Wy – ludzie, którzy uważacie się za zdrowych na umyśle, za racjonalnych i widzących świat we właściwym kolorycie, czy aby sąd Wasz nie jest zbyt pochopny? Bo czy nie twierdzicie, że wariat widzi świat niezgodny z jego prawdziwym obrazem, podczas gdy to zdrowy wydaje o nim słuszną opinię? A spójrzcie na siebie krytycznie – choć raz!!! Okiem naukowca i badacza, których przecież uważacie za autorytety.
Gdy badano Was i tych, których zwiecie „chorymi – na depresję”, okazaliście się – nad wyraz nieracjonalnie – przekonani o sile własnego sprawstwa twierdząc, że zależy od Was więcej, niż zależało w rzeczywistości. Wykazaliście się również silnie przerośniętym ego, przypisując sobie nieistniejące – oraz wyolbrzymiając własne – zalety i cechy. Gdzie tu racjonalne patrzenie na świat, w którym upatrujecie wyznacznika zdrowia psychicznego? A może to Wy jesteście chorzy – na euforie, podczas gdy tak zwana depresja jest wynikiem zgodnego z rzeczywistością postrzegania świata, a nie jego powodem. Bo czy łatwo jest żyć ze świadomością, jak mało w rzeczywistości znaczymy i jak niewiele od nas zależy? A zdając sobie z tego sprawę, czy można wciąż się śmiać? Bo czy nazwalibyście zdrowym tego, który – wystawion na tortury – wybucha szczerym śmiechem?
Życie jako nieustająca tortura…
No fakt, smiać się nie da. Może raczej tylko wtedy, kiedy rozpacz jest już zbyt ogromna.
Natomiast szaleństwo w moim odczuciu to pojęcie względne. Zdecydowanie. W sumie w odczuciu tzw. normalnych ludzi cała nadwrażliwość na świat to szaleństwo….
jestem chora i zdaje sobie z tego sprawę, ale szczerze mówiąc kto z nas jest zdrowy??
samo życie jest chorobą, a potem… potem zaczyna się juz tylko umieranie. od samego poczęcia skazani jesteśmy na powolnie cierpienie, znikanie… teraz zaczynia się paranoja: być czy mieć- wybór należy do ciebie
– We’re all mad. I’m mad. You’re mad.
– How do you know I’m mad?
– You must be, or you wouldn’t have come here…
No, fakt życie to choroba. Rodzimy się zdrowi ale w pewnym momencie, gdy do naszej podświadomości dochodzi myśl “jestem”, powoli popadamy w jakąś chorobę. A raczej nie jakąś, tylko chorobę, która zwie się “myślenie”. Każdy myśli, ale nie każdy myśli tak samo. Ew. podobnie. No i właśno to myślenie jest złem. Bo myślenie sprowadziło na świat wiele katastrof. Myślenie zrodziło wszystko co złe. Życie nie powinno istnieć, bo jest jedynie torturą, a przejść przez nie i śmiejąc się z niego to sztuka, którą mało kto opanował. Ja jej nie opanowałem. Ale w pewnym momencie sama pojawi się na mojej twarzy i na mojej duszy.
…komentarz niepotrzebny…
hmmm… lovecraft jak zywy.
histerycznym śmiechem rozwiać wszystkie wątpliwości… tu nikt nie jest zdrowy, a świat to jedne wielkie więzienie…szaleństwo niektoych ratuje przed śmiertelnym racjonalizmem…
12 malp?
are you also mentally divergent, friend?
Aren’t we all?
My wybuchamy obłędnym śmiechem