It’s December already?;.

Z serii “Zboczenia zawodowe”

On: Ładnie to tak zrywać się z wykładów?
Ja: Demokratyczny rząd wirusów jednogłośnie wybrał mnie na swoją stację rozsiewczą.
On: Chcesz dobrego anywirusa?
Ja: Ja o sobie mówię.
On: Nod 64, działa na 64-bitowych systemach.
Ja: Siebie mam na myśli!
On: No właśnie, ty masz przecież XP 64..
Ja:

Uwielbiam dwuznaczności, trójznaczności i wieloznaczności w ogóle. Hasło na grudzień:

Gotta love a girl who swallows

Jeśli się kojarzy, to… no cóż, zbereźni jesteście i niewyżyci, chociaż rozumiem Wasz tok myślenia. Ale nie. Owce też mogą być obsceniczne, a są tylko owcami.

Co nam spadło z nieba? Szatan

Wlokę się ruchem posuwistym godnym zombie, drżącą ręką trzymając kubek z kawą; za każde miauknięcie Kot traci jedno życie.

Kawa na senność jest dla mnie jak szkocka na emocje – horror bombardujący moje kubki smakowe skutecznie przegania i jedno i drugie. Ale budzić się Whisky nie będę…

Słówko na dziś: Volatile. Snif. Z takimi trzeba ostrożnie. Jaką ja bywam czasami… *slurp* o #*&%! Gdzie ten czas się tak śpieszy?!

These marks

Zastanawiam się, co jest źródłem galopującego stada siniaków, zadrapań itp. na moim eterycznym ciele. Wygląda to… bosko… jak po numerku a la “dwugłowa bestia”, ale ja bym chciała wiedzieć ‘skąd’ do cholery. I czemu nie pamiętam skoro wiem, że powinnam pamiętać 😉

Ava Adore

It’s you that I adore

iPod jest trendy. Cholera. Szkoda, że dowiaduję się o tym po dwóch latach. Zresztą, co by to zmieniło? Gdy mam 20gb muzyki w kieszeni, możecie do mnie mówić “trendy”, “jazzy”, “souly” czy cokolwiek wam ślina na język przyniesie. I tak nie słyszę. Ha!

You’ll always be my whore

Dziesięciokrotnie zagnieżdzona pętla *frenzy*. Schemat blokowy? Never again. Napiszę, schemat dorobię później, inaczej wychodzą mi takie chore kwiatki. Ogólnie, nienawidzę komputerów – jak pomyślę o wkładaniu 939 malutkich nóżek w 939 malutkich otworków, robi mi się słabo. Więc co ja tu robię? *help* Pudło z pełnym wyższości zadowoleniem mruczy sobie cichutko pod biurkiem, utarło mi nosa i przyprawiło o kilka bezsennych nocy. Głupie, nieprzewidywalne i niezrozumiałe. Nie martw się, złotko, czeka Cie eksmisja – i to niebawem. Muahahaha. I kto teraz jest górą?!

You’ll be the mother to my child

Czerwona herbata to dar bogów. Wiem, powtarzam się, ale za każdym razem, gdy stoi przede mną dzbaneczek pełen ciemnego napoju, odkrywam na nowo doskonałość jego istoty. Podobno pachnę herbatą… nie wiem. Nawet jeśli, nie narzekam, to chyba miłe?

And a child to my heart

Spacer Parkiem Saskim. Rozebrali mi fonatnnę! Z zaciekawieniem patrzę na ceglane fundamenty, zawsze w sumie chciałam wiedzieć, jak wygląda od środka…

We must never be apart

Wchodzę na murek, idę po nim podskakując… tak samo, jak 20 lat temu. Spomiędzy liści wyjmuję błyszczące kasztany… Tyle się zmienia, a wciąż tak dużo pozostaje niezmienione.

Lovely girl you’re the beauty in my world

Patrzę w lustro i zastanawiam się, co ci wszyscy ludzie we mnie widzą, dramatycznie się sobie samej nie podobam (szczególnie, kiedy jestem wściekła – a ostatnio nagminnie jestem wściekła *stare fight ze złośliwym brzęczycielem pod biurkiem*). Chociaż – w sumie to chyba dobrze, inaczej skończyłabym jak Narcyz lub/i incesta.

Without you there aren’t reasons left to find

Wybiegając z domu, łapię się w kawałku szkła z zaskoczenia – OK, już rozumiem, dlaczego pan laborant macha mi przed twarzą ręką z obrączką, podaje przykłady ze swoją żoną a na pierwszych zajęciach stwierdza, że chociażby nie wiem jak kogo lubił, to ocen naciągnąć się nie da, bo są w systemie.

And I’ll pull your crooked teeth

Muszę się zacząć więcej szanować, nazbyt po macoszemu traktuję swoje ciało. Gdzieś tam jeszcze we mnie tkwi “więzienie”. Nawet jeśli więzienie, to przynajmniej powinnam zapewnić sobie komfortowe warunki.

You’ll be perfect just like me

Jedną z cech wspólnych anorektyczek i bulimiczek jest to, że nie potrafią obiektywnie ocenić stanu swojego ciała. Gdy patrzą w lustro lub na zdjęcie i widzą siebie, twierdzą, że są grube. Lecz jeśli zasłonić zdjęciu twarz tak, że nie potrafią siebie zidentyfikować, oceniają ciało mniej surowo. Więc jednak wciąż…. przypominiał mi się wiersz o kiblu, eh… Ja też widzę wielki tyłek i jakoś zapominam o metce i narzekaniach coponiektórych po tym, jak wykorzystałam ich w roli krzesła. Sick at mind, I told ya.

You’ll be a lover in my bed

Zdradzamy się z Kotem nawzajem, ja zamykam przed nim drzwi na noc, on rano budzi mnie tylko donośnym miauczeniem, po czym odchodzi na “wielce obrażonych łapach”, odrzucając zaproszenie do łóżka na poranne mizianie.

And a gun to my head

Z wierzchu tak wszystko niby ładnie i schludnie, a w środku taki syf… Chociaż… czy są na świecie ludzie zupełnie normalni, bez żadnych skrzywień i nawet cienia choroby psychicznej? Chyba nie, każdy ma jakieś skrzywienie.

We must never be apart

-Podoba mi się Putin.
-Putin?! Przecież on jest sadystą!
-Serio?
-Gdzieś czytałem.

In you I see dirty

-Podoba mi się Putin.
-Putin?!
-Tak..
-Ty jednak lubisz facetów z takim… zwierzęciem w oczach…

In you I count stars

Marzę, żeby się wyspać – obudzić się rano sama z siebie, bez budzika, nie przez słońce bezczelnie wbiegające mi z rana do pokoju i skaczące po powiekach, nie przez urażone miauczenie Szarego – po prostu, sama z siebie, pełna energii na cały piękny dzień. Ale to chyba dopiero w przyszłym roku… Nienawidzę wstawać w ciemnościach, zajęcia na godzinę 8 rano to jakiś sadyzm (w złym, prymitywnym guście – zero finezji!), całkowicie zboczona godzina.

In you I feel so pretty

A propos zboczeń, oziębłość też jest jednym z nich i podstawą do wyroku o niemoralność. Muahahaa. Tylko czemu od razu pomyślałam o Giertychu? Eeeeeek feeeeeeeeee fuj fuj fuj…..

In you I taste god

Zegar mnie przeraża, stoi i tyka nade mną jak kat, wykrzykując: Spadaj stąd, jutro się nie obudzisz, zaśpisz, nie wyśpisz się! Szczęśliwi czasu nie liczą. Ignoruję go ze złośliwą premedytacją.

In you I feel so hungry

Często wraca do mnie ta sama myśl: że miłość to jednak strasznie głupia instytucja jest, oślepia i omamia, a człowiek nawet nie dostrzega, że traci coś naprawdę pięknego i biegnie w iluzję, bez żadnych nadziei na przyszłość.

In you I crash cars

Nienawidzę komputerów. Zaawansowana technika jest nieodróżnialna od magii, jak słusznie twierdzi mój ulubiony pisarz. Nikt nie wie, jak działa Hex, ani po co jest gniazdo (czy ser? nie pamiętam?!?) i jak też się czasem zastanawiam, jak tak naprawdę działa ten złom. Tak, znowu mówię o szemrzącym potworze spod biurka, ale na przestrzeni kilku ostatnich dni on określa moją oś istnienia. You’re going down! Muahahaa!

We must never be apart

On się zemści, ja wiem, że on się zemści…

Drinking mercury

Powinnam mieć lodówkę taką jak w Simsach: która sama zamawiałaby zakupy, gdy coś się koczy. Zupełnie nie dbam o jedzenie, wsuwam to, co jest – najlepiej, żeby było szybkie, małe i smaczne. Dziękuję Bogom za makaron ryżowy i noodle (bo gotują się w 3 minuty) i mrożone warzywa, bo mam chińszczyznę w kwadrans, czyli max, jaki jestem w stanie spędzić przy garach. Do tego zero krojenia, zero babrania się! Tak powinno wyglądać gotowanie, chwilka i już mamy coś dobrego, zdrowego i taniego. W sumie, gdyby nie to, żyłabym na jabłkach (sezon na truskawki się skończył…).

To the mystery of all that you should ever seek to find

Jestem niedobra, wredna, nieżyczliwa i okropna – to jest wersja oficjalna. Wszystkie moje dobre odruchy to wypadki przy pracy, ZABRANIAM mówić o znoszeniu zabłąkanych ślimaków z chodnika czy przynoszeniu termosów na giełdę zimą, czy w ogóle wspominać o jakichkolwiek przejawach mojego dobrego serca. Znaczy się, o jakichkolwiek wypadkach przy pracy mojego mrocznego złego serducha. Jestem złym potwornym sukkubem i już. Beware.

Lovely girl you’re the murder in my world

Głupia zima, plisowane spódniczki a la japońska uczennica idą w zimowy sen… A właśnie jestem na etapie zachwytu nad GoGo Jubari… Do you still want to penetrate me?

Dressing coffins for the souls I’ve left behind

Chciałabym być obrzydliwie bogata. Tak tak wiem, każdy by chciał. Fuckin’ Filthy Rich. Jak Paris, moja idolka. Uwielbiam tą dziewczynę, na serio. Jest uosobieniem ślepej zawiści szarego nijakiego tłumu, wszystkim tym, czego masa pragnie i czego nigdy nie dostanie – ja też tak chcę ^^. Nawet, jeśli to oznacza robienie z siebie głąba i chodzenie w różu. It’s Hot!

In time

Witam, Panie Morfeuszu. Wreszcie, dziekuję. Znowu się Pan spóźnia – no, to teraz Pan nieco poczeka! I ani Pan śmie odchodzić!!!

We must never be apart

Brakuje mi absolutnego luzu z Filozofii, właściwie nic już nie piszę, nie mam bloków nudnych wykładów, na których kartka, długopis i historyjki są najlepszym przyjacielem. Rozkwitam krzemem, historyjki zamieniam na ciągi bitów i zapisuję w pamięci. Nie chce mi się je wysyłać na cout.

And you’ll always be my whore

Są kobiety, które lecą na drogie samochody, złote zegarki i niewiadomo jeszcze na co. Ja lecę na dobre komputery. Certified Microsoft Server Administrator, oh, ahhhh, aaaaaaaaaaaaaaaaaah. (and I’ll have what she’s having).

Cause you’re the one that I adore

*dotyk płótna i aksamitu na skórze, monotonne tykanie bezsilnego zegara. Morfeusz dopala papierosa i…*

Where in the name of Satan is my CE?!1!!??!?!?1!jeden!!11eleven

Argh argh argh. Bardzo mocno stukam w klawisze i bardzo szpetnie klnę do samej siebie i do bogom ducha winnego Kota, który ratuje jedno z dziewięciu żyć, bunkrując się w bieliźniarce. Dlaczego właśnie moja paczka????

Może to znak z Niebios, bym trochę więcej czasu poświęciła na rzeczy realnie ważne?

Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeee….

Piątek Trzynastego

Generalnie, to nie jestem przesądna (oprócz założenia, przypominającego nieco Zakład Pascala, że respektowanie przesądów nie jest szczególnym wysiłkiem, a można nieproporcjonalnie więcej zyskać… ale to tylko taka mała dygresja), ale wczoraj miałam ochotę wrzeszczeć ze złości. Zaspałam na UW, zmienili mi plan tak, że pokrywają mi się zajęcia, a MB którą dostałam okazała się złomem. I nie miałam nic słodkiego, żadnego ciasteczka na osłodę :(. Prawie zapomniałam, i znowu Ciebie na głowie, ehhh ;).

Podsumowując, Au revoir wolne czwartki, welcome UW 17-20. …

Kocham tą waszą organizację

Jutro zaczyna się rok akademicki, a ja nie mam jeszcze planu. How lovely, how nice, how darnn sweet. Do tego nie mogę ominąć inauguracji w Mili, bowiem “rektor postanowił wręczyć kilku osobom indeksy uroczyście” i oczywiście padło na mnie. Nie dość, że się nie wyśpię, to znów muszę się wbić we wdzianko lolity i słodko się uśmiechać.

Idę się pocieszać FG i Darią.

Edit: komentarz Rektora w czasie uroczystego wręczania indeksów kilku wybrańcom (co bynajmniej nie uchroniło nas od dłuuuugiej kolejki po legitymacje… w końcu byliśmy na początku sali = końcu tego sznureczka…..): Ta kwestia zawsze wzbudza duże emocje i spore zaciekawienie, oto wszystkie trzy Panie z nowego rocznika. Charming =.=!

I don’t have low self-esteem…

…I have low esteem for everyone else ^^

Jestem prosta, wszystko mi się tak drastycznie nieskomplikowanie kojarzy… głównie z FG. I like you! Cookie? – jakie to prawdziwe! Because it was about cookies all along.

Death and Crime! muahahaaa ^^

Pl. Zbawiciela

Zabolało. Bardzo. Poczułam się emocjonalnie zgwałcona.

Morał*? Tnie się wzdłuż a nie w poprzek.

*najprostszy morał z historii o Zbawieniu, bowiem zbawienia nie było, nikt nie był winny bardziej, niż inni. Bardzo, bardzo zabolało – prawda zazwyczaj boli.

Sprzątanie z filozoficznego punktu widzenia

Wyważenie “posprzątane pomieszczenie” oznacza dla mnie “pomieszczenie, w którym jestem w stanie szybko zlokalizować większą część przedmiotów” a nie “pomieszczenie, w którym większość przedmiotów jest pochowana”. Teoretycznie wydaje się, że można te dwie definicje zespolić, ale – jak doświadczenie wskazuje – zwykle mamy do czynienia z jednym bądź drugim z nich oddzielnie. Osobiście będę obstawać przy moim stanowisku, bowiem tak jest… pożądniej… Jeśli nie wiem, gdzie co jest, to “pomieszczenie, w którym większość przedmiotów jest pochowana” błyskawicznie zamieni się w “pomieszczenie, w którym wszystkie przedmioty są na wierzchu, a i tak nic nie można znaleść”, czyli pospolity bałagan. Oczywiście, nie ustaję w próbach wprowadzenia Porządku Idealnego – but will I suceed?

Z innej beczki, dla wszystkich tych, którzy zastanawiają się, jak wyglądać ma succubi raj klimatyczny: w chwili obecnej wystrczy wyjrzeć za okno! Pochmurno, wietrznie, bezsłonecznie ale niespecjalnie zimno, jednym słowem – perfekcyjnie! Istoty piekielne zaczynają się zatem socjalizować. Ale! Semiramido Droga, mam propozycję, by następnym razem zamiast kolejnych dwóch piw kupić dwa soki, za stare już jesteśmy na takie balangi, nie usmiecha mi się specjalnie powtórka z WGDEF ^^!