Obcowanie ze śmiercią twarzą w twarz uświadamia nam, jak kruchym i ulotnym darem jest życie. Ponieważ sami ten cud stanowimy, przyjmujemy go jako oczywisty, konieczny wręcz element rzeczywistości – a tak nie jest przecież. Dla wszystkiego, co żyje, tylko śmierć jest konieczna – samo życie jest jedynie przypadkiem; innymi słowy: to, że jesteśmy, nie jest oczywistym, równie dobrze mogłoby nas nie być – ale jeżeli już jesteśmy, pewnym jest, że nas nie będzie.
Życie człowieka wydaje się być długim – nieskończonym wręcz, bo kto z nas jednoznacznie potrafi wskazać granice swojej egzystencji? Przeszłość rozmywa gdzieś jego początek, przyszłość ukazuje koniec jak fatamorganę – wiemy, że jest, tylko gdzie? Tak naprawdę, to świadkujemy tylko i wyłącznie początkowi i końcowi innych, sami dla siebie pozostając nieśmiertelni – z konieczności bowiem nasza osoba stanowi centrum obserwowanej rzeczywistości; może to jest źródło tego egoizmu? Kiedy nie chcemy pozwolić innym odejść, trzymając ich kurczowo przy sobie?
Nie chodzi mi o to, by do śmierci najbliższych podchodzić ze stoickim spokojem, beznamiętnie – to byłoby nieludzkie. Każda śmierć jest rysą na twarzy świata – każdą śmierć powinniśmy opłakiwać, bo śmierć jest przeciw rozumowi. Ale jednocześnie musimy ją zaakceptować, modląc się do swoich własnych bogów, by oszczędziła doznania straty… – właśnie, komu? Czy będziemy egoistami i modlić się będziemy o to, by nie świadkować smierci żadnego z naszych bliskich, skazując ich tym samym na przeżywanie tego, przed czym sami chcemy się uchronić?
Czasami smierć jest najlepszym wyjściem.
Ave…
Każda śmierć… wzbogaca nas o każde doświadczenie. Kiedy płaczemy po śmierci bliskiej osoby, wzmacniamy się, chociaż sprawia to nam ból. Bo przecież to co nas nie zabiję, wzmocni nas…
Ściskam…
zywi widza sie na tle umarlych…
Śmierć jest czymś koniecznym, bez niej nie docenialibyśmy ani życia ani innych. Ale śmierć nie jest przeciwna rozumowi, każdy z nas akceptuje fakt że wszystko się zmienia, że rzeczy giną. Śmierć jest przeciw uczuciom. Chcesz żeby coś trwało, a tak nie jest. I to uświadamia ci twoją śmiertelność. Wiesz doskonale że nic nie jest wieczne, ale chcesz żeby takie było. Może dlatego tak pragniemy mieć rzeczy trwałe? bo ich trwanie daje nam iluzje bezczasowości?
Kiedys w jakims piśmie czytałam list dziecka “Drogi św. Mikołaju spraw proszę żeby ciocia wyzdrowiała albo żeby umarła ale zeby już nie cierpiała”. Czy życzenie komuś życia jest egoizmem? Czy zyczenie komuś śmierci nim nie jest? Czy może jakiekolwiek życzenia by czyjaś egzystencja odpowiadała naszym wyobrażeniom jest egoizmem?
Masz rację, przy pewnej definicji egoizmu każde życzenie podeń podpada.
Śmierć? To jest coś co mnie interesuje a jednocześnie budzi we mnie strach,myślę że nie potrzebnie boi tak jest nie unikniona…
ze smiercia oko w oko? – mozesz mnie z nia umowic?
Teraz… gdy o Niej myślę… nie odczuwam strachu…
Gdy zaś stanę z Nią twarzą w twarz… obnawa nadejdzie… napewno…
Dla mnie smierć jest początkiem czegoś nowego i na pewno lepszego.
Jak już kilka razy wspominałam, mam nadzieję (a do tego jestem wręcz pewna), że Śmierć jest ostatecznym końcem wszystkiego, Czarną Plamą, Nicością. Gdyby było inaczej, nie pragnęłabym jej.
W obliczu Śmierci chyba najbardziej przerażająca jest perspektywa samotności… oraz nieodwracalności tego, co się dzieje.
Możesz umówić się z nią sama…
Ale nie rób tego, póki nie bedziesz absolutnie pewna – zmiana decyzji “w trakcie” może być… bardzo przerażająca. Spróbuj to sobie wyobrazić…