czym kojarzą się święta? Kto
spogląda na nas z większości spotów reklamowych od 2 listopada do końca
grudnia, łypie z ozdób na oknach i strasz wszędzie po nocach? Niestety, dla
przerażającej większości młodych ludzi symbolem świąt nie jest to, co w nich
powinno być naprawdę ważne, a niejaki pan Mikołaj. I to nie ten Mikołaj, który
symbolem być powinien, czyli biskup pomagający biednym dzieciom, a jakaś dziwna
kreatura we wdzianku promującym Coca-Colę (to nie jest ironia;
niedoinformowanych ponownie odsyłam do literatury w celu poznania historii
przedstawień Mikołaja, jego obecny wizerunek po raz pierwszy został
przedstawiony na reklamie Coca-Coli właśnie). Najważniejsze w świętach w dobie
obecnej? Wystawna kolacja, która przyćmi sąsiadów oraz podobny zestaw prezentów
pod uginającą się od ozdób choinką. Miłość, wybaczanie? Ja naprawdę nie
potrzebuję odgórnie ustalonych dat, by kochać moich bliskich i spędzać z nimi
czas. Natomiast jedyne, co widzę w święta, to wielkiego Potwora Komercji
tańcującego z niemniejszą od niego i nie mniej odrażającą Konsumpcją. Ja za taką tradycję dziękuję.
Powiem więcej, denerwuje mnie ona niemiłosiernie! Więc skoro moja wiara (a
raczej jej brak) mnie z nią nie łączy, to nie widzę powodu, by uczestniczyć w
czymś, co mnie napawa obrzydzeniem. Poza tym… nie mieści mi się w głowie, że
ludzie naprawdę wierzą, że jeden dzień w roku może uzdrowić ich relacje
rodzinne, które degradują się przez pozostałe trzysta sześćdziesiąt-kilka! To
tak nie działa, naprawdę. Opłatek nie ma właściwości magicznych i nie przywróci
szacunku, drogie prezenty nie wzbudzą go w zaniedbanym dziecku.

Zatem nie, nie lubię świąt i nigdy nie polubię ich w takiej
postaci, w jakiej funkcjonują obecnie. Żal mi osób, które dały złapać się w
sieć światełek i zaciągają kredyty, by święta były „jak z amerykańskiego filmu”.
To smutne, żeby nie powiedzieć: żałosne. Jestem od tego wolna (prawie; moja
Mama nie do końca) i jest mi z tym bardzo, bardzo dobrze.