Boję się tego, co ulęgnąć się może w ludzkiej głowie – wiem, co ona może, wiem, co podejrzliwość potrafi. Smutne oczy, napięcie mięśni pod skórą… Wylęgły się gdzieś tutaj – blisko, za blisko… Czuję, jak dobierają się do fundamentów mojego dopiero co zbudowanego spokoju. Jak to jest, że gdy ja się wznoszę, Ty opadasz?
Czekam. Zegar pyka kolejką sekund. Nie wiem, co zrobić z rękoma, z oczyma. Boję się, boję się strasznie. Mgła zawieszona gdzieś przed klawiaturą, literki tańczą po swojemu, myśli odstawiają jeszcze dzikszy taniec, a uczucia bawią się w bachtanki. Tak często lękam się, że ważniejszy, że wygodniejszy okaże się święty spokój – przyjdziesz i stwierdzisz, że tak będzie łatwiej. A ja już wiele więcej nie mogę, bo zniknę. Jestem tutaj, sobą jestem.
Wszystko inne to cienie.
Tylko… pamiętaj o tym… Proszę…
Cytujac mnie, masz odpowiedz.
chciałam bym wiedzieć o co chodzi