List do Nieobecnych

Od kilku lat życie odmierza mi Samhain i nocne wizyty na opustoszałych Powązkach Potrafię odtworzyć ze szczegółami więcej dni zadusznych niż urodzinowych, potrafię przywołać je ze szczegółami zdarzeń i emocji… z magią wieczorów, gdy domy zmarłych stają się ogrodami płomieni.

Listy do nieobecnych piszę również od wielu lat, z coraz większą refleksją. Zaczęło się od KSM, kończy się na blogu, ale wszystko obraca się wokół serca.

Drogi Tolu,
brakuje mi Ciebie. Umarłeś, kiedy byłam malutka, a jednak pamiętam Cię dokładnie – Ciebie i nasze zabawy, które starałeś się, by zawsze były kształcące. Na Twoje odejście byłam zupełnie nieprzygotowana, rodzice „oszczędzali” mi szczegółów Twojego zdrowia i nie mogę mieć im tego za złe. Za złe mam światu, że pozbawił mnie takiego nauczyciela. Jesteś najmądrzejszą osobą, z jaką przyszło mi zetknąć się w życiu, a mi nie dane było poznać Cię inaczej, niż po dziecinnemu, nauczyć się od Ciebie więcej.

Wybacz, proszę, że nie dałam Ci ostatniego pocałunku. Bardzo chciałam, ale w trumnie nie leżałeś Ty, tylko coś zimnego i strasznie przez ostatnią posługę odmiennego od Ciebie.

Co roku pamiętam i za wszystko dziękuję,
Twoja ******

7 Replies to “List do Nieobecnych”

  1. Hmmmm ja nie mam zbyt wielu okazji by pisac listy. Ale wogóle uwielbiam pisać. Wsyztsko co tylko przyjdzie na myśl: wiersze, satyry, epitafia, monologi… 🙂

  2. Ave, kochanie! :*
    Ludzie jeden za drugim odchodzą, nawet nie pytając o zdanie, a co tu się okazuje… że jest ich coraz więcej. Cmentarze takie ogromne, tyle zniczy, ogólnie rzecz biorąc wiele kwiatów i ten zapach unoszący się w powietrzu… To są miejsca budzące grozę, jednak ja je najpiękniej wspominam. Jednak tego roku wszystko obróciło się o 180 stopni i sama do końca nie wiedziałam, czy dziś kolejny raz spotkam się z bliskimi…
    Przytulam mocno! :*

  3. nie zapmnę im tego ż e kosztem bliskiego mi człowieka siebie ocalili..

    masz rację… jak nie dawno chowałem babcię… nie wyglądała jak za żywota…
    była jakby “plastikowa” z wygladu i z dotyku…

    nie było jej juz i nie było sensu zmuszac jej by była…

    w każdy poniedziałek niby że rośniemy w siłę… wielki nowy nadchodzi…
    ja mam setki starych i nie mogę sobie z nimi poradzićź…
    NIE MOGĘ…

Leave a Reply to † Death Angel † Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *