Czy życia łaknąć za wszelką cenę trzeba?
Czy jego drogi kręte równać zawsze do nieba?
Czy życie zawsze najwyższą jest wartością?
Czy fakt istnienia – sam w sobie – radością?
Czy zdolnym byłby człowiek porzucić istnienie
Wiedząc, że wszystkim dla niego jest to jedno lśnienie?
Czy nadzieja, że coś jutro przyniesie, odmieni
Nie mogłaby wzmocnić nadwątlonych korzeni?
Czy strach przed nieznanym nie wstrzymałby kroku?
Czy oczy – ze słońca – nie zlękną się mroku?
Czy ręki nie cofnie zrzucającej brzemię
Wiedza, że tak wszystko opadnie na ziemię?
Może by mogło, może by się udało
Przecież by chcieć żyć potrzeba tak mało
A jednak za dużo, zbyt ciężkim się zdaje
Rejs statkiem strzaskanym przez zmrożone kraje.
“A jednak za dużo” Dokładnie, kochanie.
…ale nadal żyjemy
Ładne… Zbyt wiele pytań… Za mało odpowiedzi…
W mojej głowie mam same pytania, z rzadka odpowiedzi. Jeżeli jakaś się już przypałęta – nie czuję się kompetentna, by ją rozpowszechniać. Poza tym – odpowiedzi rodzą kolejne pytania, więc – niech każdy sam wykuwa swój łańcuszek.
Pytania… pytania… pytania…
I tak strasznie mała wiedza, by móc na nie odpowiedzieć…
Zamknij oczy… wsluchaj sie w cisze… wszystkie odpowiedzi sa w Tobie… nie zagluszaj ich swymi lzami…
Ładne ,refleksyjne … strasznie dużo pytań bez odpowiedzi , ale one wyjdą w praniu. 🙂