Znam drogi wiodące do dna

Pamiętam, że – jako mała dziewczynka – przez bardzo długi czas żyłam w przekonaniu, iż wszyscy ludzie mówią po polsku (jak ja), wszyscy mają krzywe ząbki (jak ja), a wszystkie dziewczynki są uczone całowania się z języczkiem przez swoich wujków oraz kładą się z nimi do łóżka na sjestę. Że wszyscy pierwszoklasiści oglądają hard BD/SM porn wieczorami, gdy rodzice wychodzą na imprezy, a wszyscy trzydziesto-czterdziestolatkowie próbują się dobierać do majtek trzynastolatkom. To moja normalność; z tym – i jeszcze z setką innych rzeczy na barkach – dorastałam i myślałam (znowu przez bardzo długi czas), że wszystko jest ze mną w porządku. Ale nie jest. Stare blizny z czasem wygładzają się, ale to wciąż są blizny: na udzie mam jedną wielkości kciuka, ale po niemalże dwóch dekadach jest właściwie niewidoczna – ślad po zardzewiałym ćwieku, który na ponad cal wszedł mi w ciało. Nawet nie bolało ani specjalnie nie krwawiło – pamiętam (czasem mam wrażenie, że za dużo pamiętam), że wyglądało jak żółto-różowy kwiat z czerwonym środkiem… Zabliźniło się dawno i prawie nic nie widać, ale to jest ślad po głębokim zranieniu, plamka bez czucia; na bliźnie się nie czuje. Nic. I tak właśnie jest ze mną, nie jest OK. Mam w pewnych sferach swojego życia zabliźnione plamki, gdzie nic zdrowego nie czuję.

Untitled-1.gif: Black Death Wumpscut

3 Replies to “Znam drogi wiodące do dna”

Leave a Reply to d0m3l Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *