…and this means London. Defenetly.
Nie chcę wracać. Strasznie nie chcę. Kocham światła tego miasta, kocham jego ulice. Pociągi, autobusy, wieczny dżdż. Beztroskę. Zaraz odlecę, miasto pożegna mnie widokiem świetlistych arterii swego ciała, mapą żył ludzkiego istnienia od horyzontu po horyzont, ale nie strapi się nic -szczęśliwi ci, którzy zostaną. A ja – chcę tu zostać na zawsze, witać dzień na Charing X.
Smutno…
Dziwne, moje polskie (obecnie londyńskie) znajome chcą wracać – i to im prędzej tym lepiej.
A Warszawa jest brzydka! ^^ to może dlatego.
a widzisz tam ludzi czy tylko blask małości????
Wtedy, wściekłe idee śpią głodno, mu?
trudno jest sie ogarnac w londynie na poczatku, taki chaos. a potem piekno w chaosie. bylam tam dobe w swym zyciu i przezylam jedna z najwspanialszych chwil, si london.
Gdzie znikłaś, Seth?
a musisz wracac?