Zastanawiam sie, skad w ludziach ‘zakodowana’ panika w obliczu takich malutkich i przeciez calkowicie niegroznych dla czlowieka istot jak gryzonie… Rozumiem paniczny strach na widok pajeczakow czy wezy, ale myszki?
Czy nawet nietoperze?
Wlasnie wynioslam na zewnatrz malutkiego, zagubionego nietoperza. Latal w kolko po naszym kompleksie, szukajac wyjscia. Z rozbawieniem obserwowalam jak inni, poki mysleli, ze to maly ptak, nie przejawiali objawow zdenerwowania, ale jak tylko dotarlo do nich, ze to nietoperz – zaczynali sie kulic, gdy tylko sie zblizal… Dorosli mezczyzni!
Moze to niewiara w nietoperza mozliwosci lotnicze? Bo musze przyznac, ze latal zupelnie inaczej, niz ptaki i ze, majac wieksza kontrole nad torem lotu, zblizal sie do przeszkod (w tym do ludzi) na mniejsza odleglosc.
Wlecial do biura sasiadow i do ich malej salki konferencyjnej. Trzech wielkich facetow wychodzilo z niej prawie na czworaka.
Male brazawe zwierzatko latalo w kolko przez kilka minut, a ja zastanawialam sie, jak je zlapac. Ale ono po prostu usiadlo na podlodze, pewnie zmeczone i dalo sie wziac w dlonie – nie wieksze ze skulonym skrzydlami niz szerokosc mojej dloni. Mialo slodki malutki pyszczek z blyszczacymi czarnymi koralikami oczu i mieciutkie, skorzane skrzydla. Szkoda, ze nie udalo sie zlapac go na zdjeciu, ale w klatce moich palcow zaczal plakac dziwnym, wibrujacym dzwiekiem… Nie chcialam go meczyc, wiec odzalowalam pewnie jedyna w zyciu szanse na zdjecie z nietoperzem w reku i wynioslam go na zewnatrz… Wydawal sie tak delikatny, ze balam sie, iz go polamie jak tylko rusze palcami a on nie ulatial mi zycia, starajac sie spomiedzy nich przecisnac.
Na dworze otworzylam dlonie a on, wdrapawszy sie jak najwyrzej sie na moje palce dalo, odlecial. Albo raczej, spadl z mojej reki i wbil sie w powietrze na swoich skorzanych skrzydlach.
…kolejne wspomnienie do krzysztalowego sloika przezyc cudownych…