iPod jest trendy. Cholera. Szkoda, że dowiaduję się o tym po dwóch latach. Zresztą, co by to zmieniło? Gdy mam 20gb muzyki w kieszeni, możecie do mnie mówić “trendy”, “jazzy”, “souly” czy cokolwiek wam ślina na język przyniesie. I tak nie słyszę. Ha!
Dziesięciokrotnie zagnieżdzona pętla *frenzy*. Schemat blokowy? Never again. Napiszę, schemat dorobię później, inaczej wychodzą mi takie chore kwiatki. Ogólnie, nienawidzę komputerów – jak pomyślę o wkładaniu 939 malutkich nóżek w 939 malutkich otworków, robi mi się słabo. Więc co ja tu robię? *help* Pudło z pełnym wyższości zadowoleniem mruczy sobie cichutko pod biurkiem, utarło mi nosa i przyprawiło o kilka bezsennych nocy. Głupie, nieprzewidywalne i niezrozumiałe. Nie martw się, złotko, czeka Cie eksmisja – i to niebawem. Muahahaha. I kto teraz jest górą?!
Czerwona herbata to dar bogów. Wiem, powtarzam się, ale za każdym razem, gdy stoi przede mną dzbaneczek pełen ciemnego napoju, odkrywam na nowo doskonałość jego istoty. Podobno pachnę herbatą… nie wiem. Nawet jeśli, nie narzekam, to chyba miłe?
Spacer Parkiem Saskim. Rozebrali mi fonatnnę! Z zaciekawieniem patrzę na ceglane fundamenty, zawsze w sumie chciałam wiedzieć, jak wygląda od środka…
Wchodzę na murek, idę po nim podskakując… tak samo, jak 20 lat temu. Spomiędzy liści wyjmuję błyszczące kasztany… Tyle się zmienia, a wciąż tak dużo pozostaje niezmienione.
Patrzę w lustro i zastanawiam się, co ci wszyscy ludzie we mnie widzą, dramatycznie się sobie samej nie podobam (szczególnie, kiedy jestem wściekła – a ostatnio nagminnie jestem wściekła *stare fight ze złośliwym brzęczycielem pod biurkiem*). Chociaż – w sumie to chyba dobrze, inaczej skończyłabym jak Narcyz lub/i incesta.
Wybiegając z domu, łapię się w kawałku szkła z zaskoczenia – OK, już rozumiem, dlaczego pan laborant macha mi przed twarzą ręką z obrączką, podaje przykłady ze swoją żoną a na pierwszych zajęciach stwierdza, że chociażby nie wiem jak kogo lubił, to ocen naciągnąć się nie da, bo są w systemie.
Muszę się zacząć więcej szanować, nazbyt po macoszemu traktuję swoje ciało. Gdzieś tam jeszcze we mnie tkwi “więzienie”. Nawet jeśli więzienie, to przynajmniej powinnam zapewnić sobie komfortowe warunki.
Jedną z cech wspólnych anorektyczek i bulimiczek jest to, że nie potrafią obiektywnie ocenić stanu swojego ciała. Gdy patrzą w lustro lub na zdjęcie i widzą siebie, twierdzą, że są grube. Lecz jeśli zasłonić zdjęciu twarz tak, że nie potrafią siebie zidentyfikować, oceniają ciało mniej surowo. Więc jednak wciąż…. przypominiał mi się wiersz o kiblu, eh… Ja też widzę wielki tyłek i jakoś zapominam o metce i narzekaniach coponiektórych po tym, jak wykorzystałam ich w roli krzesła. Sick at mind, I told ya.
Zdradzamy się z Kotem nawzajem, ja zamykam przed nim drzwi na noc, on rano budzi mnie tylko donośnym miauczeniem, po czym odchodzi na “wielce obrażonych łapach”, odrzucając zaproszenie do łóżka na poranne mizianie.
Z wierzchu tak wszystko niby ładnie i schludnie, a w środku taki syf… Chociaż… czy są na świecie ludzie zupełnie normalni, bez żadnych skrzywień i nawet cienia choroby psychicznej? Chyba nie, każdy ma jakieś skrzywienie.
-Podoba mi się Putin.
-Putin?! Przecież on jest sadystą!
-Serio?
-Gdzieś czytałem.
-Podoba mi się Putin.
-Putin?!
-Tak..
-Ty jednak lubisz facetów z takim… zwierzęciem w oczach…
Marzę, żeby się wyspać – obudzić się rano sama z siebie, bez budzika, nie przez słońce bezczelnie wbiegające mi z rana do pokoju i skaczące po powiekach, nie przez urażone miauczenie Szarego – po prostu, sama z siebie, pełna energii na cały piękny dzień. Ale to chyba dopiero w przyszłym roku… Nienawidzę wstawać w ciemnościach, zajęcia na godzinę 8 rano to jakiś sadyzm (w złym, prymitywnym guście – zero finezji!), całkowicie zboczona godzina.
A propos zboczeń, oziębłość też jest jednym z nich i podstawą do wyroku o niemoralność. Muahahaa. Tylko czemu od razu pomyślałam o Giertychu? Eeeeeek feeeeeeeeee fuj fuj fuj…..
Zegar mnie przeraża, stoi i tyka nade mną jak kat, wykrzykując: Spadaj stąd, jutro się nie obudzisz, zaśpisz, nie wyśpisz się! Szczęśliwi czasu nie liczą. Ignoruję go ze złośliwą premedytacją.
Często wraca do mnie ta sama myśl: że miłość to jednak strasznie głupia instytucja jest, oślepia i omamia, a człowiek nawet nie dostrzega, że traci coś naprawdę pięknego i biegnie w iluzję, bez żadnych nadziei na przyszłość.
Nienawidzę komputerów. Zaawansowana technika jest nieodróżnialna od magii, jak słusznie twierdzi mój ulubiony pisarz. Nikt nie wie, jak działa Hex, ani po co jest gniazdo (czy ser? nie pamiętam?!?) i jak też się czasem zastanawiam, jak tak naprawdę działa ten złom. Tak, znowu mówię o szemrzącym potworze spod biurka, ale na przestrzeni kilku ostatnich dni on określa moją oś istnienia. You’re going down! Muahahaa!
On się zemści, ja wiem, że on się zemści…
Powinnam mieć lodówkę taką jak w Simsach: która sama zamawiałaby zakupy, gdy coś się koczy. Zupełnie nie dbam o jedzenie, wsuwam to, co jest – najlepiej, żeby było szybkie, małe i smaczne. Dziękuję Bogom za makaron ryżowy i noodle (bo gotują się w 3 minuty) i mrożone warzywa, bo mam chińszczyznę w kwadrans, czyli max, jaki jestem w stanie spędzić przy garach. Do tego zero krojenia, zero babrania się! Tak powinno wyglądać gotowanie, chwilka i już mamy coś dobrego, zdrowego i taniego. W sumie, gdyby nie to, żyłabym na jabłkach (sezon na truskawki się skończył…).
Jestem niedobra, wredna, nieżyczliwa i okropna – to jest wersja oficjalna. Wszystkie moje dobre odruchy to wypadki przy pracy, ZABRANIAM mówić o znoszeniu zabłąkanych ślimaków z chodnika czy przynoszeniu termosów na giełdę zimą, czy w ogóle wspominać o jakichkolwiek przejawach mojego dobrego serca. Znaczy się, o jakichkolwiek wypadkach przy pracy mojego mrocznego złego serducha. Jestem złym potwornym sukkubem i już. Beware.
Głupia zima, plisowane spódniczki a la japońska uczennica idą w zimowy sen… A właśnie jestem na etapie zachwytu nad GoGo Jubari… Do you still want to penetrate me?
Chciałabym być obrzydliwie bogata. Tak tak wiem, każdy by chciał. Fuckin’ Filthy Rich. Jak Paris, moja idolka. Uwielbiam tą dziewczynę, na serio. Jest uosobieniem ślepej zawiści szarego nijakiego tłumu, wszystkim tym, czego masa pragnie i czego nigdy nie dostanie – ja też tak chcę ^^. Nawet, jeśli to oznacza robienie z siebie głąba i chodzenie w różu. It’s Hot!
Witam, Panie Morfeuszu. Wreszcie, dziekuję. Znowu się Pan spóźnia – no, to teraz Pan nieco poczeka! I ani Pan śmie odchodzić!!!
Brakuje mi absolutnego luzu z Filozofii, właściwie nic już nie piszę, nie mam bloków nudnych wykładów, na których kartka, długopis i historyjki są najlepszym przyjacielem. Rozkwitam krzemem, historyjki zamieniam na ciągi bitów i zapisuję w pamięci. Nie chce mi się je wysyłać na cout.
Są kobiety, które lecą na drogie samochody, złote zegarki i niewiadomo jeszcze na co. Ja lecę na dobre komputery. Certified Microsoft Server Administrator, oh, ahhhh, aaaaaaaaaaaaaaaaaah. (and I’ll have what she’s having).
*dotyk płótna i aksamitu na skórze, monotonne tykanie bezsilnego zegara. Morfeusz dopala papierosa i…*
długi wpis to zdałoby się długi komentarz napisać 🙂
przede wszystkim – tak bycie twoim krzesełkiem jest baaaaaaardzo bolesne
no to punktujemy:
* iPod jest sucky a w szczegolnisci iTunes (dobrze o tym wiesz) za jego cene mozna kupic porzadnego Creative ktory gra ladniej i przyjemniej
* schematy blokowe suxx – zgadzam sie a ty nie bedziesz miec 939 nozek tylko 775 pod literka “D” 🙂
* dzeikuje za herbate – w tym miejscu to IOU
* och ja tez doskonale rozumiem Pana laboranta 🙂
* szanowanie siebie jako wstep d oposzanowania dla siwata – tylko taka opcja jest IMO prawidlowa i sluszna, ale ja dziwny jestem 😛
* “My Leg has Wither on Itself!” “I’m casting Remove Hex on My Leg!”
* Kot Ci wybaczy – zawsze bedziesz jego mamusia 🙂
* KAŻDY ma skrzywienie – z drugiej strony kiedy kazdy jest skrzywiony to co jest norma? “skrzywienie uśrednione”? moze ludzie “normalni” sa najbardziej nienormalni? …. jzu zaczyna mnie bolec glowa od tego filozofowania – to Twoja dzialka 🙂
* nie powinnas fragmentow naszych rozmow udostepniac ! Putin sie wygoogluje i mnie namierzy – chcesz zeby mi gaz wylaczyli??!!
* kto to powiedzieal ze objecia mordeusza sa jednakowo kuszace dla kazdego bez wzgledu na pleci i orientacje seksualna?
* IF [ozieblosc] THEN Asekuracja.poczucieBezpieczenstwa()
* pogadamy o magii komputera jak bedziesz inżynierem 🙂
* zemsta bedzie slodka, tylko ciekawe czy bedzie slodsza dla Ciebie czy dla mnie ]:->
* wydrukuje sobie dyplom gratulujacy mi ocalenia wielkiej rzeszy jabłek od pożarcia przez Seth.
* i tak nikog nie oszukasz. mozesz sobie wolac “MROKMROKMROKMROK!” ale bardziej mroczna od tego nei bedziesz 😀
* jeszcze pol roku max rok i luz wroci – im dalej w branzy IT tm latwiej – w tym miejscu mozesz mi wierzyc 🙂
* szkoda ze do MCDBA i MCSA brakuje mi roku szkolenia – wtedy jzu bedziesz za stara 😛
ogolnei sliczny wpis – oby wiecej takich 🙂
ej, czytalam na szybko, bo arek zagania do lozka i na glos skomentowalam jezu ona leci na dobre komputery. arek zaglada przez ramie i mowi – o, po tym semestrze bede takim administratorem.
i to jest straszne, informatycy sa straszni. ale maja etat w hp, eh, a ja zapierdalam po mrozie na korki, gaddemit.
A ja chyba znalazłem tą płytę główną, o którą ci chodziło… Łap mnie na Gadzie, dam ci linka.
Oziębłość to przesyt, może kawałek czasem-w-środku-stagnacji, lub przesadne dążenie do stabilizacji(równowagi?), może jeszcze ewentualnie uboczny efekt higieny emocjonalnej.
I tyle.
Zbyt dużo? Przepraszam.
Ale poza tym Ci wierze. Na prawdę.
pozdrawiam