To, czego nie umiem Ci powiedzieć… przepraszam…

Widzisz, Kochanie -wydaje mi się, że męczą mnie dwa rodzaje “dołków” – intelektualne i emocjonalne.

Dołki intelektualne wynikają z zadumy nad światem oraz – przede wszystkim – z wniosków z niej płynących. Są tym, co było kiedyś buntem i niezgodą na otaczającą mnie rzeczywistość, a – gdy zdałam sobie sprawę, jak nikły jest mój wpływ na ten świat – zastąpione zostało żałobnym milczeniem; są oceanem myśli, łańcuchem argumentów, który krępuje mnie i karze wykuwać się w nieskończoność, jednocześnie wynosząc ku górze, ponad szarą przestrzeń – to moja Cierniowa Korona, która – boleśnie wcinając się w ciało, odbierając uśmiech (ale sam uśmiech tylko, nie zdolność do śmiechu) – sprawia, że jestem tym, kim jestem, a nie bezmyślną, niezdolną do kontemplacji górą komórek w różowym opakowaniu. I – co ważne – jestem w stanie powtórzyć ten dowód, wyartykułować go w dowolnej chwili, by przekonanie o jego słuszności uargumentować.

Inaczej z dołkami emocjonalnymi. Glebą, na której się rozwijają, jest chyba również świat – ale wyrastają nieprawdopodobnie na pożywce z depresji. Pokazują świat z jednej tylko strony, przykrywając całe jego piękno swoimi oślizgłymi cielskami i poddają pod usta gotowe do przełknięcia i przyswojenia wnioski chowając, plącząc i przemanipulowując argumenty. Przygniatają do ziemi i kradną uśmiech – najczęściej bez powodu.
Bo świat w ogólnym rozrachunku pozostaje – owszem – miejscem okropnym, ale to nie znaczy, że nie ma na nim piękna. Życie ludzkie nie ma celu z przyrodzenia, to prawda – i trudno ten cel racjonalnie wyznaczyć, ale to wcale nie znaczy, że jest to niemożliwe.

Dziękuję Ci, że jesteś, i za to, jaki jesteś – i za wszystko, co dla mnie robisz. Również za to, że kiedy padam zrezygnowana na kolana, nie ulegasz moim jękom i podrywasz mnie na nogi, by przymusić do wysiłku. Chociaż przeklinam Cię wtedy w duchu marząc tylko o tym, byś dał mi święty spokój i zostawił mnie sam na sam z moją udręką – wcale tak nie myślę. Chcę, żebyś został – aż wypalą się gwiazdy – i bym kiedyś znalazła słowa, którymi wyrazić mogłabym swą wdzieczność.

8 Replies to “To, czego nie umiem Ci powiedzieć… przepraszam…”

  1. Tell me – jaki jest sens zajmowaniem sią sprawami, które są całkowicie niezmienialne i poza ludzkim pojmowaniem?

  2. Kochana
    To jest jak kiedyś a nawet i teraz ze mną. We mnie drzemie jeden wielki bunt… najchętniej robiłabym wszystko na wspak. Żeby każdy zrozumiał jaka to silna jestem, jaka to bezserca jestem, jaka to jestem samodzielna… nie wiem po co mi to. Bo przecież nikomu nie zaimponuje… nikomu. Nawet sobie samej, tyle tylko, że będę czuła się bardziej szcześliwa niż jestem teraz… ta bezuczuciowość mi pomaga!
    Ściskam!

  3. Of course, że filozofia zajmuje sią wszystkim – ale jaki jest sens zajmować sobie umysł czymś, co tak naprawdę nie ma wpływu na życie i czymś czego nie da się zmienić?
    Nie lepiej korzystać ze tego co życie daje?

  4. udręka.. uczucie mi nieobce.. czasem jednak wydaje mi się.. że upadam.. i podnoszę się.. gubiąc gdzieś tam – w dole.. sporą część siebie.. i wtedy.. ktoś okrywa mnie swoim płaszczem.. – On.. mimo iż.. nie zawsze jest idealnie.. – stoi obok.. i nie pozwala umrzeć..

Leave a Reply to imka Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *