Jeżeli jestem dumna z tego, kim jestem, nie powinnam chcieć zmienić przeszłości. Ale łatwo jest coś stwierdzić, wbrew obiegowej opinii łatwo wiedzieć, w tym nie ma przecież żadnego wysiłku… trudniej się do tej wiedzy stosować. Zmieniłam sie bardzo, czy ja wiem? Może. Dla was, pewnie tak, dla siebie jestem sobą, zarówno wciąż jak i wreszcie. Zdaje mi się, iż wolałabym kiedyś-tam w przeszłości skręcić nie w lewo, lecz dalej iść prosto, ale nie ma w tym żalu – świadomość, iż nijak tej drogi kontynuować nie mogłam, skutecznie zapobiega czczemu zadręczaniu się. Lewa droga okazała się ślepym zaułkiem, a zawsze szkoda się wracać, gdy już się nieco uszło, ale ta mała wycieczka nauczyła mnie wiele, przede wszystkim cisnęła mi przed oczy wyraźnie i w sposób niemożliwy do pominięcia Odysa z syrenami i kazała przysiąść, zrozumieć, zapamiętać i zaakceptować, iż nigdy nie wiemy, co i czy nam śpiewa.
PS. Sympathy for Lady Vengance koniecznie!