Umierali w słońcu

Jakieś sześćdziesiąt lat temu. Podziwiam ich za to niezmiernie i chylę czoła, ale nie mogę powiedzieć, bym była wdzięczna: wdzięcznym jest się za coś, a ich poświęcenie nic nie zmieniło – niestety – w historii, nic nie stworzyło; zaowocowało jedynie zniszczeniem. Tylko, że Polacy muszą mieć chyba za co umierać, bo inaczej do głosu przechodzą ich wrodzone talenta wątpliwej wartości (…ostał ci się ino sznur, trallala)…

A oprócz możliwości poświęcenia, potrzebują nad sobą twardej ręki – z praktycznego punktu widzenia, trochę pruskiej dyscypliny zrobiłoby w tym burdelu porządek. Tylko wszyscy są na to – niestety – zbyt wygodni.

Miałeś chamie złoty róg, miałeś chamie czapkę z piór: czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się ino sznur.

Kill the sun

Żar wysącza z ciała resztkę sił życiowych, wypełnia umysł tępym, pulsującym bólem, pieląc go z większości myśli. Za to przynajmniej jestem mu wdzięczna. Szklanka zimnej wody, cień żaluzji. Modlitwa o wieczór, błaganie o chłód. Woda. Straszny bałagan doznań, zamglony gorącem świat. Oby do zmroku, oby do zmroku….

Wtedy znowu będziesz myśleć.
-A teraz płonę żywcem – chyba jednak wolę to drugie.

Więzy krwi

Nic nie zmieni faktu, że on jest Twoim bratem – nawet, jeśli przyrodnim, macie przecież wspólnego ojca.

I co to niby ma znaczyć? Czy fakt, że ktoś ma większą ilość wspólnych ze mną genów niż reszta społeczeństwa, daje mu jakiś immunitet?

Rodzina?
To słowo ma dwa aspekty – genetyczny i emocjonalny. To, że ktoś jest ze mną spokrewniony, oznacza dla mnie jedynie, że miałam większe prawdopodobieństwo poznać go w ciągu swojego życia; ale bynajmniej nie oznacza, że będę z nim utrzymywać jakiekolwiek kontakty, jeżeli jest zakłamanym – przepraszam za wyrażenie – skurwysynem (w dosłownym tego słowa znaczeniu). Członkom swojej rodziny stawiam dokładnie takie same wymagania, jak reszcie ludzkości – a nawet wyższe. I skrupułów również nie mam. Jeżeli ktoś jest egoistyczną zachłanną szują, to nic tego nie zmieni – więzy krwi również nie. Dlatego zamiast uspokajać, tłumaczenie typu przecież to rodzina doprowadza mnie do jeszcze większej furii.

Ż: Der Meister RAMMS+EIN

Away

Znikłam. Tworzę, wbijając sobie igły pod paznokcie – na razie ze średnim skutkiem. Ale radośnie i z weną. Jeżeli ktoś mnie szuka – to pewnie w najbliższym czasie nie znajdzie.

Lace under and leather on the top

Ż: Star SUNDOWN

Bóg?

Bóg jest po prostu wygodny, ułatwia życie tym, którzy nie mają siły lub ochoty przebijać się przez życie własnym sumptem, którzy nie umieją podejmować własnych decyzji. Wiara stanowi drogowskaz tam, gdzie człowiek nie wie, co czynić – i nie ważne, że w 90% przypadków czyni wbrew jej zasadom: tam, gdzie czuje się zagubiony, wychodzi do niego Bóg i wskazuje gotowe rozwiązanie.

Bóg obiecuje sprawiedliwość w świecie, w którym nie wygląda, jakby sama mogła się zrealizować, tłumaczy to, co dla ludzi niewytłumaczalne, daje nadzieję życia wiecznego (bo człowiek jak niczego boi się śmierci oraz nie potrafi pogodzić się z utratą najbliższych), ustawia świat w perspektywie zrozumiałej dla człowieka (z nim samym w centrum) ratując od beznadziei. Ale nie dla wszystkich jest niezbędny.

Chciałabym, żeby Bóg był – chciałabym spotkać jeszcze ojca, dziadka, wujka… Chciałabym, żeby wszystkie skurwysyny z tego świata topiły się całą wieczność w jeziorze żywego ognia, żeby cierpienie, jakie przynosi życie, miało jakiś sens. Ale jestem na tyle przytomna, że zdaję sobie sprawę, iż są to tylko moje pragnienia – i nic więcej. Chciałabym, i tyle; chcę jeszcze wielu innych rzeczy, niekoniecznie tak szczytnych – moje marzenia się nie spełniają same przez się, poza tym nie jestem tak dumna ani tak bezczelna, żeby uzależniać Boga od swoich preferencji ani by upodabniać go do siebie – jeśli istnieje. Bowiem jeżeli jest Bóg, to tak dalece wykracza on poza nasze pojmowanie i poza nasze kategorie, że mówienie o nim per ‘dobry’ czy ‘litościwy’ najwyżej mu uwłacza. Ale w naszej niszy zawieszonej między nieskończonością a nicością nie jest ważne, jaki jest Stwórca – ważne, byśmy w chwili zwątpienia mogli się czegoś złapać. To strasznie niskie, ale nie mi to oceniać, skoro milionom ludzi pozwala żyć.

Ż: As the Bell of Immolation Calls LIMBONIC ART

Solitude

Samotny Succub z nieodłączną chusteczką i srebrnokocim kołnierzem na szyi. Succub zapomniany, gone with the wind, na własne życzenie. A jednak trochę smutno, że się tak bez wysiłku udało. Ale za to jak przyjemnie, jak spokojnie… nikt nie mąci ciszy, komórka się kurzy… I jeszcze więcej wolnego czasu.

Moja rodzicielka twierdzi, że mnie nie poznaje – że zniknęła gdzieś moja fantazja, spontaniczność. Zniknęły, mamusiu, szmat czasu temu. Ale przecież nie mogę Cię winić za to, że mnie nie znasz, skoro nie dałam się poznać.

Człowiek zawsze jest samotny – samotny się rodzi i samotny umiera. Niektórzy z tą samotnością walczą, inni walczą o nią, jeszcze inni – po prostu ją przyjmują. Moja niechęć do ludzi? To raczej niechęć do ludzkości i tego, co jako zbiór sobą reprezentuje. Bo brakuje mi czasem towarzystwa, ale co z tego, kiedy nie mogę się wśród innych znaleźć? Brak nam płaszczyzny porozumienia, nie mam o czym z nimi rozmawiać. Więc rozmawiam z Kotem bezdźwięcznym językiem spojrzeń i oddechów, wtulania się w ciepłe futerko. I z tymi nielicznymi, którzy potrafią spojrzeć na świat z różnych punktów widzenia.

Ż: Caress the Damned CEMETARY

Wyznania kontrowersyjne

Nie lubię wakacji, przeraża mnie bezmiar wolnego czasu, który z gracją marnuję – wolę rok akademicki, gdy masa zajęć zmusza mnie do aktywnego korzystania z tych chwil, które zostają. A teraz wszystkie zostają, nieruszone.

Ale ‘wolę’ bynajmniej nie znaczy ‘lubię’. Ja po prostu BYCIA nie lubię, bo nie mam pojęcia, co z tym można zrobić – wszystko wydaje mi się puste i bezcelowe, nieważne. Takie życie jest już tylko odliczaniem chwil do śmierci, jak się ma coś do roboty, przynajmniej się o tym nie myśli.

Nie nadaję się i tyle. Generalnie do niczego się nie nadaję. Moje życie? Dużo szczęścia, w ramach przygotowania do widowiskowego tąpnięcia.

Ż: 1-800-suicide, ZEROMANCER

Burning

WYAJŚNIENIE!
😐 Przepraszam, że ta notka tak zabrzmiała – rzeczywiście, zestawienie dwóch ostatnich ewidentnie wskazuje na śmierć Pixela, ale uspokajam – Pixel ma 9 żyć i ma się dobrze, choć nie chce jeść, ale są sposoby :]

Ta notka tyczy się pewnej sytuacji, która zaistniała w ostatnim czasie i która wzbudziła we mnie mordercze instynkty – na szczęście, ten rozdział został już zamknięty, szczegóły tutaj. Udział Pixela był taki, że wbijając mi przez sen swoje szpony w rękę zapobiegł rozwaleniu klawiatury.
Za nieporozumienie jeszcze raz przepraszam.

Wściekłość? Wściekłość dusi, chwyta za płuca jak za szmatę i wywleka wszystko za zewnątrz by opluć widnokrąg krwawym śladem. Pragnie zniszczenia, zniszczenia czegokolwiek – wystarczy to, co jest najbliżej, chociażby własna ręka, którą zmusza do szarży na niczemu nie winny stół. Najlepiej kant stołu. Albo szkło. Szkło szczególnie przyciąga jej ślepą furię.

Dzięki Ci, Kocie, za Twoje pazury, dzięki za Twój niewinny sen i Kocie, lekkie marzenia.
Dzięki za wieczorną, chłodną bryzę, która rzuca w plecy drobne krople deszczu, by ugasić płomienie.

Oszalały, zakrwawiony, płaczący Asmodeusz kiwał monotonnie głową: -Nie dopuszczę – powtarzał. – Zabiję. Nie dopuszczę. Nie dam satysfakcji. Nie dopuszczę.

Obrońcy Królestwa
Maja Lidia Kossakowska

Ż: Wannabe, ZEROMANCER

Dorosłość to pieniądze

Ni mniej, ni więcej, tylko tak. Dosłownie. Boleśnie.
Brak mi kasy. Potrzebuję pieniędzy. Prozaiczne cholernie, boleśnie i płytko. Rzeczywiście.
Brak mi kasy na leczenie tego pieprzonego sierściucha, który skradł mi serce i jakoś nie umiem powiedzieć „nie, zdychaj, bo zaraz nie będzie co jeść, za co płacić rachunków”. KURWA.

Rzadko przeklinam, staram się zachować poziom. Ale dwa tygodnie dożylnych kroplówek, USG, badania krwi… to dużo… a i tak nic w porównaniu z tym, co będzie dalej – lekarstwa do końca kociego (choć być może krótkiego) żywota, a przede wszystkim – żarcie. Tak, żarcie. Najdroższe z tego wszystkiego jest po prostu żarcie, aż mnie szlag bierze! Bo kot praktycznie bez nerek (gdy pojawiają się objawy niewydolności nerek, 75% organu jest już nieodwracalnie zniszczona) musi dostawać minimum białka, a wciąż jego dieta musi opierać się na mięsie i zawierać taurynę. Do końca. Bo inaczej znowu się zatruje i od początku. Boję się, że nas po prostu nie stać na chorego kota…

Dla zainteresowanych:
#mocznik: 439,2 (norma – 50)
#kreatynina: 13 (2)
#OB. 94 (6)

Ż: koci oddech…