Targając wory piasku i kamieni

Czasami wydaje mi się, że przyciągam w jakiś dziwny, niepojęty sposób ku sobie wszelkie tragedie tego świata… Nie, nie same największe – które zmiotłyby mnie z powierzchni ziemi, ani nie same średnie – które by mnie zmiażdżyły. Ciągną za to do mnie nieprzeliczone stada małych dramatów, utrudniających życie ciągłym kąsaniem, brzęczeniem, kaleczeniem…

Wiem, że sytuacje extremalne zdarzają się rzadko… Że życie składa się w przeważającej części z elementów pośrednich… Ale ja już jestem zmęczona… Chociażby tłumaczeniem, że – chociaż rozdrobnione – tragedie te są w sumie równie ciężkie do zniesienia i bolesne jak “wielkie życiowe trzęsienia ziemi”. Bo przecież nikt rozsądny nie stwierdziłby, że lżejszy byłby wór piasku niż kawał kamienia, gdyby waga ich była taka sama – tylko dlatego, że kamień stanowi jednolitą masę.

5 Replies to “Targając wory piasku i kamieni”

Leave a Reply to †Saniatrium† Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *