Widzisz, Kochanie -wydaje mi się, że męczą mnie dwa rodzaje “dołków” – intelektualne i emocjonalne.
Dołki intelektualne wynikają z zadumy nad światem oraz – przede wszystkim – z wniosków z niej płynących. Są tym, co było kiedyś buntem i niezgodą na otaczającą mnie rzeczywistość, a – gdy zdałam sobie sprawę, jak nikły jest mój wpływ na ten świat – zastąpione zostało żałobnym milczeniem; są oceanem myśli, łańcuchem argumentów, który krępuje mnie i karze wykuwać się w nieskończoność, jednocześnie wynosząc ku górze, ponad szarą przestrzeń – to moja Cierniowa Korona, która – boleśnie wcinając się w ciało, odbierając uśmiech (ale sam uśmiech tylko, nie zdolność do śmiechu) – sprawia, że jestem tym, kim jestem, a nie bezmyślną, niezdolną do kontemplacji górą komórek w różowym opakowaniu. I – co ważne – jestem w stanie powtórzyć ten dowód, wyartykułować go w dowolnej chwili, by przekonanie o jego słuszności uargumentować.
Inaczej z dołkami emocjonalnymi. Glebą, na której się rozwijają, jest chyba również świat – ale wyrastają nieprawdopodobnie na pożywce z depresji. Pokazują świat z jednej tylko strony, przykrywając całe jego piękno swoimi oślizgłymi cielskami i poddają pod usta gotowe do przełknięcia i przyswojenia wnioski chowając, plącząc i przemanipulowując argumenty. Przygniatają do ziemi i kradną uśmiech – najczęściej bez powodu.
Bo świat w ogólnym rozrachunku pozostaje – owszem – miejscem okropnym, ale to nie znaczy, że nie ma na nim piękna. Życie ludzkie nie ma celu z przyrodzenia, to prawda – i trudno ten cel racjonalnie wyznaczyć, ale to wcale nie znaczy, że jest to niemożliwe.
Dziękuję Ci, że jesteś, i za to, jaki jesteś – i za wszystko, co dla mnie robisz. Również za to, że kiedy padam zrezygnowana na kolana, nie ulegasz moim jękom i podrywasz mnie na nogi, by przymusić do wysiłku. Chociaż przeklinam Cię wtedy w duchu marząc tylko o tym, byś dał mi święty spokój i zostawił mnie sam na sam z moją udręką – wcale tak nie myślę. Chcę, żebyś został – aż wypalą się gwiazdy – i bym kiedyś znalazła słowa, którymi wyrazić mogłabym swą wdzieczność.