Granitowe rżnięte jak kryształ chmury nad całym spektrum żółci i czerwieni rozciągniętym na drzewach… Widok typowy dla zimnych dni pażdziernikowych, jednak – a może przez to – niewielu to dostrzega. Mrówki mieszczańskie wtapiają się w szarość poranka i myszkują w tłoku, handlując i GROMADZĄC – tylko to, co materialne; do głowy im nie przyjdzie unieść oczy wtopione w ziemię pod stopami (w wiecznym poszukiwaniu zgubionej przez innych monety?) by spojrzeć na ostatnie flanki Natury, dumnie i na przekór wszystkiemu wcinające się w blokowiska. Cześć urodzie barokowo zdobionej złotem liści twierdzy oddaję z szacunkiem, lecz z daleka – obawiając się zbliżyć do wielkości w ruinie, by gorzko nie zapłakać nad łatami i plamami na niegdyś świetnej monarszej szacie. Obie strony z ulgą przyjmują istnienie tego złudzenia; ani ja, ani Natura nie mamy dość sił, by rzeczywistość zmienić, kłaniamy się więc sobie jedynie – ona z wyrozumieniem i godnością szumem usypiających gałęzi, ja pokornym skinieniem głowy – wymieniając porozumiewawcze spojrzenia ponad ślepym, szarym tłumem.
🙂
Ave, kochanie… :*
Szczerze dziękuję za to, że pani Natura stworzyła piękną jesień… 😉
Przytulam mocno! :*
Może te mieszczańskie mrówki po prostu boją się zobaczyć Piękno? Bo go nie zrozumieją i nie zniosą, co najwyżej przerobia na jakis kiczowaty obrazek na tapecie.
Poza tym, nie wszyscy muszą wszystko dostrzegać. gdyby tak było byłoby baardzo nudno, a sztuka nie miałaby racji bytu.
🙂
jesien jest wspaniała. to pora roku, ktra rozbrzmiewa, wybucha i syci sie wszytkimi kolorami.
mniszczanskie morwki.. tak to my. to ja…
ale ja MUSZE widziec…
tak maja ci, kotrych kształci sie na artystow…
i to jest klimat, koedy przymarza sie do lawki podziwiajac jesien;)
jakkolwiek nic to nie znaczy, bądzcie ludzmi
http://www.bankkrwi.prv.pl