Esej o samobójstwie

Podjęcie decyzji o popełnieniu samobójstwa – decyzji przemyślanej, w pełni świadomej i opartej na przesłankach intelektualnych, a nie emocjonalnych – jest dopiero początkiem prawdziwie ciężkich rozważań…

Na przykład: kiedy odebrać sobie życie – bo przecież każdy moment jawi się jako nieodpowiedni. Trudne chwile wydają się idealne do dokonania zamachu na własną egzystencję, jeżeli chce się to zrobić pod wpływem chwili. Ale jeżeli pobudki są intelektualne – moment ten nie jest już odpowiedni, samobójstwo nie ma być aktem chwilowej słabości, nie ma wynikać z bieżącej trudności, która piętrzy się przed nami – a którą zapewne postronni winić będą za ten akt – ale z całokształtu zdarzeń i świata. Nawet jeżeli popełnię samobójstwo w momencie jakiejś tragedii – mniejszej lub większej – to nie z jej powodu, najwyżej będzie ona kroplą, która przepełni czarę goryczy, bądź po prostu ciosem, który osłabi siły mojego umysłu i uruchomi mechanizm z dawna już przygotowany.

Samobójstwo popełnione w stanie upojenia alkoholowego lub pod wpływem narkotyków również nie wchodzi w rachubę, bo intelektualny samobójca chce mieć pewność (jak również chce o tym przekonać osoby postronne), że robi to z własnej woli. Chce być świadomy własnej śmierci, świadomy umierania – a przede wszystkim świadomy swojej własnej decyzji.

Wielu ludzi, należących do typu intelektualnych samobójców, którzy w swej naiwności decydują się podzielić z kimś swoją decyzją o odebraniu sobie życia, spotyka się z wcale typową reakcją rozmówców: „No, proszę, dalej – zrób to teraz”. Oczywista odmowa pociąga za sobą pełne wyższości i zadowolenia stwierdzenie: „A widzisz, wcale nie chcesz popełnić samobójstwa”. A to nieprawda – bo intelektualny samobójca nie chce nikomu nic udowadniać, wręcz przeciwnie – odczuwa wewnętrzny przymus odparcia prowokacji. Śmierć jest dla niego czymś w rodzaju ikony – a taka manipulacja jawi mu się jako szarganie świętości i jest oczywistym niezrozumieniem jego do niej stosunku oraz jego przesłanek przemawiających za odebraniem sobie życia.

Więc idealnym momentem byłaby chyba chwila emocjonalnie nacechowana pozytywnie. Ale w każdym człowieku, nawet w zadeklarowanym samobójcy, czai się wbudowana genetycznie wola życia, której nie może całkowicie zagłuszyć nawet długotrwałe cierpienie. Chwile szczęśliwe, zdające się rzadkim ewenementem, stają się fatamorganą zachęcającą do życia. Siła woli potrzebna do przeforsowania decyzji o samobójstwie w chwili szczęścia jest ogromna – często znacznie przekraczająca możliwości samego samobójcy.

Tak więc – zostaje chwila neutralna, obojętna, nie przepełniona ani szczęściem, ani cierpieniem, pusta – tak, aby nic zbytnio nie ciągnęło w żadną stronę, aby ostateczny wpływ na decyzję miały przesłanki intelektualne.

Sposób popełnienia samobójstwa dla każdego powinien być sprawą do osobistego rozważenia. Każdy człowiek myślący o odebraniu sobie życia, ma zwykle jakąś metodę, która szczególnie do niego przemawia. Ponieważ samobójstwo intelektualne samo w sobie jest heroizmem, nie trzeba forsować się, by wykazać jeszcze więcej odwagi. Nie potępię nikogo za samospalenie, ale niech nikt nie przekonuje mnie, że jedynie taka drastyczna i wysoce bolesna metoda odebrania sobie życia dowodzi, że samobójstwo w tym wypadku nie jest tchórzliwą ucieczka, a świadomą decyzją motywowaną intelektualnie.

A że samobójca jest egoistą, skoro jego śmierć zmartwi wielu ludzi? Niektórych ucieszy, czy to znaczy, że w stosunku do nich jest altruistą? Dlaczego kazać człowiekowi, który uważa, że życie jest zbyt bolesne, by mógł żyć dla siebie, żyć dla innych? Czy to nie jest egoizm – zmuszać kogoś do cierpienia, byśmy sami nie cierpieli??? Zdaję sobie sprawę, że ten argument działa w obie strony, ale uważam, że łatwiej jest pocieszyć się po śmierci żyjącym, którzy nie postrzegają życia na tyle negatywnie, by samym również rozważać intelektualne samobójstwo – niż przywrócić wiarę w życie i zagoić rany przez nie zadane typowi samobójcy. Nieuleczalnie chore i cierpiące zwierzęta się dobija i uważa się to za odruch humanizmu – dlaczego w przypadku ludzi za humanitarne uważa się zmuszanie ich do cierpienia?

Jest jeszcze jedna przesłanka, przemawiająca za dopuszczalnością samobójstwa – nasze człowieczeństwo właśnie, ten humanizm, za którym tak gromko krzyczą narody. Tylko człowiek jest bowiem zdolny do pokonania instynktu życia siłą własnego umysłu, tylko on jest zdolny do świadomego spowodowania własnej śmierci. Jest to nasza przewaga nad naturą i światem. Tak więc – powtarzając za Michael’em de Montaigne:

Śmierć z własnej ręki jest najpiękniejsza. Nasze życie zależy od innych, nasza śmierć – tylko od nas samych.

7 Replies to “Esej o samobójstwie”

  1. samobojstwo musi byc dobrze przemyslane.. czlowiek musi sam dojsc do wniosku, ze tego chce.. musi uswiadomic sobie co moze stracic.. z co zyskac (?) Co do tego zysku to nigdy nic nie wiadomo.. ale nie chce opisywac moich rozwazan na ten temat (co jest po smierci.. albo raczej nie ma). Zgadzam sie z Michael’em de Montaigne.. inni ludzie decyduja o naszych zywotach, ale w wiekszej czesci to my mamy na niego wplyw.. przeciez to my decydujemy o tym czy bedziemy liczyc sie z tymi osobami czy nie.. czasami jednak to uczucia steruja nami..

    Kazdy czlowiek ma prawo wyboru..

  2. Przeczytałam to…wstrząsnęło coś mną, jednak moją uwagę przykuło ostatnie zdanie:
    Tak…nasza śmierć zależy wyłacznie od nas. To jest pocieszające, lecz smutne jest to, że moje życie zależy od ludzi.
    Dlaczego?
    Jakim prawem?
    Czemu ja nie mogę zapanować nad swoim życiem i sama dyktować sobie warunki? Czy ja jestem gorsza. Jednak jak popatrzę na to z innej strony, to przecież inni ludzie też mają takie problemy. Tyle tylko, że ja staram się być jak najmilsza, jak najwspanialsza, żeby oni czuli się szczęśliwi. Dlaczego w takim razie oni nie mogą zrobić tego samego?
    Pozostawiam do własnemu biegowi…
    Pozdrawiam!

  3. Cóż mogę rzec, S…. Wilk Stepowy niech się schowa :P.. Właśnmie napisałaś pocemat na cześć samobójstwa. Bardzo mi sie podoba. Najbardziej przejął mnie w Twoim eseju kawałek o tym, jak ludzie wokół prowokują dość tanio “zrób to”. Zdarzyło mi się to i dokładnie tak samo zareagowałam: nie zrobie tego, bo to moja decyzja, a nie wasza. I egoizmem jest zmuszanie kogoś do zycia. “Zyj bo Cię potrzebuję”. A tak naprawdę to chodzi o odrobinę spokoju i szacunku dla cudzych poglądów, a raczej brak… Mało kto rozumie samobójców poza samobójcami.

  4. Doskonale to ujęłaś. W bardzo czytelny sposób przedstawiłas argumenty i dlatego będę odsyłać innych do tego eseju… choć znając ludzki charakter i tak zostaną oni przy swoich racjach i będą próbować nas na siłę trzymać przy życiu.

  5. Samobójstwo…śliski temat!Tak powszechny a jednak tabu…Boję się że przyjdzie chwila w której zwaruje…zaczyna się powoli,ale się zaczyna!I wiem ze nikt mi nie pomoze…chyba tylko jedno mi pozostanie…

Leave a Reply to AngelEve Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *