Placzac nad Europa

Z rozrzewnieniem wspominam czasy spedzone na UW, szczegolnie pierwsze – najbardziej magiczne – lata. Na czele tego korowodu wspomnien waznych sa zajecia Wiedzy o Profesorze i Jego Pogladach, ktore pod nazwa Wstepu do Filozofii prowadzil szalenie despotycznie niejaki prof. Musial. Pisze to bez ironii, bo te zajecia naprawde byly dla mnie szalenie wazne, do dzisiaj odnajduje w sobie ich slady, co mnie niesamowicie zadziwia.

Mozna sie oczywiscie obruszac na fakt, iz zajecia na pierwszoligowym europejskim uniwersytecie prowadzone byly w sposob tak autocentryczny, ale to moim zdaniem blad z zalozenia. W przeszlosci mlodziez miala jakies autorytety, miala kogo sluchac i wzgledem kogo wyrabiac – badz w przypadku braku narzedzi do intelektualnej obrobki – od kogo kopiowac opinie, w koncu cudza opinia jest chyba lepsza od braku jakiejkolwiek opinii… Musial dawal nam, nieopierzonym dzieciakom z ego wielkosci Jowisza, okazje do obcowania z Osobistoscia godna obcowania. Nawet, jesli sie z nim nie zgadzalismy. W koncu to wlasnie w ogniu dyskusji rodza sie najpiekniejsze klejnoty.

Jednym z tych ziaren zasianych przez Musiala, ktore mi sie tutaj w Nibylandii przypomnialy, byl godny pozalowania kulturalny koniec Europy, ktory profesor przewidywal. On zrodlo tego konca upatrywal glownie w Chinach, ktore mialy Zachod po prostu zalac Zolta Rzeka, ale ja – przygladajac sie jak sie sprawy tocza tutaj, w Holandii – widzwe Pania Z Byka ujarzmiona przez islam.

W Polsce tego problemu jeszcze nie widac, po raz pierwszy i jedyny chyba dziekowac trzeba naszemu fanatycznemu katolicyzmowi i wysokiemu stopniu ‘konsekracji’ wszystkich obszarow panstwowosci jak i obszarow zycia spolecznego… Islamu wlasciwie u nas nie ma, jest marginalny i (jeszcze) nie krzyczy. Na zachodzie krzyczy od dawna. I ma miecz. I bomby.

Dopiero tutaj zaczynam bac sie islamu. Zreszta nie tyle samego Islamu, co przebiegu i wyniku konfliktu islamu z Zachodem. Stwierdzenie, ze Islam nie nalezy do naszego obrebu kulturalnego, jest naturalnie sadem analitycznym a priori i nic nowego do naszej wiedzy nie wnosi, albo przynajmniej nie powinien, ale zdaje sie, ze do rzadzacych Europa konsekwencje tego stwierdzenia nie docieraja. Islam ma inne zalozenia, inne – o wiele bardziej fanatycznie bronione – dogmaty i zupelnie inaczej wpisuje sie w kulture w stosunku do chrzescijanstwa czy innych religii pokoju.

Gdzie jest problem? W tolerancji, ktora Europa postawila sobie za cnote w pore nie zorientowawszy sie, ze nie mozna chociazby tolerowac nietolerancji. Europa chciala zaoferowac islamowi rowne prawa, ale on domaga sie praw rowniejszych i nie zgadza na dostosowanie. Niektorzy nie widza problemu, inni nie widza wyjscia z labiryntu politycznej poprawnosci, przez co przystaje na rzadania islamu by jego wyznawcow obejmowal de facto inny zestaw praw niz reszty spoleczenstwa. Od takich drobiazgow jak fotografie urzedowe poczawszy (wszystkich Holendrow obowiazuje fotografia bez nakrycia glowy + inne zasady, islamistow brak nakrycia glowy naturalnie juz nie obowiazuje) a na naprawde tragicznych zmianach forsowanych przez islam obecnie, jak chociazby uznanie obrazy islamu za lamanie prawa. W ten sposob tolerancja i wolnosc slowa zaczynaja przekraczac punkt rownowagi i pikuja w druga strone, z powrotem w stosy nietolerancji, a polityczna poprawnosc wiaze Zachodowi rece.

I nie chodzi mi tu nawet o jakies personalne pod adresem islamu zarzuty, UWAZAM BOWIEM, ZE WSZYSTKIM wewnetrznie w miare spojnym RELIGIOM (tutaj: obrona przed wpisaniem na ta liste scjentologii czy innych Wyznan Swietej Gumki i Olowka) NALEZY SIE SZACUNEK. Ale nie kosztem spojnosci prawa i panstwowosci, i na pewno nie kosztem wolnosci slowa oraz tolerancji. Obraza islamu moze wiec stac sie przestepstwem tylko, jesli obraze innych religii rowniez uznamy za przestepstwo. Europa wywalczyla sobie prawo do krytyki swojej religii-zalozycielki i na tej wolnosci slowa kwitnie, ale jednoczesnie nie ma odwagi odmowic tego powrotu do sredniowiecza islamowi. Bo islam jest fanatyczny i ma w reku miecz, a Europa nie chce potyczki i woli sie zakneblowac.
Dlaczego tak niewielu ludzi to przeraza?!

MANIFESTO: Together facing the new totalitarianism:
After having overcome fascism, Nazism, and Stalinism, the world now faces a new totalitarian global threat: Islamism.

We, writers, journalists, intellectuals, call for resistance to
religious totalitarianism and for the promotion of freedom, equal
opportunity and secular values for all.

The recent events, which occurred after the publication of drawings
of Muhammed in European newspapers, have revealed the necessity of the
struggle for these universal values. This struggle will not be won by
arms, but in the ideological field. It is not a clash of civilisations
nor an antagonism of West and East that we are witnessing, but a global
struggle that confronts democrats and theocrats.

Like all totalitarianisms, Islamism is nurtured by fears and
frustrations. The hate preachers bet on these feelings in order to form
battalions destined to impose a liberticidal and unegalitarian world.
But we clearly and firmly state: nothing, not even despair, justifies
the choice of obscurantism, totalitarianism and hatred. Islamism is a
reactionary ideology which kills equality, freedom and secularism
wherever it is present. Its success can only lead to a world of
domination: man’s domination of woman, the Islamists’ domination of all
the others. To counter this, we must assure universal rights to
oppressed or discriminated people.

We reject cultural relativism, which consists in accepting that men
and women of Muslim culture should be deprived of the right to
equality, freedom and secular values in the name of respect for
cultures and traditions. We refuse to renounce our critical spirit out
of fear of being accused of “Islamophobia”, an unfortunate concept
which confuses criticism of Islam as a religion with stigmatisation of
its believers.

We plead for the universality of freedom of expression, so that a
critical spirit may be exercised on all continents, against all abuses
and all dogmas.

We appeal to democrats and free spirits of all countries that our century should be one of Enlightenment, not of obscurantism.

Kiss the Cook

Najbardziej w calej sytuacji zadziwia mnie fakt, ze to ja gotuje. B. uzywa zbyt wiele gotowych produktow jak na moj smak i zdrowie, wiec paleczke przejelam ja. Zapewne dodatkowy wplyw na postac rzeczy mial fakt, iz nie musze zawracac sobie swojej slodkiej glowki zmywaniem, zmywarka to zdecydowanie jeden z cudow techniki! Jedyna jak do tej pory wpadka kulinarna byl sos curry, ktory moglby chyba przepalic dywan na wylot (tak jakos buteleczka pieprzu mi sie wymknela), ale i tak byl niesamowity. Powtorka w niedziele.

Na marginesie: kolejnym LOL jest fakt, ze prawie nie gram. Ja! I didn’t see it coming.

Komu bije dzwon

I tak już po prostu, jest po. Aniołowie na trąbach nie grali, tłumy nie skandowały. Piąteczki sypały się ciurkiem, aż spłonęłabym ze wstydu, gdybym go miała. Ale na tle naukowym nie mam.

Zatem były pytania, były i odpowiedzi i miła dyskusja w takt potakujących głów komisji. Były uściski dłoni, a na koniec – pocałunek przewodniczącego. Jak w filmie.

Wiśnie, zawsze miałam do nich sentyment.
Choć wolę czereśnie.

Pojedynek w Samo Południe

Brzmi jak tytuł westernu. Młoda piekna dziewczyna starać się będzie bronić swej racji przeciw trzem zaprawionym rewolwerowcom. Pokazu prasowego nie było, premiera jutro, seans – mamy nadzieję – będzie tylko jeden.

Autorka magisterium z filozofii na temat Etyka w grach internetowych, która w oczekiwaniu na egzamin magisterski miast czytać jakąkolwiek literaturę tematyczną coby sobie cokolwiek z tych kilku tysięcy lat historii filozofii przypomnieć hakuje małą gierkę flashową? O ironio!

Swoich synów chcę nazwać Platon i Plotyn. Chociaż może w odwrotnej kolejności? Do Plotyna mam większy sentyment.
A córkę, jeśli się trafi, Hypatia.

Bilet w jedną stronę

Podejrzanie dziwny spokój, a puzzle się układają: klik, klik. Wszystko skondensowane w czasie i przestrzeni do granic niemożliwości, w czwartek obrona, w piątek wieczorny pociąg, w poniedziałek ogrom pracy, której perspektywa poraża mnie tak, że aż dłonie wilgotnieją. Ale poradzę sobie, bo przecież nie mam wyjścia.

Mama obejrzawszy kopertę z umową wypomina mi co bardziej sukowate wyczyny z przeszłości. Z wielką miłością i dla przestrogi, nie ze złośliwości. Ale tym razem, mam nadzieję, uda mi się samą siebie powstrzymać.

A Kot zostaje z Mamą… aż oczy wilgotnieją.

Beautiful and Strangely Asexual

Wpadłam na ten filmik przypadkiem, wprowadzając ostatnie poprawki do pracy (co generalnie powinno dać wszystkim wyraźny ogląd tego, jak to poprawkowanie wygląda…) i powiem szczerze, że wciąż pozostaję pod niezwykłym wrażeniem.

To, co ta dziewczyna robi, jest niezwykle piękne, jej gracja bije mistrzostwa świata w jeżdzie figurowej czy gimanstyce artystycznej na głowę, każdy ruch jest skończenie idealny… Dodając do tego fakt, iż wykonuje całość na koturnach o niebotycznej szpilce i z paznokciami tej długości… Coz, po prostu Bogini Tańca na Rurze! Przy czym cały ten spektakl jest – jak dla mnie – absolutnie pozbawiony seksualności, może ja jakaś dziwna jestem… A może ona po prostu ma budowę ciała zbyt atletyczną, by mnie w najmniejszym stopniu ruszyć 😉 Chociaż nogi ma wspaniałe, to muszę przyznać…

Może powinnam zainstalować w Eindhoven rurę w jednym z pokoi? ^-^

Ik heef een huis!

Koniec zabawy, czas stać się poważnym.

Tak na marginesie, nie lubię świąt. Tak, wiem, ta deklaracja pojawia się na blogu co roku, ale nic nie poradzę: co roku uderza mnie to od nowa. Tak więc nie lubię ich wyjątkowo. Lubię tylko zawartość świątecznej lodówki, wędzonego łososia oficjalnie uznaję za pokarm bogów.

Ik ben bang

Właśnie wtedy, gdy zaczęłam sie już przyzwyczajać do zawieszenia i niepewności, rzeczywistość mnie dopada. Zastanawiam sie, czy jestem – czy jesteśmy – gotowi. Bo życie, życie to nie jest bajka, ja już o tym wiem. Żyli długo i szczęśliwie to największe kłamstwo, jakie się dzieciom wciska do główek.

Wspominam okres sprzed tych kilku lat. Zadziwiające, jak hormony mieszają inteligentnym ludziom w głowach. Powraca do mnie jedna scena, gdy świat wytykał mi palcem, a ja uparłam się, by to ignorować. Choć z drugiej strony, nie żałuję. Każda z decyzji, które podjęłam, prowadziła mnie tu, gdzie teraz jestem – może nie byłoby mnie tu, gdybym dokonywała innych, mądrzejszych wyborów.

Czasami, gdy się na siebie patrzę, ogarnia mnie przerażenie. Pustelnica. Czy to się zmieni? Musi, bo we dwoje nie da się tak żyć.
Na razie… piszę. Kończę, chyba. Mam ogromną nadzieje, że mój plan nie strzeli w łeb z założenia.

Będzie mi brakowało Kota.
Chociaż, świat mi świadkiem, jego półgodzinne serenady doprowadzają mnie na skraj wyczerpania nerwowego.

Wreszcie na właściwym miejscu

Chociaż tylko na krótko.

Dlaczego wszystko, co najlepsze, jest sezonowe? Cynamonowo-jabłkowe/gruszkowe vla, guzikokształtne ciasteczka których nazwy wciąż nie mogę wymówic, czy chociażby, wracając do ojczyzny,  zupa grzybowa z łazankami…

I czemu wszyscy chcą mnie karmić mięsem…!

Amazonka

W piękny ranek majowy smukła amazonka, siedząc na wspaniałej kasztance, jechała kwitnącymi alejami Lasku Bulońskiego.

Czuję się jak Grand, tracę energię nad słowami tej przeklętej pracy, nad kolejnymi akapitami. Dbam, by miały sens i rytm nawet, jakby ktoś to kiedykolwiek miał na poważnie przeczytać, jakby ta rozprawka miała zmienić swiat. Kiedy wreszcie do mnie dojdzie, że nie zmieni? Tak chciałabym umieć to po prostu napisać na odwal się. Albo lepiej jeszcze, po prostu szybko.

Bagienko, moje obiecane Bagienko…
Niepotrzebnie się tak śpieszyłam z dziekanką, widoków na mieszkanie wciąż brak. Chyba trzeba bedzie użyć wiedźmowatej magii, by zmienić priorytety.