Seksedukacja, kosciol i zagrozenia

Tor, ktorym wiedzie argumetacja srodowisk koscielnych, jest dla mnie po raz kolejny calkowicie niezrozumialy. Jak wstecznie rozwinietym, zaslepionym ideologia bufonem trzeba byc, by twierdzic, ze seksedukacja przyczyni sie do wzrostu liczby nastoletnich ciaz, aborci i chorob wenerycznych? Na listosc… nie wiem juz kogo… przeciez wlasnie zalozenia tego programu sa dokladnie odwrotne! Zeby mechanismy zycia seksualnego mlodym wyjasniac, by dowiedzieli sie, kiedy sie w ciaze zachodzi, jakie sa zagrozenia i jak ich unikac. Nawet, jezeli te bara… tzn. bardzo uczeni ojcowie kosciola.. pozostana na stanowisku przeciwnym antykoncepcji innej niz naturalna, to przeciez skads musza dowiedziec sie o istnieniu metod alternatywnych. Nikt przeciez nie ma zamiaru wykladac im Kamasutry (a szkoda, wiecej w tym traktacie jest o milosci miedzy malzonkami i wzajemnym szacunku niz w calej chrzescijanskiej bibliografii) czy zasad bezpiecznego BDSM i seksu analnego, tylko skad sie dzieci biora i jak i dlaczego lepiej nie wymieniac plynow ustrojowych gdy odpowiednie narzody biela sie i pachna drozdzami. Badz gorzej.

Nie rozumiem rowniez, jak mozna nie widziec, iz wpadka i wymuszony slub ‘po bozemu’ moze lepiej rokowac na rozwiniecie sie udanego pozycia malzenskiego niz swiadomy wybor. Ani jak nawet najwiekszy niedomozg moze nie dostrzegac, ze aborcja generalnie dotyczy ciaz niechcianych i ze liczba takich zabiegow dramatycznie by spadla, gdyby pary mialy dostep do wiedzy o metodach zapobiegania takim przypadkom w sposob bezpieczny i odpowiedni.

Noz sie w kieszeni otwiera? Bo mi tak.

Swoja droga, ja bym z checia zaproponowala wszystkim twardoglowym calkowita wstrzemiezliwosc badz kastracje (na modle sredniowiecznych swietych). Czystosc zachowana i mozna miec nadzieje, ze po prostu wymra gdy przestana sie rozmnazac…

6 Replies to “Seksedukacja, kosciol i zagrozenia”

  1. coz, sredniowiecze, kazdego, kto jest inny trzeba spalic na stosie, oczywiscie, przedtem trzeba go tez torturowac glupota i ciemnota…

  2. Nie rozumiesz chyba tego co Kościół katolicki próbuje przekazać. A do czego może przyczynić się seksedukacja? Myślisz, że jeśli młodzież już będzie wiedziała wszystko na ten temat, nie będzie chciała wypróbować swej wiedzy w praktyce?
    A co do aborcji… to zabójstwo nienarodzonego dziecka. Nie ma co do tego wątpliwości. Od chwili poczęcia zarodek ma duszę daną przez Boga.
    pozdrawiam

  3. Mojawiaro,
    oczywiscie, ze nie rozumiem co Kosciol chce przekazac poniewaz bezsensu zrozumiec nie sposob. Mlodziez i tak chce sprobowac seksu w praktyce i bedzie niezaleznie od tego, czy bedzie sie ich na ten tematedukowac czy nie -wiec niech chociaz maja szanse zrobic to tak, by nie przekreslic sobie calego zycia choroba czy niechciana ciaza. Jezeli beda wiedzieli, jak sie zabezpieczyc, to przynajmniej (najprawdopodobniej) unikna koniecznosci aborcji, ktora tak potepiasz. Nawet, jesli Kosciol potepiac bedzie wszystkie metody antykoncepcji procz ‘naturalnych’ (i beznadziejnie nieskutecznych…), to niech chociaz da mlodym mozliwosc poznana tej antykoncepcji zasad.
    Dlaczego rowniez Kociol z takim parciem hce wracac do sredniowiecznych metod nawracania na sile? Nikogo nie uchronisz od grzechu przymusem, to uluda. Moralnosc zachowuje sie poprzez dokonywanie swiadomych wyborow, nie poprzez brak wyboru.

    Jezeli chodzi o aborcje… Mowisz, ze ‘nie ma zadnych watpliwosci’, ale to tylko trik retoryczny. Watpliwosci jest wiele. Nie zauwazasz chociazby, ze w zadnym innym temacie Kosciol ani nawet prawo (ktore dla mnie jest ponad wiara – z racji na Konstytucje Polski, i dla Ciebie rowniez byc powinno: Bogu co boskie, cesarzowi co cesarza!) nie wymaga poswiecania zycia i zdrowia? Nie masz _obowiazku_ wskakiwac przez pociag by uratowac czyjes zycie, to nie bedzie grzech, a juz na pewno nie ciezki. Ale od kobiety w ciazy nagle wymaga sie takiego poswiecenia. To jest bez sensu i po prostu okrutne. Aborcja powinna byc osobista sprawa kazdej kobiety, to jej zycie, jej cialo i jej sumienie. Jeszcze raz: nikogo nie zmusisz do moralnosci.

  4. Ta dyskusja wydaje mi się dość bezsensowna, gdyż to nie Kościół stoi na przeszkodzi edukacji seksualnej, lecz mentalność części ludzi: związanych i niezwiązanych z Kościołem.

    Przedewszystkim wychowanie seksualne dzieci i młodzież powinna wynosić z domu, od rodziców. Najpierw to oni zaniedbują sfere seksualną swoich dzieci, nie krztałtują jej w należyty sposób. Co najgorsze czynią z niego temat tabu, na który potem się ciężko rozmawia. Rodzice powinni swobodnie z dziećmi o tym rozmawiać, zaczynając w jakimś tam wieku i systematycznie poszerzając wiedze potomków.

    Kościół nie boi mówić się o seksie, wszak dwa z zaledwie dziesięciu przykazań dotyczą seksu i godności człowieka z nią związaną. Problem zaczyna się, bo księża, biskupi to też ludzie i wynieśli jakąś mentalność ze swojego domu, środowiska. Jeśli w środowisku (rodzinie) gdzie dorastał wstyd było mówić cokolwiek o seksie, to nie dziwmy się, że wstyd mu o tym mówić w kościele, szkole, katechezie. Nie każdy umie przezwyciężyć tę barierę. Ja sam niestety doświadczyłem tego ze strony księży, ale też (bo tak samo to działa) ze stony katechetki, zakonnic. Ale miałem też szczęście, bo mam księdza katechetę, który normalnie o tym mówi. Niektórzy kapłani nawet w konfesjonale jakają sięmówiąc o seksie, mój katecheta normalnie. Bo seks, seksualność to normalna rzecz.

    Nauka Kościoła o seksie jest konkretna, której Kościół zmienić nie może. Zostałą ona narzucona przez samego Boga. Najpierw w przykazaniach, potem przez wieki potwierdzana. I wiele osób (można z nimi porozmawiać, wielu w internecie nawet jest) żyło wbrew Bożej, a co za tym idzie kościelnej, nauce o seksie i żałuja tego. Bo to przez wieki było okupowanie cierpieniami ludzi. Ale niezależnie od tego Kościół naucza tego co mu Bóg objawił i tego zmienić nie może. Jak bardzo byśmy mówili, że to nie życiowe, przestarzałę, to nadal obowiązuje, bo sam Bóg nam to ciągle objawia. Nie poto by nas ograniczać, lecz by nas ostrzec. Chce byśmy byli szczęsliwi.

    Wracając do meritum. Kościół chce by edukacja seksualna była powszechna i pragnie tego. W takiej postaci jakiej naucza, ale to chyba naturalne. Każdy chce szerzyć takie poglądy jakie uważa za słuszne. Ale oprócz nabytej mentalności księzą przeszkadza stosunek samej młodzieży i innych ludzi. Mój katecheta był kilka razy u dyrektora za edukowanie seksualne. Rodzice uczniów przychodzili i robili awanture, że ksiadz gorszy ich dzieci. Bo z jednej strony chcemy żetelnej edukacji seksualnej ze strony Kościoła, a z drugiej nie możemy znieść, że ksiądz (uosobienie cnot) mówi o tak przyziemnej sferze. Sferze którą sam mam i nad którą sam musi panować.

Leave a Reply to Seth. Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *