Matura – Życie – Czas

Matura zbliża się do mnie przeraźliwie szybkimi krokami. Jakże niedawno były to całe cztery lata liceum, chwilę później – chwilę wypełnioną tonami przeżyć człowieczych – został tylko rok. Miesiąc. Osiem dni. Tydzień. I tak dalej. Patrzę w lustro i widzę swoją twarz – jest taka sama jak rok temu, gdy miałam lat osiemnaście – to samo pytanie o przyszłość w pozornie kluczowym momencie. Tylko śladów obaw w oczach trochę więcej. Boję się – ale ja się zawsze boję. Tym razem to co innego. Wiem że nic się nie zmieni, już tyle razy przerabiałam “przekraczanie progu Czegoś Nowego“. Ale to takie niezwykłe – jestem Maturzystką. Tyle razy patrzyłam na maturzystów w ciągu poprzednich lat, dziś też jestem obdarzona epitetem który nic nie znaczy. A jednak coś zmienia.

Spojrzałam w lustro jeszcze raz. Twarz ta sama, ale jakby z wyrytym słowem “Matura” na czole. To jest właśnie chwila. Nie wiem jak to opisać. Ale to pewien fragment mojego życia, coś co już nigdy się nie powtórzy tak samo jak kilka dni obaw przed przekroczeniem progu dorosłości – pieprzonych osiemnastu lat. To fragment mojego życia który znika za zakrętem. To zlepek obaw, wściekłości na książki, zniechęcenia – a chwilę później strachu, że te kilka chwil mogłam przecież poświęcić na przewertowanie o jednej kartki w zeszycie więcej.

Today is the first day of the end of your life Ktoś kiedyś stwierdził, że chodzi o dzień jutrzejszy – otóż nie. Dzisiaj. Teraz. To jest koniec. Całe życie to jeden wielki koniec, odchodzenie w nicość, w niepamięć. Ta chwila – właśnie ta teraz – jest całym życiem które mam na własność. Oprócz tego kilka szarych wspomnień, wytartych od ciągłego wertowania wyidealizowanych słonecznych dni dzieciństwa. “Świat jako wola i przedstawienie”. Hahaha!!! Czy wiecie czyje to dzieło? Zresztą imiona są nieważne, twórcy są nieważni, kultura coraz bardziej otwarcie sankcjonuje awans bezimienności.

Uznaję potęgę myślenia i umysłu. Kocham wiedzę. Kocham wiedzieć. Oczywiście kocham wiedzieć bardzo wybiórczo, tylko to co mieści się w kręgu moich zainteresowań. Ale dziś – dziś patrzę na te wszystkie podręczniki i na siebie i zaczynam mieć wątpliwości czy to jest coś warte. Bo któż to doceni, kiedy skoro nawet ja sama nie widzę w tym żadnego sensu? A gdybym była głupia, gdybym była pozbawioną krztyny inteligencji lalką barbie z pierwszej lepszej dyskoteki, gdybym nie czytała tych wszystkich… rzeczy… Gdybym nie myślała, nie postrzegałabym świata w ten sposób. Nie pytałabym czy życie ma sens i nie starała się dowodzić wciąż (a czego tu swoją drogą dowodzić?) że nie ma.

Starcze! (…)
Ty mnie zabiłeś! – Ty mnie nauczyłeś czytać!
W pieknych księgach i pieknym przyrodzeniu czytać!
Ty dla mnie ziemię piekłem zrobiłeś
i rajem!

Mam serce. Mam umysł. To tak, jakbym gołą ręką wyjmowała węgle z ogniska. Myślę, widzę i przez to sama skazuję się na cierpienie. Nienawidzę tego świata. Miotam się jak ryba wyciągnięta z wody zamiast spokojnie ułożyć się na piasku i poczekać, aż usmażą mnie promienie słońca. A może ryby miotają się na wyżynach umysłu nie po to, by wrócić do wolno płynącej wody świata, a po to, by znaleźć kamień na którym rozkwaszą sobie łeb?

6 Replies to “Matura – Życie – Czas”

  1. Umysł przekleństwem? Ciekawa koncepcja. Chyba prawdziwa. Źródłem bólu jest więc nie tylko świat i życie, ale przede wszystkim sama świadomość… Bardzo słuszne rozumowanie.

  2. Ty mnie zabiłeś! – ty mnie nauczyłeś czytać!
    Ty dla mnie ziemię piekłem zrobiłeś.

    chyba nie muszę pisać czyje to słowa

  3. Wiesz, że właśnie zakończył się najpiękniejszy okres Twojego zycia. Że teraz będzie tylko pod parszywą górę aż do wybawienia, jakim jest Piękna Śmierć…

  4. straszny dzien matury… panika, mysli klebioce sie w glowie ze nie dasz rady…ze bedzie zle…ze wszystko zapomnialas…zaczynasz zastanawiac sie nad sensem tak glupiego jak dotad zycia i ciagle majac nadzieje ze sie to zmieni..dzieki tej nadzeji zyjesz i dzieki nie bedzie wszystko w porzadku

Leave a Reply to darknessdeath Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *