Filmy, gry, ksiazki pelne przemocy… Nie twierdze bynajmniej, ze nie
maja one na mlode umysly zadnego wplywu. Maja, ale od tego jest
wychowanie, by wyrobic w mlodych ludziach wystarczajaco silne i
dojrzale, samodzielne poczucie moralne, by byli w stanie wlasciwie je
oceniach i traktowac. Z dziecmi trzeba sie komunikowac, trzeba
rozmawiac i tlumaczyc, zeby pozniej nie dochodzilo do takich sytuacji
jak we Francji, gdzie osmio- i dziesiecioletni chlopcy (chyba, nie
pamietam dokladnie) maltretowali seksualnie kolezanke uzywajac roznych
przedmiotow i bijac ja bo, jak sie tlumaczyli, mysleli pod wplywem
podkradanych rodzicom filmow porno, ze jak kobieta krzyczy, to jest jej
dobrze. Stwierdzenie w takiej sytuacji, ze to wina pornobisnesu, jest
niezwykle wygodna wymowka dla braku zdolnosci wychowawczych. Wszystko
(niemalze) jest dla ludzi, jak dlugo swoja wolnoscia nie krzywdzimy
innych, wiec trzeba po prostu umiec z tej wolnosci korzystac.
(niestety, reszta mojej pisanej przez niemalze godzine notki zostala pozarta przez beznadziejny serwis, a ja mam ochote isc juz i cos zabic w Srodziemiu, wiec reszty nie bedzie >.>)
W temacie metalu po prostu musze sie wypowiedziec, moje korzenie sie tego domagaja!
Po pierwsze, cytat [Czlonkowie subkultury metalowej] postrzegani są przez część społeczeństwa jako niekulturalna banda
alkoholików, szukająca okazji do bójki i na dodatek czcząca Szatana po prostu powalil mnie na kolana… Czy ktos jeszcze zauwazyl, ze procz ostatniego punktu, opis ten pasuje do opinii spoleczenstwa na temat kazdej subkultury? Takie to juz chyba prawo mlodosci, ze grupy najlepiej sie socjalizuja wspolnie walczac z ‘halnym’ wieczorami, a z kacem rankami i lejac innych po mordzie.
Ale owszem, w przeciagu ostatniej dekady wiele sie zmienilo – gdy ja bylam mloda krwia, nie bylo nawet mowy, by jakikolwiek zespol ze sceny metalowej (no, moze poza Iron Maiden i Metallica, ale czy M. to metal czy rock?) puszczany byl w prime-time. Teraz ciezkie brzmienie wraca na salony, moze nie black metal, ktory wciaz woli pozostac w piwnicy i garazach (w czym popiera go reszta muzykomaniakow) – Lordi na Eurowizji rozlozyl mnie na lopatki. Ale nawet, gdy metal pozostawal mniej wyeksponowany, byl znaczaca czescia mlodziezowej kultury.
Deprawujacy wplyw metalu… Dazenie opinii spolecznej do zrzucenia na kogos/cos odpowiedzialnosci za skutki braku czasu i ochoty na zajmowanie sie wlasnymi dziecmi i tego oplakane skutki bylaby szalenie zabawna, gdyby nie byla taka smutna. To fakt, wiele odmian metalu serwuje tzw. dojrzale tresci – bynajmniej nie tresci 18+ czy 21+ bo przeciez niedorozwinietym glabem bez kregoslupa moralnego mozna byc i w wieku lat 66, ale dla osob moralnie dojrzalych i rozumnych. Nic nie poradze na to, jesli ktos na powaznie bierze teksty w stylu I am the one, let me be your son. A prince of evil, father. – zawsze uwazalam i wciaz uwazam, ze glupota powinna byc nagradzana Nagroda Darwina. Ale to jest jakas forma sztuki i przy odpowiednim guscie i – jeszcze raz podkresle – dojrzalosci mozna to docenic.
Innymi slowy, nie wydaje mi sie, by metal deprawowal – z racji na swoje skrajne tresci moze poglebiac deprawacje i przyciagac osobnikow z porazeniem moralnym, ale zrzucanie nan calej winy to szukanie kozla ofiarnego (ktorego sie tu zapewne nie znajdzie, bo szatanisci juz go zlozyli w ofierze… )
Tor, ktorym wiedzie argumetacja srodowisk koscielnych, jest dla mnie po raz kolejny calkowicie niezrozumialy. Jak wstecznie rozwinietym, zaslepionym ideologia bufonem trzeba byc, by twierdzic, ze seksedukacja przyczyni sie do wzrostu liczby nastoletnich ciaz, aborci i chorob wenerycznych? Na listosc… nie wiem juz kogo… przeciez wlasnie zalozenia tego programu sa dokladnie odwrotne! Zeby mechanismy zycia seksualnego mlodym wyjasniac, by dowiedzieli sie, kiedy sie w ciaze zachodzi, jakie sa zagrozenia i jak ich unikac. Nawet, jezeli te bara… tzn. bardzo uczeni ojcowie kosciola.. pozostana na stanowisku przeciwnym antykoncepcji innej niz naturalna, to przeciez skads musza dowiedziec sie o istnieniu metod alternatywnych. Nikt przeciez nie ma zamiaru wykladac im Kamasutry (a szkoda, wiecej w tym traktacie jest o milosci miedzy malzonkami i wzajemnym szacunku niz w calej chrzescijanskiej bibliografii) czy zasad bezpiecznego BDSM i seksu analnego, tylko skad sie dzieci biora i jak i dlaczego lepiej nie wymieniac plynow ustrojowych gdy odpowiednie narzody biela sie i pachna drozdzami. Badz gorzej.
Nie rozumiem rowniez, jak mozna nie widziec, iz wpadka i wymuszony slub ‘po bozemu’ moze lepiej rokowac na rozwiniecie sie udanego pozycia malzenskiego niz swiadomy wybor. Ani jak nawet najwiekszy niedomozg moze nie dostrzegac, ze aborcja generalnie dotyczy ciaz niechcianych i ze liczba takich zabiegow dramatycznie by spadla, gdyby pary mialy dostep do wiedzy o metodach zapobiegania takim przypadkom w sposob bezpieczny i odpowiedni.
Noz sie w kieszeni otwiera? Bo mi tak.
Swoja droga, ja bym z checia zaproponowala wszystkim twardoglowym calkowita wstrzemiezliwosc badz kastracje (na modle sredniowiecznych swietych). Czystosc zachowana i mozna miec nadzieje, ze po prostu wymra gdy przestana sie rozmnazac…
Z faktu, iz jakims niepojetym zrzadeniem losu zycie moje jednak wrocilo ze slepego, zakonczonego romantycznym aktem autodestrukcji toru, zdalam sobie sprawe w czerwcu zeszlego roku, gdy – w dniu moich 25 urodzin – nie odczuwalam nawet bardzo delikatnej potrzeby zrealizowania planu, ktory zakwitl w mojej lupinie orzecha lat niemalze tuzin temu i kwitl tam przez dominujaca wiekszosc pozostalego do terazniejszosci czasu.
Otoz, nie zacytowalam Romka K. i nie umiescilam notki, ktora przez lata postrzegalam jako koronacje mojego bloga. Mam dwadziescia piec lat i zycie… nigdy sie tu w koncu nie pojawilo. Swiat odzyskal kolory, Pani D. przestala byc agresywna i grzecznie stawia pasjansa w kacie. Mrokowi, od ktorego uzalezniona bylam jak od heroiny (z wzajemnoscia! swiat zawsze dawal mi do zrozumienia, ze uznaje mnie za uosobienie prawdziwego gotyku; nie, nie gotyku, gotyk w porownaniu ze mna to przeciez pozerstwo!), dalam w koncu odejsc.
Nie, nie uwolnilam sie od Pani D. i calej jej swity, z nia jak z alkoholizmem – chorym sie jest cale zycie. Wchlonelam ja i przyswoilam, tworzymy organizm symbiotyczny, choc wciaz jeszcze docierajacy sie. I jest nam dobrze, bardzo dobrze.
A Smierc… juz na nia nie czekam z utesknieniem. Wiem, ze kiedys i tak sie spotkamy ponownie, mam tylko nadzieje, ze – tak jak zawsze pragnelam – to ja ja zaprosze, w ostatecznym akcie czlowieczenstwa.
…gdy ktos nie wypelnia zobowiazan, ktorych sam sie podjal. Nawet w pozornie blahych sprawach rodzi to obawe, ze podobnie zachowa sie w kwestiach waznych. Dzisiaj papierosy, jutro dziewczyny. I tak sie traci zaufanie.
Z rozrzewnieniem wspominam czasy spedzone na UW, szczegolnie pierwsze – najbardziej magiczne – lata. Na czele tego korowodu wspomnien waznych sa zajecia Wiedzy o Profesorze i Jego Pogladach, ktore pod nazwa Wstepu do Filozofii prowadzil szalenie despotycznie niejaki prof. Musial. Pisze to bez ironii, bo te zajecia naprawde byly dla mnie szalenie wazne, do dzisiaj odnajduje w sobie ich slady, co mnie niesamowicie zadziwia.
Mozna sie oczywiscie obruszac na fakt, iz zajecia na pierwszoligowym europejskim uniwersytecie prowadzone byly w sposob tak autocentryczny, ale to moim zdaniem blad z zalozenia. W przeszlosci mlodziez miala jakies autorytety, miala kogo sluchac i wzgledem kogo wyrabiac – badz w przypadku braku narzedzi do intelektualnej obrobki – od kogo kopiowac opinie, w koncu cudza opinia jest chyba lepsza od braku jakiejkolwiek opinii… Musial dawal nam, nieopierzonym dzieciakom z ego wielkosci Jowisza, okazje do obcowania z Osobistoscia godna obcowania. Nawet, jesli sie z nim nie zgadzalismy. W koncu to wlasnie w ogniu dyskusji rodza sie najpiekniejsze klejnoty.
Jednym z tych ziaren zasianych przez Musiala, ktore mi sie tutaj w Nibylandii przypomnialy, byl godny pozalowania kulturalny koniec Europy, ktory profesor przewidywal. On zrodlo tego konca upatrywal glownie w Chinach, ktore mialy Zachod po prostu zalac Zolta Rzeka, ale ja – przygladajac sie jak sie sprawy tocza tutaj, w Holandii – widzwe Pania Z Byka ujarzmiona przez islam.
W Polsce tego problemu jeszcze nie widac, po raz pierwszy i jedyny chyba dziekowac trzeba naszemu fanatycznemu katolicyzmowi i wysokiemu stopniu ‘konsekracji’ wszystkich obszarow panstwowosci jak i obszarow zycia spolecznego… Islamu wlasciwie u nas nie ma, jest marginalny i (jeszcze) nie krzyczy. Na zachodzie krzyczy od dawna. I ma miecz. I bomby.
Dopiero tutaj zaczynam bac sie islamu. Zreszta nie tyle samego Islamu, co przebiegu i wyniku konfliktu islamu z Zachodem. Stwierdzenie, ze Islam nie nalezy do naszego obrebu kulturalnego, jest naturalnie sadem analitycznym a priori i nic nowego do naszej wiedzy nie wnosi, albo przynajmniej nie powinien, ale zdaje sie, ze do rzadzacych Europa konsekwencje tego stwierdzenia nie docieraja. Islam ma inne zalozenia, inne – o wiele bardziej fanatycznie bronione – dogmaty i zupelnie inaczej wpisuje sie w kulture w stosunku do chrzescijanstwa czy innych religii pokoju.
Gdzie jest problem? W tolerancji, ktora Europa postawila sobie za cnote w pore nie zorientowawszy sie, ze nie mozna chociazby tolerowac nietolerancji. Europa chciala zaoferowac islamowi rowne prawa, ale on domaga sie praw rowniejszych i nie zgadza na dostosowanie. Niektorzy nie widza problemu, inni nie widza wyjscia z labiryntu politycznej poprawnosci, przez co przystaje na rzadania islamu by jego wyznawcow obejmowal de facto inny zestaw praw niz reszty spoleczenstwa. Od takich drobiazgow jak fotografie urzedowe poczawszy (wszystkich Holendrow obowiazuje fotografia bez nakrycia glowy + inne zasady, islamistow brak nakrycia glowy naturalnie juz nie obowiazuje) a na naprawde tragicznych zmianach forsowanych przez islam obecnie, jak chociazby uznanie obrazy islamu za lamanie prawa. W ten sposob tolerancja i wolnosc slowa zaczynaja przekraczac punkt rownowagi i pikuja w druga strone, z powrotem w stosy nietolerancji, a polityczna poprawnosc wiaze Zachodowi rece.
I nie chodzi mi tu nawet o jakies personalne pod adresem islamu zarzuty, UWAZAM BOWIEM, ZE WSZYSTKIM wewnetrznie w miare spojnym RELIGIOM (tutaj: obrona przed wpisaniem na ta liste scjentologii czy innych Wyznan Swietej Gumki i Olowka) NALEZY SIE SZACUNEK. Ale nie kosztem spojnosci prawa i panstwowosci, i na pewno nie kosztem wolnosci slowa oraz tolerancji. Obraza islamu moze wiec stac sie przestepstwem tylko, jesli obraze innych religii rowniez uznamy za przestepstwo. Europa wywalczyla sobie prawo do krytyki swojej religii-zalozycielki i na tej wolnosci slowa kwitnie, ale jednoczesnie nie ma odwagi odmowic tego powrotu do sredniowiecza islamowi. Bo islam jest fanatyczny i ma w reku miecz, a Europa nie chce potyczki i woli sie zakneblowac. Dlaczego tak niewielu ludzi to przeraza?!
We, writers, journalists, intellectuals, call for resistance to
religious totalitarianism and for the promotion of freedom, equal
opportunity and secular values for all.
The recent events, which occurred after the publication of drawings
of Muhammed in European newspapers, have revealed the necessity of the
struggle for these universal values. This struggle will not be won by
arms, but in the ideological field. It is not a clash of civilisations
nor an antagonism of West and East that we are witnessing, but a global
struggle that confronts democrats and theocrats.
Like all totalitarianisms, Islamism is nurtured by fears and
frustrations. The hate preachers bet on these feelings in order to form
battalions destined to impose a liberticidal and unegalitarian world.
But we clearly and firmly state: nothing, not even despair, justifies
the choice of obscurantism, totalitarianism and hatred. Islamism is a
reactionary ideology which kills equality, freedom and secularism
wherever it is present. Its success can only lead to a world of
domination: man’s domination of woman, the Islamists’ domination of all
the others. To counter this, we must assure universal rights to
oppressed or discriminated people.
We reject cultural relativism, which consists in accepting that men
and women of Muslim culture should be deprived of the right to
equality, freedom and secular values in the name of respect for
cultures and traditions. We refuse to renounce our critical spirit out
of fear of being accused of “Islamophobia”, an unfortunate concept
which confuses criticism of Islam as a religion with stigmatisation of
its believers.
We plead for the universality of freedom of expression, so that a
critical spirit may be exercised on all continents, against all abuses
and all dogmas.
We appeal to democrats and free spirits of all countries that our century should be one of Enlightenment, not of obscurantism.
Najbardziej w calej sytuacji zadziwia mnie fakt, ze to ja gotuje. B. uzywa zbyt wiele gotowych produktow jak na moj smak i zdrowie, wiec paleczke przejelam ja. Zapewne dodatkowy wplyw na postac rzeczy mial fakt, iz nie musze zawracac sobie swojej slodkiej glowki zmywaniem, zmywarka to zdecydowanie jeden z cudow techniki! Jedyna jak do tej pory wpadka kulinarna byl sos curry, ktory moglby chyba przepalic dywan na wylot (tak jakos buteleczka pieprzu mi sie wymknela), ale i tak byl niesamowity. Powtorka w niedziele.
Na marginesie: kolejnym LOL jest fakt, ze prawie nie gram. Ja! I didn’t see it coming.
I tak już po prostu, jest po. Aniołowie na trąbach nie grali, tłumy nie skandowały. Piąteczki sypały się ciurkiem, aż spłonęłabym ze wstydu, gdybym go miała. Ale na tle naukowym nie mam.
Zatem były pytania, były i odpowiedzi i miła dyskusja w takt potakujących głów komisji. Były uściski dłoni, a na koniec – pocałunek przewodniczącego. Jak w filmie.
Wiśnie, zawsze miałam do nich sentyment. Choć wolę czereśnie.
Brzmi jak tytuł westernu. Młoda piekna dziewczyna starać się będzie bronić swej racji przeciw trzem zaprawionym rewolwerowcom. Pokazu prasowego nie było, premiera jutro, seans – mamy nadzieję – będzie tylko jeden.
Autorka magisterium z filozofii na temat Etyka w grach internetowych, która w oczekiwaniu na egzamin magisterski miast czytać jakąkolwiek literaturę tematyczną coby sobie cokolwiek z tych kilku tysięcy lat historii filozofii przypomnieć hakuje małą gierkę flashową? O ironio!
Swoich synów chcę nazwać Platon i Plotyn. Chociaż może w odwrotnej kolejności? Do Plotyna mam większy sentyment. A córkę, jeśli się trafi, Hypatia.