Kołysanki

Piękna wiosna, w powietrzu zapach pierników. Zastanawiam się, czy świat się na mnie mści, mrugając karze przejrzeć się w lustrze? Heh, no tak. Oczywiście. A to wszystko z przekory! Zła, niedobra dziewczynka ^^ Tylko, dlaczego konkretnie? Tak rzadko mi się to przytrafia, że kwestia ta nie daje mi spokoju.


D
ni lecą, czas na rozwiązania siłowe z wykorzystaniem kalendarzyka i rozpisanych starannie godzin. Nie mam już czasu, by go marnować. A chcę się jeszcze wcisnąć do Rygi. Bleh. Jakieś porady na temat: Jak się zmobilizować do napisania czegoś, co nas już w ogóle nie interesuje?

: I’ll kill her SokO

Za Boga, Królową i Funty!

Wiosennie mnie pokręcio, owocując niby-nerwicą natręctw. Przy okazji świat zasypał mnie WSZYSTKIM. Co ciekawe, obserwuję, jak długo można robić i żadnych prawie efektów nie widzieć… nienawidzę, po prostu nienawidzę już tej pracy magisterskiej. I serduszek. I gry w okręty (nie pytać).

Łóżko. Tak, zdecydowanie… Może znów sen, który z początku zdawał się koszmarem a la Motel, przerodzi się w coś… powiedzmy… interesującego, chociaż zagrozić by to mogło nieprzyzwoitym spóźnieniem się na zajęcia. Hm, zajęcia – i to już dziś. Zdecydowanie, czas zająć strategiczną pozycję Poduszki, zanim uczyni to Ten, Którego Się Nie Zrzuca.


Z
ostatniej chwili:

J
uż nie płaczę za Islandią: klik

Sailboats and Sunsets

Straż Nocna. Powoli odzyskuję wiarę w Pratchetta – może nie wybucham niepochamowanym śmiechem w środkach publicznego transportu z częstotliwością minimum dwóch razy na stronę, ale chociaż nie mogę się oderwać i podśmiewam się w rękaw. A już miałam zarzucić swoją kolekcję.

Przez kolejny kwartał – co najmniej – nie wyślę ani jednego listu, nie nalepię ni jednego znaczka ani żadnej przeklętej etykiety. Czuję się jak robot pocztowy i coraz poważniej zastanawiam się, czy chcę się w tym dalej babrać szczególnie, że Szefowa rozważa prowadzenie Fundacji na cały etat, ja natomiast – naturalnie – ani trochę nie jestem zainteresowana udziałem w tym przedsięwzięciu w pełnym wymiarze godzin. Tak na marginesie, naprawdę powinna uśmiechnąć się do jakiejś
profesjonalnej agencji reklamowej, materiały fundacyjne są szkaradne… A może to tylko moja awersja do serduszek i dzieci? Hm, nie , mój zmysł estetyczny zdecydowanie domaga się lepszych warunków pracy.

Anglia, Anglia… tak czy siak i tak wyląduję w Anglii. Naprawdę ostrzyłam sobie kiełki na tą Islandię, miałam ochotę na coś “świeżego”. Speaking of England: beer! I’d gladly go for a drink. Away from my PCs.

Hasło na dziś (którego sponsorką jest – naturalnie – Karen Walker!)
-Sailboats and Sunsets, baby!
-How romantic, what does it mean?
-He nailed me on a windjammer at 6.17pm.

W oczekiwaniu na małą katastrofę

Przecież te listy różniły się tylko jednym akapitem… Polacy i tak nie umieją czytać, nie zorientują się…Bleh. Teraz tylko czekam, aż zorientuje się Szefowa i… znowu będę mieć dużo czasu!

Hmm, chyba czas na odrobinę rozpusty: nieco Will & Grace, nieco traktorzenia i nieprzyzwoita ilość czerwonej herbaty – to jest to, co chore na umyśle dziewczynki lubią najbardziej!

Proszę nie zwracać uwagi na dochodzące Was co jakiś czas wybuchy niekontrolowanego śmiechu.

Hasło na dziś:
-I love being home-bound. Or going to his place and being bound.

Uwaga! W tej klatce grasują złodzieje!

Ano grasują, jakaś lama zawinęła sąsiadce dwumetrowy kwiat, zimujący na schodach. A dzisiaj, uzbrojona w młoty pneumatyczne szajka ograbiła mnie z 30 minut snu! W biały dzień! No dobrze, powiedzmy, że w szary. Ranek Wciąż hańba.

: Eating the Sun Frogs

Warhammer Girl

Warhammer Online is like the hottest chick you could ever
imagine….she is the girl that you lay awake at night thinking
about….she’s the girl that when you do fall asleep fills your dreams
with such lust and excitement that you wake up out of breath, panting,
wanting nothing and no one but her.  Warhammer Online is that
girl….and now she has called you from her car and told you she is on
the way over and she is going to give you the greatest sex of your
life…..the sex will be so good you will need intravenous fluids to
keep you going….your bed will have to be reinforced with steel
gurders, your couch and rug had better have scotchguard.  And when she
gets there……4 hours late……she strips off her clothes and sits
next to you on the couch and rubs your leg for six hours, and every
time you tried to make a move she tells you she is saving herself for
marriage.

 
Warhammer Online is that girl.  At first when she calls, you’re
like…yeah I’m gonna get some!  An hour into the leg rubbing your
still convinced, but there is this nawing feeling in the back of your
head like…why isn’t this going anywhere yet.  Two hours later, you’re
thinking, atleast I saw her naked.  A couple hours after that, you’re
getting sick and tired of hearing her talk about school and work, and
how one of her friends hit on a friend of a friends girlfriend.  When
she finally leaves, you are relieved.  The pain is unbearable.  You can
barely walk her to the door, where you try to kiss her but she says not
on the first date and tousles your hair playfully.  She tells you she
will see you in six months….and then you will really, really have a
great time.  Warhammer Online is that girl.

 
She is the girl that makes you think about calling the girls that
live next door.  One is AOC.  She looks mannish and that adam’s apple
has you worried, but you are desperate.  Or there is the other girl,
LOTRO that has a pretty face but is only 18….a little young, but she
seems like she’s growing into a beautiful woman if you give her time. 
Hmmm……time to call LOTRO girl.

Swallow all the pills

Stało się, zostałam frontalnie zaatakowana przez wirusy, nanopotwory zjadają mnie żywcem, a ja w stanie odmiennej, lekko przyćpanej świadomości staram się rozgryść OstreCe.

Pomocy.

Nerdowe GaduGadu

Net send (i po co komu komunikator?), Wook (bo ma hot spot! a jakże), boy wonder (kiedys Mr Wonder w garniturze), śpiący kot i seksowna elfka. Ilość haters satysfakcjonująca jako symptom poprawnego działania procesu Remote Envy Set.


Z
łoto jest passe 🙂
Invidia? Jak dla mnie, całkiem.

Hasło dnia:
Twardziele nie robią backupów!

Blue Polish

Znajomy zaoferował, że zafunduje mi psychologa.

Nie wiem, czy chcę niszczyć psychikę jakiejś postronnej osobie… Poza tym, czy jeden psycholog wystarczy?

Poza tym nie jestem pewna, czy chcę się leczyć.. bo co, jeśli wtedy okaże się, że jestem na drodze… ekhem. Więc, skoro już na niej jestem, chyba lepiej będzie na niej zostać, przynajmniej dokładnie wiem, dokąd prowadzi, żadnych niespodzianek, wszystko zgodnie z planem, wszystko pod kontrolą. Usmiech numer 10 🙂

: Blue American Placebo